Kolejne dni mijały spokojnie. Chociaż kilkakrotnie Tenko i Tōya mijali się na korytarzu nie odezwali się słowem. Brunet postanowił jeszcze trochę poczekać chociaż ciągnęło go bardzo do chłopaka. Czerwono oki myślał o nim sporo ale nie miał zamiaru rozpoczynać rozmowy.
By zająć swoje myśli postanowił coś porobić. A najlepszym sposobem na pozbycie się nudy i na zaprzestanie pojawiania się głupich myśli było morderstwo. Gdy zapadł zmrok ubrał jak zawsze luźne spodnie i bluzę. Na głowie miał czapkę, pod która ukrył swoje włosy. Na twarz założył maskę. Wszystko tego samego koloru jakim oczywiście był czarny. Wziął jeszcze glany a po kieszeniach schował kilka różnych noży i wyszedł z domu.
Szedł spokojnie bocznymi uliczkami szukając ofiary.
Mordercy zazwyczaj zabijają w okolicy w której żyją. Jednak zachowują pewną odległość. To bardzo ułatwia znalezienie sprawcy. Rozpoznaje się ile ofiar po charakterystycznych cechach mordercy. Albo po tym jak wyglądały ofiary bądź szukać między nimi powiązań można było oszacować ile osób pozbawił życia i kto będzie jego następny ofiarą.
Ted Budny zabijał szatynki, o długich włosach.
Kuba Rozpruwacz pozbawiał życia prostytutki w okolicy Whitechapel.
Zodiak mordował w San Francisco. Sam zostawiał wskazówki i swój znak charakterystyczny.
Rzeźnik z Plainfield posiadał farmę ludzkich szczątek.
I można by jeszcze długo wymieniać.
Był znany wśród policji jak i innych złoczyńców.
Cywile drżeli ze strachu gdy o nim słyszeli. Dlaczego?
Morderstwa nigdy nie można było przewidzieć. Tam gdzie nabrała go ochota tam mordował. Mógł zamordować nawet przed własnym domem. Czy to centrum zatłoczonego rynku czy oddalona uliczka z dala od ludzi.
Jak to robił? A to zależy od jego humoru. Rzuci nożem wśród tłumu ludzi tak by nikt nie zauważył. Przechodząc obok osoby pijącej gorący napój bez pokrywki dosypał czegoś. Widząc nocą latarnie powiesił przechodnia. Poderżnął gardło osobie, która za głośno rozmawiała. Czy zaciągnął kogoś do zaułka a następnie dźgał aż serce nie przestanie bić. Wchodząc do czyjegoś domu pozbawiał przytomności i wiązał. Gdy w końcu się obudziła ofiara, delikatnie ciął patrząc jak się powoli wykrwawia. Czasami jednak podpalał rany by za szybko to nie nastało. Jedno cięcie. Krew. Ogień. Kolejne cięcie. Ogromny ból. A co jeśli rany do małych nie należały?
Wiele tych działań można nazwać głupimi, nie ostrożnymi. Było to lekkomyślne.
Ale wykonane z taką dokładnością, że nie zostawiał żadnego śladu.
No może poza jednym.
Zostawiał swój podpis.
Czy to karteczka w kieszenie, czy wyryty w ciele napis, podpis krwią przy ofierze. Różnie.
Tym razem potrzebował się wyżyć. Więc gdy zobaczył z dala od ludzi postać musiał skorzystać.
Bezszelestnie podszedł do swojego celu i szybko kopnął go tak by upadł na ziemię.
Chłopak spojrzał się przerażony na osobę, która do niego podeszła.
- Kim jesteś? - W jego głosie było słychać strach chociaż starał się jak potrafił by tego nie pokazać. - Czego chcesz?
Gdy chłopak mu odpowiedział nie próbował już kryć swoich emocji. Zrozumiał też że szans na ucieczkę nie ma. W tym momencie jest jego koniec.
Gdy zapadł zmrok chłopak założył wysokie buty, dresy i płaszcz. Wszystko koloru czarnego. Miał na sobie też jasna bluzkę. Założył kaptur na głowę a twarz zakrył maską.
CZYTASZ
Toksyczna miłość - Shigaraki x Dabi
FanficJeden chłopak jest popularny, drugi unika ludzi. Oboje nienawidzą swoich rodzin. Oboje kochają sprawiać innym ból. Oboje uwielbia sprawiać sobie ból. Oboje to najniebezpieczniejsi złoczyńcy w kraju. Oboje nienawidzą ludzi. Czy miłość między nimi moż...