W rzeczywistości tą śmiercią był Ostry Pazur, szef jej patrolu. Akurat sprawdzał granicę z tymi, którzy byli w stanie chodzić. Wszyscy byli zszokowani, gdy zobaczyli ubłoconego, niemal martwego kota po swojej stronie granicy. Minęła chwila, zanim rozpoznali w tym kocie Postrzępioną Kitę. Kiedy znieruchomiała, od razu zanieśli ją do medyka, a przed jego legowiskiem zebrał się tłum.
- Niemożliwe! - wołały koty. - Niedowiary!
Zapasy ziół po walce były ubogie, więc Leszczynowy Wąs wysłał sprawnych wojowników po leki. Niestety, jeden z medyków nie chciał pomóc Postrzępionej Kicie.
- Zużyjemy na nią wiele ziół i sił, a jest oczywiste, że nie przeżyje! A nawet jeśli, co byłoby tłumem, zakażenie na zawsze pozbawiło ją czucia w łapach, więc będzie bezużyteczna!
- Zamknij się! - warknął Leszczynowy Wąs, oczyszczając rany z błota i kolców.
Samo oczyszczenie rany zajęło dużo czasu, w którym przelała się krew. Cenna krew, której Postrzępiona Kita miała za mało. Potem rana została opatrzona, jednak nie wyglądało na to, by kotka miała przeżyć.
Następnego ranka Leszczynowy Wąs stwierdził, że zapadła w śpiączkę. Trwała w tym stanie prawie tydzień. O niczym nie śniła, oraz nie pamiętała odwiedzin Wilczego Skowyta oraz Motylego Skrzydła. Codziennie do niej przychodzili, opowiadając jej, co działo się w klanie. Kiedy spała, ominęły ją trzy walki, dwie wygrane i jeden remis.
W końcu jednak nadszedł dzień, w którym się wybudziła. Akurat wtedy byli przy niej Wilczy Skowyt i Motyle Futro. Postrzępiona Kita doznała szoku, gdy dotarły do niej dźwięki i zapachy... Usłyszała wesołe krzyki, należące do znajomych kotów... Potem pojawił się Leszczynowy Wąs, lecz kotka go nie rozpoznała.
Minął dzień, zanim wszystko sobie przypominała. Wspomnienia przylatywały w losowych momentach, powoli wypełniając luki w jej myślach. Do tego czasu nie mogła opuszczać legowiska medyka. Z resztą, gdy wszystko sobie przypomniała, to wcale mu się nie dziwiła. Chociaż nawet po odzyskaniu pełnej świadomości, kotka miała na jakiś czas zostać u medyka.
Leszczynowy Wąs zrobił jej różne testy. Na przykład, czy ma sprawne kończyny, czy nie ucierpiał żaden narząd zmysłu. Potem zrobił jej test na logikę, czy potrafi czysto myśleć. Na szczęście wszystko zdała, po czym przeniosła się do legowiska wojowników.
- Postrzępiona Kito! Nie zgadniesz, jaka burza była wokół ciebie, gdy spałaś! - powiedział jej Wilczy Skowyt, odciągając ją na bok. - Były koty, które twierdziły, że utrzymanie cię przy życiu jest bez sensu, i wybuchła niemalże wojna! Chcieli cię zabić, ale ja wywołałem protest... I wygraliśmy! Jastrzębia Gwiazda powiedział, że na wybudzenie się da ci trzy dni, i na szczęście ci się udało.
Kotka spojrzała na niego, po czym mocno go przytuliła.
- Dziękuję, Wilczy Skowycie - wyszeptała.
***Kolejne dni, kolejne walki. Nikt się nawet nie zorientował, kiedy nadeszła jesień, potem zima, znowu wiosna, lato i znowu jesień. I tak w kółko. Koty ginęły coraz częściej i coraz rzadziej się rodziły. Przez te księżyce stosunek kotów do Jastrzębiej Gwiazdy się nie zmienił. Uważali go za boga, odrzucając tym samym wiarę w Klan Gwiazdy. Mordowali dalej, uśmiechając się i myśląc o wspaniałym przywódcy, który tylko leżał i słuchał sprawozdań z walk. Przelewali za niego krew, a on żył jak król. Nigdy nie wychodził z obozu, a mimo to pod jego długim futrem rysowały się mięśnie. I w końcu nadszedł dzień sierpniowy, kiedy Jastrzębia Gwiazda miał wydać ważne ogłoszenie.
- Drogi Klanie Wrony! To trwa za długo! Klan Liścia przegrywa, wszyscy o tym wiemy! Czas zakończyć tę wojnę! Giną niewinni, a o tylko dlatego, że Klan Liścia jest zbyt dumny, by się poddać. Przygotujcie się, gdyż za dwa dni, godzinę przed wschodem słońca wtargniemy do ich obozu. Nie oszczędzajcie nikogo! Zabijajcie wszystkich. Nie pozwólcie im uciec, tak jak to pozwoliliście Klanowi Wrzosu. Wygramy tą wojnę!
Klan zaczął wściekle ryczeć i wiwatować. Najchętniej to zaatakowali by już teraz.
Dwa dni napięcia szybko zleciały. Nim Postrzępiona Kita się zorientowała, już szła na bitwę. Uśmiechała się, tak jak jej pobratymcy, myśląc o wygranej. Błoto chlapało im pod łapami, gdyż niedawno padało. Gdy wpadli do obozu wroga, spali wszyscy oprócz straży przy obozie. Od razu wezwali alarm, budząc cały klan... I się zaczęło.
Postrzępiona Kita bez wahania ruszyła do żłobka, razem z kilkoma pobratymcami. Słyszała piski przerażonych kociąt, gdy przedarła się przez linię obrony. Wparowała do środka, zakrwawiona i wściekła. Rzuciła drobną karmicielką na bok, po czym zaczęła zabijać młode, razem z pobratymcami po bokach. Niektórzy wykańczali już karmicielki.
Został ostatni kociak. Mała, czarna kuleczka, drżąca ze strachu. Płakał i próbował uciec, jednak Postrzępiona Kita przygniotła go łapą. W jego oczach błyszczał strach, strach i rozpacz. Nie minęła jednak chwila, a kociak leżał martwy, a jasna, tętnicza krew tryskała z jego rozszarpanej szyi. W głowie Postrzępiona Kita nadal słyszała jego zrozpaczone piski.
Co ja zrobiłam? Przez myśl przeleciało jej, że zrobiła coś okropnego, przerażającego. Miała przed oczami spojrzenie biedaka, jak zabijała jego rodzinę, a potem jego samego.
Myśl jednak zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Kotka rzuciła się w dalszą walkę, zabijając bez litości. Wygrywali, wszyscy to wiedzieli.
W żyłach Postrzępionej Kity buzowała krew, a w oczach lśniła zaciekłość. Nie zwracała na swoje obrażenia, walcząc ramię w ramię z Wilczym Skowytem i Motylim Skrzydłem.
Walka trwała godzinę. Kiedy niedobitki uciekły z pola walki, najmniej ranne koty z Klanu Wrony zostały wysłane, by dogonili i zabili uciekinierów. Postrzępiona Kita była jednym z nich.
Szybko dogonili zmęczone koty i zabili, nie słuchując ich krzyków.
- Zapłacicie za to! Klan Gwiazdy was ukara! - to były ich ostatnie słowa.
CZYTASZ
Wojownicy: Klątwa Postrzępionej Kity
Historia CortaZ dedykacją dla paru fajnych osóbek z rp ~~ Smutne życie Postrzępionej Kity, wojowniczki Klanu Wrony, nad którym przejął władzę okrutny dyktator. Wtedy życie niewinnej kotki zamienia się w piekło. Z resztą, nie tylko jej: wszystkich żywych istot w p...