Rozdział 3

46 2 0
                                    

    Już następnego dnia Jastrzębia Gwiazda wyznaczył patrol, by wkroczył na teren Klanu Wrzosu. Postrzępiona Kita jak szalona przepychała się przez tłum i krzyczała, by zostać wybrana. I tak się stało.
    - Lwi Ryku! Dzisiaj wieczorem wyznaczę cię na zastępcę, więc teraz, pod moją nieobecność, będziesz pilnował klanu - powiedział Jastrzębia Gwiazda, po czym ruszył na czele patrolu.
    I wtedy Postrzępiona Kita zaczęła się wahać. Mieli wejść na terytorium wroga i zranić jakiś patrol, ale... Postrzępiona Kita nigdy nie chciała nikogo ranić. Owszem, zabili ich przywódcę, a przynajmniej tak mówił Jastrzębia Gwiazda, ale ona się bała. Mimo swoich postanowień, że będzie wielką wojowniczką, ona wiedziała, że jest delikatna... A może słaba?
    Wystarczyło jednak jedno spojrzenie Jastrzębiej Gwiazdy, a jej wątpliwości się rozwiały. To piękne spojrzenie lodowatych oczu...
    - Słuchajcie - przywódca zaczął przedstawiać im swój plan. - Wejdziemy na ich terytorium, jednak niedaleko od granicy. Zaatakujemy przechodzący patrol, mocno ich raniąc. Nie zabijając, bo nie zniżymy się do ich poziomu, łamiąc kodeks wojownika. Po prostu mocno ich zaatakujemy, jasne? Bez zabijania. Kiedy będziemy blisko granicy, te większe koty ustawią się z przodu, by zrobić większe wrażenie.
    Wszyscy w ciszy przytaknęli łbami. Postrzępiona Kita pożałowała, że nie ma z nią Ognistego Znaku. Bez niego czuła się... Pusto i samotnie.
    W końcu dotarli do granicy. Postrzępiona Kita z dumą weszła na przód, tylko troszkę za Jastrzębią Gwiazdą. Mogła poczuć jego zapach, zapach władzy i żądzy krwi. Nie zatrzymując się, przeszli na teren wroga. Postrzępiona Kita źle się z tym czuła, wiedząc, że mimo wszystko łamie kodeks wojownika. Przeszli jeszcze parę metrów, po czym stanęli, czujnie stawiając uszy. Po niedługim czasie zobaczyli, jak patrol obcego klanu przemyka przez wrzosowisko.
    - Kiedy podejdą, od razu atakujcie - powiedział Jastrzębia Gwiazda.
    Tak i zrobili. Klan Wrzosu chyba się tego nie spodziewał. Postrzępiona Kita rzuciła się na umięśnionego, szarego kocura, powalając go. Przejechała mu pazurami po brzuchu, jednak słysząc jego krzyk, od razu się zawahała.
    - Nie chciałam... - wyszeptała zmartwiona.
    Kocur tylko parsknął i się jej wyrwał. Podrapał ją w bark, jednak po chwili znów leżał pod jej dużymi łapskami. Znów się zawahała, jednak przypomniała sobie spojrzenie Jastrzębiej Gwiazdy. I wtedy to zrobiła: zaczęła orać mu brzuch ostrymi pazurami. Poleciała krew, a kocur wrzasnął.
    - Koty Klanu Wrony! Dosyć - odezwał się Jastrzębia Gwiazda, po czym spojrzał na przywódcę tego patrolu. - A to dopiero początek. Zabijając Iskrzącą Gwiazdę wywołaliście wojnę przeciwko nam. Wkrótce zaatakujemy, całym klanem!
    Ruchem ogona dał znać, by jego koty za nim podążyły. Postrzępiona Kita zeszła z kocura i ruszyła za przywódcą. Rzuciła ostatnie spojrzenie wrogiemu patrolowi, który wyglądał na co najmniej zszokowanych.
    Zaraz adrenalina opuściła jej masywne ciało, a wtedy poczuła ranę na barku. Nie była poważna, nie będzie po niej blizny, jednak piekła jak diabli.
    Z czasem gdy wracali do obozu Postrzępiona Kita zaczęła coraz bardziej żałować swojej decyzji. Źle czuła się z tym, że wtargnęła na obce terytorium i zaatakowała obcego kota, raniąc go w brzuch. Przeżyje to, wmawiała sobie. Mimo to nie była tego taka pewna. Na pewno dałoby się załatwić to pokojowo, powtarzała sobie w myślach.
    W końcu dotarli do obozu. Na ich widok cały klan zaczął się cieszyć. Postrzępiona Kita szybko dostrzegła w tłumie swojego brata. Posłała mu zadowolone spojrzenie i wymuszony uśmiech.

                                ***

    Była w lesie z bratem, ojcem i matką. Siedzieli na kamieniach.
    - Nie jestem pewna, czy dobrze postąpiłam, atakując tamtego kota... - wyznała kotka.
    - Oczywiście, że postąpiłaś dobrze! - odparł jej ojciec. - Te lisie łajna zabiły Iskrzącą Gwiazdę!
    - Borsuczy Ogonie! Wyrażaj się! - Wiewiórcze Futro pacnęła partnera w głowę. - Postrzępiona Kito... Owszem, zabili Iskrzącą Gwiazdę, więc mieliście pełne prawo do takiego posunięcia - spojrzała na córkę z czułością.
    Tylko Ognisty Znak milczał. Siedział na uboczu, ze wzrokiem, jakby ze sobą walczył. Ciekawe, co go trapi?
    - Ale zaraz znów ich zaatakujemy... - zaczęła Postrzępiona Kita.
    - I powinniśmy! Wybijemy ich wszystkich. Dobrze, że taki porządny kot jak Jastrzębia Gwiazda przejął władzę - warknął Borsuczy Ogon.
    - Może i macie rację... - westchnęła Postrzępiona Kita zrezygnowanym głosem.

                                ***

    Następnego dnia Jastrzębia Gwiazda oznajmił, że przywódca Klanu Wrzosu, Chyża Gwiazda chce z nim pomówić.
    - Ale my nie będziemy gadać! Wiedzą, co zrobili! - krzyczał Jastrzębia Gwiazda. - Wykorzystamy to. Umówimy się w jakieś dobre miejsce, a ja zabiorę was ze sobą. Ukryjecie się, a na mój znak wyskoczycie z kryjówek i zaatakujecie Chyżą Gwiazdę.
    - Mamy go zabić? - zapytał ktoś, a tłum podjął to pytanie.
    Jastrzębia Gwiazda zaśmiał się swoim krótkim, groźnym śmiechem.
    - A chcecie go zabić? - zapytał z uśmiechem.
    - Tak! - wrzasnął tłum.
    - W takim razie go zabijemy! Jutro o zachodzie słońca! - rzekł Jastrzębia Gwiazda i zszedł z Kamienia Przemówień, wchodząc do legowiska przywódcy.
    A tłum nadal krzyczał:
    - Zabić! Zabić!
    Oraz skandował imię przywódcy:
    - Jastrzębia Gwiazda! Jastrzębia Gwiazda!
    Postrzępiona Kita też krzyczała, zapominając o wyrzutach sumienia. W głowie brzęczał jej groźny, niski głos przywódcy. I jego spojrzenie! Coś wspaniałego...
    Następnego dnia wieczorem stało się to, co zapowiedział Jastrzębia Gwiazda. Wziął ze sobą Postrzępioną Kitę i trzech innych barczystych kotów, w tym Ognistego Znaka. Postrzępiona Kita czuła się zaszczycona, gdy Jastrzębia Gwiazda wypowiedział jej imię. I poszli.
    Miejscem spotkania był jawór na granicy, na terytorium Klanu Wrzosu. Postrzępiona Kita i reszta kotów kryła się za gęstymi wrzosami, patrząc z góry na dwóch kocurów w jaworze. Rozmawiali, a ona słyszała każde ich słowo.
    - Oszalałeś?! Zabiłeś jednego mojego kota, mówiąc, że to w odwecie?! - Chyża Gwiazda od razu podniósł głos.
    - Zabiliście go. Widziałem to na własne oczy. Odebraliście Iskrzącej Gwieździe dwa ostatnie życia - powiedział opanowany Jastrzębia Gwiazda, siedząc spokojnie.
    Chyża Gwiazda zaśmiał się nerwowo.
    - Nie... Ty chyba oszalałeś - zaśmiał się, jednak był to śmiech przez łzy. - Ty... Ty oszalałeś...
    - Doprawdy? Śmiesz mnie tak obrażać? Słuchaj: mój klan jest potężniejszy od twojego, więc postąpiłeś głupio, wywołując tą wojnę. Zemścimy się, Chyża Gwiazdo.
    Postrzępiona Kita dostrzegła, że plecy przywódcy Klanu Wrzosu zaczęły drżeć.
    - Jastrzębia Gwiazdo... Dlaczego? Co takiego ci zrobiliśmy, że... Że chcesz nas zabić?
    Chyża Gwiazda płakał. Postrzępiona Kita widziała jego tył, jednak słyszała po głosie, że kocur płacze. I wtedy Jastrzębia Gwiazda dał znak:
    - Teraz to my odbierzemy ci dwa życia.
    Postrzępiona Kita bez zawahania wyskoczyła z wrzosów, przewracając mniejszego kocura. Przyszpiliła go do ziemi, patrząc mu w oczy, w których błyszczały łzy.
    - Czyń honory, Mroczny Śnie - powiedział Jastrzębia Gwiazda. - Dwa życia.
    Chyża Gwiazda zaczął się wyrywać, jednak Postrzępiona Kita była od niego większa. Czarny kocur podszedł do leżącego przywódcy i od razu podciął mu gardło. Oczy Chyżej Gwiazdy od razu zaszły mgłą, a Postrzępiona Kita poczuła, że jego ciało zwiotczało pod jej uściskiem. Po chwili jednak zaczęło drżeć, a Chyża Gwiazda ożył, tylko po to, by Mroczny Sen znów go zabił.
    - Wracamy - rzekł Jastrzębia Gwiazda i ruszył w stronę obozu, nie czekając na swoich wojowników.

Wojownicy: Klątwa Postrzępionej KityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz