Rozdział 10

26 2 0
                                    

    Uciskała ciało ojca w miejscu rany. Pajęczyna zaraz przesiąknęła szkarłatną krwią. Wiedziała, że to bez sensu, a mimo to nadal próbowała uratować Borsuczego Ogona.
    - Już za późno! - krzyknął do niej Leszczynowy Wąs, nowy medyk.
    Ona jednak się nie poddawała.
    - Stop! - medyk odciągnął ją od umierającego ojca. - Lepiej wracaj na pole bitwy! Dla niego jest już za późno!
    Kotka stanęła jak wryta, a łapy się pod nią ugięły.
    - Nie! Muszę mu pomóc!
    - Idź na pole walki! - wrzasnął na nią Leszczynowy Wąs, opluwając Postrzępioną Kitę śliną.
    Przez chwilę gapiła się na medyka, zanim ten nie wypchnął ją na pole bitwy. Zaatakował ją kot. Postrzępiona Kita z nową energią zabiła go, wściekle dysząc. Napędzała ją myśl o ojcu, którego straciła. Który dołączył do Wiewiórczego Futra.
    Walka zakończyła się remisem. Wściekła Postrzępiona Kita rwała się do dalszej walki, oślepiona bitewnym szałem oraz chęcią pomszczenia ojca. Znowu powstrzymali ją jej pobratymcy. Szybko przenieśli się do obozu, zostawiając ciała, którymi już zajęli się padlinożercy. W ostatniej chwili Postrzępiona Kita wśród ciał dostrzegła Borsuczego Ogona: wrony rozdziobały mu już oczy, wyciągając mózg.
    Gdy dotarli do obozu, Ognisty Znak zabrał ją na bok.
    - Straciliśmy już matkę i ojca, a Jastrzębia Gwiazda nie ma zamiaru zaprzestać! - powiedział. - To tylko kwestia czasu, zanim zginie któreś z nas... Postrzępiona Kito, musimy uciekać! Ta wojna nie ma sensu!
    Warknęła wściekle. Znów ten temat, pomyślała sfrustrowana.
    - Nie! Jeśli mam umrzeć, to właśnie tak: bohatersko, ku dobrej sprawie.
    Rudy kocur parsknął.
    - My nie walczymy bohatersko ani w dobrej sprawie! My walczymy dla widzi misiów Jastrzębiej Gwiazdy! Pojmij to, Postrzępiona Kito!
    Kotka westchnęła. Wiedziała, że jej brat jest zdruzgotany śmiercią ojca. On po prostu nie wie, że umarł w dobrej sprawie.
    - Rozumiem, że się boisz - powiedziała spokojnie. - Oraz że jest ci trudno... Nic dziwnego! Ale nie możesz tak mówić o Jastrzębiej Gwieździe! Czemu tak źle o nim myślisz?
    Kocur spojrzał na nią zdeterminowany.
    - Musisz wreszcie pojąć! Jastrzębia Gwiazda jest manipulatorem, który bawi się nami niczym lalkami na sznurkach! Musimy uciekać, bo ten klan czeka zniszczenie! - w jego oczach błyszczała troska.
    Stanęła jak wryta, a w głowie słyszała donośny głos Jastrzębiej Gwiazdy. "Ja? Manipulatorem? Wierzysz mu?"
    - Przestań! On nigdy by czegoś takiego nie zrobił! - zaprotestowała.
    Kocur westchnął ciężko i wrócił do obozu, ciągnąc za sobą ogon.
    Kiedy Jastrzębia Gwiazda wszedł na skałę, wszyscy się ukłonili. To był nowy zwyczaj, narzucony przez samego przywódcę. Zebranie nie wniosło do życia klanu nic nowego, oprócz tego, że Jastrzębia Gwiazda zachęcał kotki do posiadania młodych, gdyż te się przydadzą.

                                ***

    Kolejne dni pełne niepewności i strachu. Czy dzisiaj zawalczymy? A może jutro? Co jeśli to nasz ostatni dzień?
    W końcu nadeszła kolejna walka. Postrzępiona Kita jako pierwsza poleciała na pole bitwy, zabijając wrogów. Niestety, nie zdążyła się porządnie rozgrzać, a trafiła na godnego przeciwnika. Był to czarny, barczysty kocur. Był to pierwszy kot, którego nie pokonała. Wojownik zadał jej cios pazurami prosto w bursztynowe oko, które zaraz zaczęło krwawić... Albo to skóra wokół? Wściekła Postrzępiona Kita straciła widoczność w tym oku, widząc tylko szkarłatną krew. Kocur ją powalił, gotowy do ostatecznego ciosu. I wtedy z odsieczą przybył Wilczy Skowyt. Odciągnął wroga, by Postrzępiona Kita mogła się podnieść. Chciała mu pomóc, jednak zrobiła do Motyle Skrzydło, zabijając wojownika ciosem w krtań.
    - Idź do!... - Wilczy Skowyt nie zdążył dokończyć, gdyż został powalony przez innego wojownika, a Motyle Skrzydło gdzieś zniknęła, porwana przez wir walki.
    Oczywiście Postrzępiona Kita skoczyła przyjacielowi na pomoc. Zabili kota, jednak zaraz zaczęły napływać kolejne. Walczyli więc ramię w ramię, odwróceni do siebie plecami. Potem wróciła Motyle Skrzydło, dołączając do nich.
    Gdzie jest Ognisty Znak? Przeszło szylkretowej wojowniczce przez myśl. Zaraz jednak o nim zapomniała, triumfując się kolejnym kotem na swoim sumieniu.
    Tym razem Klan Wrony wygrał. Po skończonej walce Postrzępiona Kita pokuśtykała do medyków, oblizując krew, która kapała jej do pyska z rany na oku. Martwiła się, czy nie straci w nim wzroku.
    - Połóż się! Uwaga, zaboli! - medyk zaczął ocierać ranę pajęczyną, a potem przykładać piekące zioła.
    Kotka syknęła i ledwo powstrzymała się od zerwania się. Gdzieś z boku dochodziły bolesne wrzaski i jęki agonii. Kiedy opatrunek został nałożony, kotka wstała i odruchowo zaczęła zajmować się innymi rannymi. Znała już parę ziół, więc czemu nie miałaby się na coś przydać?
    Kiedy dotarli do obozu i odłożyli rannych na ziemię, wykonali ukłon i usiedli.
    - Zwyciężyliśmy! - krzyknął Jastrzębia Gwiazda, wchodząc na skałę. Jego futro lśniło czysto, bez żadnych zabrudzeń czy kołtunów.
    Tłum zawył, słabo lecz radośnie.
    - Mam jednak jedno ważne ogłoszenie! Medycy powiedzieli mi, że nie nadążają z rannymi. Dlatego postanowiłem, że od teraz każdy uczeń oraz wojownik będzie dodatkowo uczył się ziół oraz jak robić prowizoryczne opatrunki, by mogli w razie czego sami się wyleczyć! Jutro o wschodzie słońca pierwsza lekcja. Stawcie się wtedy przed legowiskiem medyka! Wszyscy!
    Zebranie się zakończyło. Postrzępiona Kita podeszła do Głośnego Kroka, jednego z medyków. Ten zdjął jej prowizoryczny opatrunek i założył porządniejszy.
    - Miałaś szczęście - powiedział. - Krew leci z rany naokoło oka, czyli gałka nie została uszkodzona. Będziesz widziała.
    Kotka odetchnęła z ulgą i odeszła. Od razu zobaczyła Ognistego Znaka, który patrzył na nią wyczekująco. Kiedyś pewnie zapytałby się jej, czy z okiem wszystko dobrze... A teraz ograniczył się do smutnego spojrzenia, pokazując ogonem, by za nim poszła. Ona jednak odrzuciła propozycję, wiedząc o czym ten będzie chciał z nią porozmawiać. Fuknęła, wściekle strzepując ogonem, dając mu tym samym znak, że nic z tego.
    Następnego dnia, tak jak oznajmił Jastrzębia Gwiazda, odbyła się pierwsza lekcja o ziołach i innych takich. Postrzępiona Kita znała już niektóre rzeczy, na przykład podstawowe zioła. Dowiedziała się jednak, gdzie takowe rosną.
    Przez następne dni nie było żadnej walki, więc oko Postrzępionej Kity zdążyło się wyleczyć. Została jej po tym niemała blizna.
    Znowu życie w niepewności i strachu, który tym razem trwał dłużej. Kiedy będzie następna walka? Wydawało się, że nawet Jastrzębia Gwiazda nie wie. W tych dniach Ognisty Znak codziennie po kilka razy próbował porozmawiać z Postrzępioną Kitą, więc ta zaczęła go unikać.
    I nadeszła noc, której Postrzępiona Kita żałowała do końca swojego życia, a nawet później.

Wojownicy: Klątwa Postrzępionej KityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz