Rano jak zwykle z dworu było słychać róźne, głośne dźwięki. Usiadłam po turecku na łóżku i popatrzyłam na podłogę, na której nie znalazłam śpiącej dziewczyny. A to dziwne ponieważ śpi do późna..Sięgnęłam ręką po telefon i spojrzałam na godzine. W pół do jedenastej. Spalam 11 godzin, no nie.
Wybiegłam najszybciej jak mogłam z pokoju po przebraniu się w biały, wiązany na tyle top i krótkie czerwone spodenki. Wiedziałam jak głupio jest założyć czarny strój na upał.
Kiedy tylko wypadłam z domu zadyszana na dworze nie czekało na mnie nic. Tylko pustka.
- Kocham życie. - Oparłam się o jedną z drewnianych podpórek podtrzymujący małe zadaszenie i westchnęłam.
- Ja jeszcze bardziej! - Usłyszałam krzyk Melani. Oderwałam się od drewna i podbiegłam w strone krzyku. Zobaczyłam crosshairsa, który trzymał ją ciasno w ręku. Skrzyżowałam ręcę.
- Odstaw ją, to moja przyjaciółka. - Oznajmiłam.
- Upiekło ci się, robaczku. - warknął w jej strone i delikatnie odłożył.
- A no właśnie.. wy przypadkiem nie mieliście być w holoformach? - Z chytrym uśmiechem spytałam.
- Nie, już nie. - odparł.
- Moge znać powód? - ciągnęłam temat.
- Nie. Idź se już. - Mruknął i przetransformował się w samochód.
- Widziałaś gdzieś Bee? Mam do niego sprawę. - spytałam Melani.
- Nie.. może jest z optimusem? - odpowiedziała uśmiechając się nerwowo. Obleciałam ją wzrokiem od góry do dołu i ponownie skrzyżowałam ręcę.
- Co zrobiliście? - Zapytałam stanowczo.
- Nic ty mój kwiatuszku. - Usłyszałam głos za sobą kiedy poczułam rękę na ramieniu, która mnie odwróciła. - To tylko takie żarty. - zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne. - Prychnęłam.
- Nie denerwuj się tak, chodź. - powiedział i pociągnął mnie za sobą.
- Wiesz co, to nie jest najlepszy pomysł zostawiać tą dwójkę samych.. - nerwowo się zaśmiałam i starałam się wyrwać.
- Dadzą sobie radę.. - Tu przystanęliśmy. - Mała, nie daj się prosić.. jedziemy do miasta, pasuje? Musimy je bronić przed barricade'm i innymi deceptikonami. - odparł patrząc na mnie błagalnie abym z nim pojechała.
- No dobra. - Westchnęłam. - Strasznie mi się nie chce nic robić.. - stwierdziłam stawiając krok za krokiem.
- Nic ci nie będzie. Obiecuje.. - ostatnie słowa wypowiedział ciszej tak, że nie dało się ich zrozumieć. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem i wreszcie dotarliśmy do pojazdu. Wsiadłam na miejsce pasażera i momentalnie poczułam przyjemny chłód.
- Boże jak cudownie.. - rozpływałam się pod wpływem wiaterku z klimatyzacji.
- Aż tak źle z pogodą? - rozmyślał.
- A żebyś wiedział. - wydukałam i z dymem odjechaliśmy.
***
W mieście wyjątkowo cisza jak makiem zasiał. Zatrzymaliśmy się obok warsztatu, w którym jeszcze niedawno wiodłam spokojne życie.
Jak już w wcześniejszych rozdziałach wspominałam, obok mojego starego domu był niewielki parking i plaża, na którą się wybrałam. Przed wejściem na rozgrzany piasek ściągnęłam buty. Ze mną oczywiście szedł Bee, jak to na opiekuna przystało.
CZYTASZ
Transformers: Wojownicy | CZĘŚĆ I | PL
Science FictionPROSZE ZACZĄĆ OD TEGO | | *** - Kim ty jesteś!? - Krzyknął czerwony robot. - Zabije cie mały szkodniku! - Oznajmił i zmienił swoją rękę w długi miecz. - Tknij ją a spale ci wszystkie możliwe przewody. - Stwierdził Bee, stojąc za nim. - A ty co? Jej...