12

26 2 0
                                    


- Sam konkretnie nie posiadam takich informacji. Gdybym coś wiedział, napewno bym cię poinformał. - Stwierdził.

- Tak, tylko że wcześniej nie mieliśmy okazji porozmawiać tak konkretnie. - Powiedziałam i już się nie odzywaliśmy.

Ta chwila ciszy nakręcała moje myśli. Oparłam się o zagłówek i wzięłam głeboki wdech ustami, wydech nosem.

- O czymś jeszcze chcesz mi powiedzieć, mam rację? - Skubany czyta mi w myślach, ale jednak miał rację.

- Melania ostatnio chodzi strasznie przybita.. to już nie jest ta sama szalona, odjazdowa i imprezowa dziewczyn którą znam. Coś stało się pomiędzy wami czy to tylko co chwilowa zmiana otoczenia..? - powiedziałam na praktycznie dwóch wdechach.

- Porozmawiam z nią o tym. Kiedy tylko zechce. Przekaż jej, że zawsze dla niej będę. Przy was wszystkich również, więc zawsze jak coś będzie nie tak, mówcie mi. - Powiedział spokojnie poczym wyskoczyłam z tira.

- Dobranoc wam.. - odparłam udając się do pokoju.

***

Jak Pan kazał, wszyscy znaleźliśmy się przy numerze parkingowym 12 o szóstej rano. Byłam ciekawa po co tak wcześnie nas zwoływał. Staliśmy chyba z kwadrans aż tu nagle zjawił się jaśnie Pan Lennox.

- Mogliśmy pospać te cholerne 15 minut! - Unosił się Edgar

- Shhh. - uciszyłam go.

- A więc chciałem was oprowadzić po całym tym hangarze i przecież... każdy z was się zastanawia, co tu robicie, prawda? - Zapytał krzyżując ręcę.

- Byliśmy na tak zwanych Wakacjach ale nagle się tu znaleźliśmy? - zaśmiała się ironicznie Czerwonowłosa.

- Zamknij się dziewczynko. Jesteś zbyt wyszczekana. - gdy to powiedział już chciałam się unośić ale Justin stojący obok, powstrzymał mnie. Nikt nie ma prawa w taki sposób nazywać członków mojej "Drużyny".

- A więc, zapraszam za mną. - dodał i poszedł w pierwszą lepszą stronę.

***

Oprowadzanie było nudne. Przez całą drogę byłam zamyślona, dlaczego akurat nasz piątka była tu i w tym momencie.

W hangarze tym m.in znajdowała się stołówka, sala treningowa, baseny, i strzelnica, jak na wojsko przystało.

- Dobra przejdź wreszcie do rzeczy. Nie interesuje nas zbytnio co gdzie jest, tylko po co tu jesteśmy.. kim my jesteśmy. Przecież z jakiegoś przypadku tak poprostu się to nie stało, racja? - Zapytałam z założonymi rękami.

- Dobrze. Zapraszam was do waszego pokoju, wszystko wam opowiem. - Powiedział i wyruszył do pokoju. Reszta podążyła za nim.

***

- A więc tak.. legendy opowiadają o piątce wojowników walczących ku boku autobotów jak i deceptikonów. Jestem pewien, że chociaż raz na oczy widzieliście sprzymierzeńca conów. - zaczął.

- Tak.. jednym z nich jest mój ex, Martin.

- Serio!? - Niedowierzała Mela.

- Jego opiekunem jest Barricade. - powiedziałam rozciągając stawy.

- A więc kontynuując każdy wojownik z czasem umrze, co będzie oznaczało, że wykonał swoje zadanie. Raz na kilkanaście milionów cybertrońskich lat zdarza się, że jeden z wojowników przeżyje a dalej... nikt żywy z cybertronu nie wrócił. - Stwierdził poprawiając rękawy.

- Będziemy na cybertronie? Ale ekstra! -  podeskcytował się Justin.

- Nie ekstra baranie. - szturchnęła go Doria. - Drift ostatnio mi opowiadał o cybertronie i jest tam tlenu tyle, co na nasz jeden oddech. Przyjemne jest dla ciebie dźwignie butli z tlenem i chodzenie z maską?. - uniosła pytająco ręcę.

- Noo.. ograniczona widoczność pogorszy nasze umiejętości do walki i bum! Nie żyjemy. - Starała się rozentazjuzować swoją wypowiedź a wyszło to co zawsze.

- Dobra, ja sie ulatniam a wy macie cały dzień na spędzenie go z autobotami. Któreś z was dostanie grafik z zajęciami i wszyscy własne stroje. Do widzenia. - powiedział i wyszedł a ja podeszłam do Melani.

- Musisz porozmawiać z Optimusem.. potrzebujesz podparcia psychicznego, a siedzeniem tego nie załatwisz. Mela.. możesz na nim polegać, jak na nas wszystkich. Zależy nam na tobie. - pogładziłam dziewczyne po plecach, a ta z lekką pogardą dała się namówić. Wszyscy poszli za nią, bo każdy chciał porozmawiać ze swoim Opiekunem.

***

Wsiadłam do alt-mode Bee, który stał naprzeciw Optimusa.

- stęskniłeś się? - Uśmiechnęłam się.

- Bardzoo - Zaśmiał się.

- A to była tylko niedługa chwilka. Zregenerujecie się tu za wszystkie czasy. - Dodałam.

- To prawda.. chociaż wolałbym troche ruchu.

- Nikt wam nie broni się transformować.. racja? - spytałam.

- Lennox by nam odstrzelił głowy, a raczej jego "podwładni" - Prychnął.

- Na pewno nie będzie tak źle.. uszy do góry. Ide się jeszcze porozglądać po tym hangarze, może kogos fajnego poznam.. - podkreśliłam ostatnie słowa.

- Jasne, leć. Przyjdź później! - krzyknął kiedy zamykałam drzwi.

Przeszłam obok Optimusa a ten nagle wyjechał. Uderzył mnie nie zbyt mocno po gwałtownym zahamowaniu. Cofnęłam się do tyłu dalej siedząc. Wszystkie boty przetransformowały się i popatrzyły na mnie.

- Bardzo cię przepraszam.. miałem jechać z Melanią do hangaru z ową
" biblioteką " - Powiedział.

- Nic się nie stało.. - tu zamyśliłam się chwilę - zabierzecie mnie ze sobą? I tak nie mam nic innego w planach niż zwiedzanie. - rzekłam.

- Jasne, wsiadaj. - zgodził się i przetransformował spowrotem. Wstałam z zimnego betonu - bo nim była pokryta podłoga - i usiadłam obok Meli. Po niedługiej chwili odezwało się pikanie komunikatora. Bez słowa przyłożyłam dwa palce do odbiornika.

- Słucham - powiedziałam

- Nic cię nie boli? Widziałem co się stało i reszta też się tym zainteresowałam.

- Nic mi nie jest haha, przekaż reszcie, że wrócę za niedługo. - dodałam i się rozłączyłam.

- Twój chłopak? - zapytała ironicznie Melania.

- Tak - odparłam krótko uśmiechając się pod nosem a ta momentalnie przestała się śmiać i spojrzała na mnie z powagą.

- Poważnie!? - Ucieszyła się.

- Nie - Odpowiedziałam i obydwie zaczęłyśmy się śmiać.

- Jesteśmy na miejscu. - Powiedział Optimus po niedługiej chwili. Wyskoczyłam z kabiny i otworzyłam duże drzwi od biblioteki.

//////////

Transformers: Wojownicy | CZĘŚĆ I | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz