7

37 4 0
                                    


Podniosłam się z gorącego asfaltu. Delikatnie podtrzymywana przez niebieskookiego, który się martwił.

- No, takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. - Uśmiechnęłam się do leżącego na ziemi bruneta.

- Co niby z tym autem jest nie tak? Zwyczajny pojazd. - Zapytał zwijając sie z bólu. On chyba naprawde nie wiedział. Wymieniłam się spojrzeniami z Bee.

- Trzymaj się od niego zdala. Jasne? - skierował się do zielonookiego. Ten tylko przytaknął. Nagle usłyszeliśmy pisk opon i krzyki dobiegające z czarnego mustanga.

- cholera. Ruchy! - Rozkazałam i wsiedliśmy do samochodu, zostawiając poszkodowanego na parkingu. Szybkim tempem, nawet na czerwonym świetle goniliśmy radiowóz. Kiedy wyjechaliśmy z miasta na pustkowie, obydwaj transformowali się i zaczęła się kolejna walka robotów. Roztrzęsiona dziewczyna nie wiedziała co robić i zaczęła uciekać. Nie mogłam na to pozwolić i pobiegłam za nią. Byłam szybsza więc na spokojnie mogłam podłożyć jej nogę, aby przeszkodzić jej w daleszej ucieczce. Czerwonowłosa poturlała się bezpiecznie, na co ja zrobiłam to samo aby wytoczyć szybkie tempo. Pozbierałam się szybko i usiadłam na niej okrakiem.

- Nie rób mi krzywdy! - Krzyknęła roztrzęsiona.

- Hej! Spokojnie, nic ci nie zrobie. - uspokajałam płaczącą. Ta powoli zastygała w miejscu. - Już, spokojnie. - dodałam i spojrzałam na walkę, barricade'a nie było, a Bee miał kilka porządnych zadrapań.

- Wszyscy cali i zdrowi? - Zapytał.

- Najwidoczniej. - sapnęłam ze zmęczenia. Bee przetransformował się w camaro.

- Pojedziesz z nami, chodź. - Oznajmiłam, pomagając jej wstać. Dziewczyna wyglądała na młodszą odemnie.

***

Byliśmy już w połowie drogi powrotnej. Nikt się nie odzywał.

- Jak masz na imie? - spytałam czerwonowłosej.

- Doria. - powiedziała cicho.

- Bardzo ładne imie Doria, a ile masz lat?

- trzynaście. - odpowiedziała już bardziej śmiale.

- Przepraszam, że tak wypytuje, ale kim był dla ciebie ten brunet? Nazwał cię swoją dziewczyną a jesteś od niego młodsza o 6 lat.. - rzekłam.

- Nie znam go..

- Dobrze.. porozmawiamy na miejscu, Doria.

***

Ja, Melania i Doria siedziałyśmy na kocu w cieniu, który rzucał kamper. Każdy z Autobotów robił coś innego. Hound Czyścił bronie, Bee polerował lakier, Crosshairs robił za monitoring a Drift kręcił się na mieczu, na starych samochodach. Optimus natomiast w formie pojazdu stał niedaleko.

- Melania coś za spokojna jesteś, stało się coś? - Zapytałam.

- Nie, nic.. - Odparła.

- Jak coś by się działo to mów.. - oznajmiłam. - Doria, opowiedz coś o sobie, z chęcią cię poznamy.

- A więc jak wiecie, mam 13 lat i mam na imie Doria, mieszkałam w kaliforni z mamą i starszą odemnie siostrą, można powiedzieć że w twoim wieku - Tu wskazała na mnie - Nie choruje na nic ale często mam ataki paniki, z którymi nie łatwo jest się uporać samej.. teraz znajduje się tutaj nawet nie wiem z jakiego powodu. -  powiedziała a ja uśmiechnęłam się szeroko.

- Ataki paniki mówisz.. wiem jaki autobot będzie dla ciebie idealnym opiekunem.. - Stwierdziłam.

- Jaki? - obydwie dziewczyny zapytały w tym samym czasie.

- Drift. On jest spokojny, z łatwością będzie ci pomagać. - gdy to powiedziałam drift stracił równowagę i z niezłym impetem przywalił w ziemię, a dokładniej to stare samochody. Podniósł się i podszedł do nas. Widziałam, że ten chciał nam dociąć ale obleciałam go morderczym wzrokiem, przez co się rozmyślił. Uklęknął przed Dorią i wbił sztylet nieco w ziemie.

- Jestem gotów służyć. - oznajmił wbijając wzrok w ziemię. Dziewczynka podniosła się i podeszła do robota. Spojrzała na niego ale chwilę po tym przytuliła się do jego palca. Ten zdezorientowany, nie wiedząć co robić spojrzał na nas. Gestem mu pokazałam aby pogłaskął ją po głowię, co wykonał. Był delikatny aby nie zrobić jej krzywdy. Widziałam że delikatnie się uśmiechnął.

- Oooooo.. to takie urocze widząc jak nasz nieustraszony wojownik się uśmiecha. - powiedziałam chytrze. Ten tylko westchnął i wziął czerwonowłosą w rękę, oddalając się.

- Nie wiedziałam, że tak szybko się zaprzyjaźnią. - Zaśmiałam się i popatrzyłam na Melanie, która była naprawde smutna, a jej oczy świtały pustką. - ej.. co jest? - Zapytałam i przysunęłam się bliżej do niej.

- Odkąd Optimus opowiedział mi jego historię, i tym, jak stał się prime'm jest mi go szkoda. Tyle biedny przeżył. - załkała.

- Idź z nim porozmawiać, on też jakoś dziwnie się zachowuje.. może potrzebuje towarzystwa? - zaproponowałam a ona przytaknęła. Wstała z koca i poszła w jego stronę, westchnęłam ciężko i sama położyłam się na kocu, przymykając oczy..

////////

Transformers: Wojownicy | CZĘŚĆ I | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz