Wstałam rano dalej zmęczona. Najchętniej nigdy bym się stąd nie ruszyła. Przebrałam się w coś cieplejszego, ponieważ dzisiejsza pogoda nie sprzyjała takowym warunkom. Wzięłam luźne, brązowe spodnie, które z resztą były dresami i białą koszulke. Wyrazisty łańcuszek na mojej szyji wyróżniał się. Włosy spięłam w wysokiego kucyka i wyszłam z mojego małego pokoju. Zapach benzyny unosił się w powietrzu gdy tylko weszłam do głównej kwatery. Zaciągnęłam się zapachem, gdyż bardzo go lubiłam..
Z pewnej półki sięgnęłam swój telefon i gdy tylko go odpaliłam tona wiadomości i połączeń zasypała mój ekran. Wszystkie wiadomości były od Melani i 2 od Martina.. zajrzałam najpierw do mojego chłopaka.+43282072 *numer wymyślony*
- słuchaj Mika.. jest sprawa. * 22:39 *
- Musimy zerwać. * 22:42 *Nawet nie odpisałam. Długo się z tym zwlekał skoro aż 3 minuty. Nie dałam najmniejszej reakcji i zablokowałam go. Jednak w głębi duszy troche zabolało. Po tej czynności odwiedziłam wiadomości od Brunetki, którą wczoraj totalnie olałam.
+87373110
- Czekam już pod kawiarnią. * 21:05 *
- Mika idziesz czy mnie wystawiłaś?
* 21:15 *
- Halo? Śpisz już? * 21:17 *
- Odpisz rano. * 00:15 *~ dzisiaj wyjdziemy. O 20 wiesz gdzie.
* 8:12 *Poczym odłożyłam telefon tam gdzie leżał. Oparłam się ręką na biodrze i zastanowiłam chwilę, poczym ruszyłam w strone wujka, który coś zapisywał. Stanęłam za nim i przyglądałam się co robił. Kiedy oderwał rękę spytałam:
- Co robisz? - bardziej wychylając się zerknęłam. Ten lekko przestraszony przyłożył do kartki długopis i zrobił dosyć pokaźną kreskę.
- ups.. - dodałam patrząc na moje wyczyny.- Cholera jasna! - krzyknął rzucając długopis na blat i podnosząc ręcę.
- Jak ja się teraz wytłumacze panu Estrick!? Trudno.. coś wykombinuje. - zdezorientowany tym co ma teraz zrobic spojrzał na mnie.
- Ubieraj się, jedziesz ze mną bo samą cie nie zostawie. - Rozkazał na co uniosłam brew. Ten tylko zabrał papiery i ruszył w stronę parkingu, po drodze zarzucając na siebie czarny, skórzany jacket.- Już jestem ubrana. - rozłożyłam ręcę i odprowadzałam go wzrokiem. Bezwładnie je opuściłam i ruszyłam za nim. Chyba nigdzie nie napisałam, że mój wujek jeźdźi starym gratem.. dokładniej tirem. Brązowy kolor kabiny nie był zachęcający, ale zapachy, które były powieszone na haczyku zmieniały wszystko. Lawendowy zapach, który tak bardzo uwielbiałam... zniknął. Gdy tylko z trudem wskoczyłam do środka zapięłam pas. Środek wcale nie wyglądał lepiej. Stare radio, grające piosenki z lat 70.. ale za to siedzenia wygodnie, w tym plus.
Lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy wujasowi - bo tak czasem na niego mówiłam - puszczały nerwy.
Nie chciał odpalić.- Z czego się cieszysz? Wysiadaj! - zdenerwowany sięgnął po "ważną,, kartkę papieru i wysiadł. Zrobiłam to samo i dalej obserwowałam co zrobi. Wsiadł do czerwonego pojazdu obok. Posłusznie zrobiłam to samo gdy tylko powiedział. Gdy tylko odpaliło ruszył z piskiem opon. Zapięłam szybko pasy i dołączyliśmy się do ruchu.
Zdenerwowany wujek coraz bardziej doprowadzał mnie do śmiechu.- Nie denerwuj się tak, przecież nic sie nie stało. Wrócimy to zobaczysz o co chodzi z tym starym gratem, którego nie chcesz wymienić.. - przy ostatnich zdaniach ściszałam troche ton.
Połowe drogi na miejsce docelowe przespałam. Była to naprawde długa droga... kiedy byliśmy na miejscu było to pustkowie. Pustynia, buchające ciepło i zero wiatru. Widziałam coś w oddali ale niewyraźnie, ponieważ słońce wszystko przysłaniało. Weszliśmy na posesję, która zasypana była kamyczkami, było tam dużo samochodów - zajmowały 3/4 posesji - i jedna, w białych kolorach budka. Szliśmy równym tępem ale widząc coraz to droższe samochody zwalniałam powolutku.. nareszcie nie wytrzymałam i odłączyłam się od wujka. Poszłam się porozglądać dookoła oraz za różnymi ciekawymi markami. Wreszcie zatrzymałam się gwałtownie przed żółtym camaro, którego nie zauważyłam oglądając się w bok i idąc przed siebie. Syknęłam lekko z bólu, który sprawiłam sobie mocno uderzając w noge. Zrobiłam krok w tył i podpierając się ręką na biodrze skanowałam pszczółkę wzrokiem. Moją uwage przykuło poruszające się lusterko. Dosłownie drgnęło.
CZYTASZ
Transformers: Wojownicy | CZĘŚĆ I | PL
Science FictionPROSZE ZACZĄĆ OD TEGO | | *** - Kim ty jesteś!? - Krzyknął czerwony robot. - Zabije cie mały szkodniku! - Oznajmił i zmienił swoją rękę w długi miecz. - Tknij ją a spale ci wszystkie możliwe przewody. - Stwierdził Bee, stojąc za nim. - A ty co? Jej...