Rozdział 4

40 3 0
                                    

    Dwa dni później patrol Klanu Wrony został zaatakowany, a jeden wojownik zginął.
    - Kazali przekazać ci, Jastrzębia Gwiazdo, wiadomość od Chyżej Gwiazdy: jeśli chcesz, to będziemy walczyli. Za dwa dni na naszym wrzosowisku, albo wtargniemy wam do obozu - powiedział jeden z ocalałych.
    Jastrzębia Gwiazda tylko się zaśmiał.
    - Dobrze! Czyli chcą walczyć. Świetnie. Wyśmienicie. W takim razie za dwa dni na wrzosowisku! Przygotujcie się na walkę.
    Później Jastrzębia Gwiazda zapowiedział swój plan:
    - Połowa pójdzie na wrzosowisko, a druga połowa zostanie w obozie. Nie wiadomo, czy nie zaatakują go podczas naszej nieobecności. Szybki Wietrze, będziesz przekazywał wiadomości. Jeśli nie zaatakują obozu, będziesz wymieniał koty: brał te najbardziej ranne do obozu, a na pole bitwy brał inne. Żabi Skrzeku, pójdziesz na pole bitwy z ziołami, jako sanitariusz. A ty, Błotnista Łapo, zostaniesz w obozie.
    Błotnistą Łapą był uczeń medyka, trochę starszy od Postrzępionej Kity. Był brązowym kocurem w jaśniejsze łaty.
    Cały klan zaczął krzyczeć i wiwatować, razem z Postrzępioną Kitą. Mimo to miała wyrzuty sumienia, przypominając sobie łzy w oczach Chyżej Gwiazdy, gdy go przytrzymała. Wmawiała sobie, że teraz jest sprawiedliwie, bo obaj przywódcy stracili po dwa życia, mimo to nadal czuła się winna.
    Dwa dni szybko jej minęły. W końcu nadszedł dzień wojny. Postrzępiona Kita, wraz z Wilczym Skowytem i Ognistym Znakiem zostali przydzieleni do walki na wrzosowisku. Z ich czwórki tylko Motyle Skrzydło miała zostać w obronie obozu. Postrzępiona Kita się stresowała, bo była to wielka bitwa. Bała się też o swoich rodziców, którzy zostali rozdzieleni: Wiewiórcze Futro miała iść na wrzosowisko, a Borsuczy Ogon w obronie obozu.
    Dotarli na wrzosowisko wcześniej, by być przygotowani. Nie kryli się, tylko ustawili wielką grupą, oczekując na wrogi klan, który pojawił się niedługo po nich. Ustawili się, po czym Jastrzębia Gwiazda zaczął obliczać:
    - Trzy... Dwa... Jeden... Do ataku, Klanie Wrony! - wrzasnął.
    Ruszyli. Biegiem dopadli Klan Wrzosu, który zaraz przeszedł do defensywy, odpychając wroga. Postrzępiona Kita jako pierwszego dopadła czarnego kocura z białą łatą na oku. Był od niej mniejszy, jednak i tak barczysty. Po dłuższej chwili kotka powaliła kocura, jednak w tym momencie poczuła na zadzie pazury kota, który na nią wskoczył. Był uczniem, pewnie bronił swojego mentora. Postrzępiona Kita, ogarnięta wojennym szałem zepchnęła kociaka, mocno raniąc mu pysk i pewnie uszkadzając oczy, po czym wróciła do czarnego kocura. Tyle że tamtej właśnie na nią skakał. Postrzępiona Kita nie zdążyła zrobić uniku, więc tylko zasłoniła głowę. Poczuła na plecach pazury kocura przebijające jej skórę.
    Już miała zepchnąć z siebie wojownika, kiedy przybył Ognisty Znak. Zrzucił kocura, który runął na ziemię.
    - Zajmę się nim - powiedział jej brat.
    Pokiwała mu głową, po czym skoczyła na innego kota. Był nim chuderlawy, marny wojownik. Szybko go pogoniła, rozpruwając mu brzuch. Potem skoczyła na kolejnego kota, i kolejnego, i kolejnego...
    Nie zauważyła, jak na jej ciele pojawiają się rany. Nie były one jakoś poważne, jednak w końcu uzbierało się ich tyle, że zaczęły ją osłabiać. A ona, pod wpływem adrenaliny, o niczym nie wiedziała. W końcu na pobojowisku spotkała Lwiego Ryka
    - Postrzępiona Kito! Idź do medyka, jest gdzieś tam! - krzyknął do niej, wskazując jej łapą skałę poza polem bitwy.
    Przez ten hałas kotka ledwo go usłyszała. Domyśliła się jednak, a co mu chodzi. Pobiegła w tamto miejsce, unikając kotów. Gdy tak dobiegła, adrenalina już opadła, a kotka poczuła ból. Po chwili też zorientowała się, że pamięta każde spojrzenie kota, którego mocno zraniła. Zrozpaczone, bolesne spojrzenia.
    - Siadaj tutaj - powiedział Żabi Skrzek, gdy tylko ją zobaczył. Na szybko opatrzył, po czym powiedział: - zostań na chwilę i się uspokój, zaraz będziesz mogła iść znów walczyć.
    Zrobiła jak kazał kocur. Przez tą chwilę jej oddech się wyrównał, a całe ciało zaczęło ją boleć.
    - Mogę już iść? - zapytała zniecierpliwiona, by ruszyć pobratymcom na pomoc.
    - Tak - westchnął starszy kocur.
    Natychmiast się zerwała i pobiegła. Wpadła w masę kotów, pomagając tym, którzy sobie nie radzili. Wśród nich był Wilczy Skowyt.
    - Wilczku.. Znaczy, Wilczy Skowycie, idź może do Żabiego Skrzekotu, jest tam - wskazała ogonem kryjówkę medyka.
    Ten pokiwał łbem i pobiegł. Postrzępiona Kita przez chwilę zaczęła zastanawiać się, dlaczego powiedziała do przyjaciela "Wilczku". Zaraz jednak z zamyśleń wyrwał ją kocur, który ją zaatakował. Kotka szybko go powaliła. Właśnie miała zatopić kły w jego szyi, gdy na polanie rozległ się krzyk Chyżej Gwiazdy:
    - Klanie Wrzosu, odwrót!
    Koty ostatni raz syknęły na wrogów, po czym pobiegły za swoim przywódcą. Na polanie rozległy się zwycięskie okrzyki.
    - Jeszcze zawalczymy, Jastrzębia Gwiazdo! - krzyknął Chyża Gwiazda, po czym poprowadził swoją armię do obozu.
    - Koty Klanu Wrony! Wracamy do obozu, by świętować! - zawołał do swoich kotów Jastrzębia Gwiazda, nie zwracając uwagi na groźbę drugiego przywódcy.

Wojownicy: Klątwa Postrzępionej KityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz