Siedzieliśmy już tak w ciszy jakiś czas. Raczej rzadno z nas nie kwapiło się do tego by zacząć. Jedyną rzeczy teraz, na której mi zależało, to odzyskanie zeszytu, nic się więcej nie liczyło. Nawet już mogę poświęcić jakaś chwilę by posłuchać, a raczej starać się wysłuchać tego co ma mi do powiedzenia Chishiya. Myślałam, że po tym co stało się podczas jednej z gier, w której oboje braliśmy udział, może się polubimy, bo wydawał się całkiem dobrym towarzyszem, zwłaszcza, że posiada dość dobre cechy jako gracz. Wydaje się inteligentny, ma dość otwarte patrzenie na wszystko, w takim sensie, że widzi dość sporo sytuacji i zauważa pewne cechy, które mi zajmowały na odgadnięcie więcej czasu. Ale przeliczyłam się i to bardzo. Teraz jedyne co mi się kojarzy z jego osobą, to kłamstwo, manipulacja, kradzież...
-Widze, że jest dość ciężka atmosfera...-pierwszą osobą, która się odezwała była dziewczyna, z którą chłopak ewidentnie miał znajomości- Chishiya zacznij, a potem oddaj jej zeszyt.-wskazała ręką na kapturnika, który wciąż stał oparty o ścianę, a jego twarz jak przedtem była skierowana za okno. W sumie ciekawi mnie kogo lub co on wypatruje... Na jej słowa obrócił twarz w naszym kierunku, a jego spojrzenie na mnie spowodowało niechciany dreszcz.
-Sprawa jest bardziej prosta niż wam się wydaje. To...-wyjął przedmiot, który należał do mnie-...to tylko test.-zakończył, a moja mina świadczyła o tylko jednym: "To wszystko?", "Tyle masz do powiedzenia?".
-Widzę, że muszę wyjaśnić to w prostszy sposób.-westchnął odkładając notatnik na stolik tuż obok jego towarzyszki.
-Nie każdy wie od razu co masz na myśli.-burknęłam pod nosem i na mili sekundę zerknęłam na swoją rękę. Powoli krew nasiąka bandaż...
-Chciałem cię sprawdzić. Wydawałaś mi się cennym sprzymierzeńcem, dlatego też kiedy z tobą rozmawiałem, a ty mi odmówiłaś, zabrałem to...-wskazał na przedmiot na stoliku-...jako przynętę. To wszystko.-zakończył, ale nadal nic z tego nie rozumiałam.
-Zastanawiam się...-zaczęłam, wzbudzając zainteresowanie Chishiya-...Czy ty upadłeś na głowę? Sądziłeś, że kradzież mojego zeszytu spowoduje, że się zgodzę do ciebie przyłączyć?-spotkałam się z głuchą ciszą.
-Nie, to miała być tylko przynęta abyśmy się znowu spotkali.-uśmiechną się i lekko podśmiał ze mnie jakbym powiedziała coś głupiego. Jego nogi ruszyły w moim kierunku, a kiedy był wystarczająco blisko mnie przykucnął przede mną i położył mi na nogę kartę.- To jest powód abyś zgodziła się do mnie przyłączyć.-jego głos był pewny siebie, a moje oczy powędrowały z jego twarzy na kartę. Wzięłam ją do ręki i przyjżałam się.
-To zwykła karta, w jaki sposób ona ma mnie przekonać?-znowu spojrzałam na niego. Jego pracy kącik ust ruszył do góry.
-Cóż...-podniósł się i ruszył znowu w kierunku swojej koleżanki- Oboje należymy do "plaży". W sumie to tak bardziej na papieru, niż w realiach, ale mniejsza.-podniósł zeszyt- Na "plaży" można znaleźć więcej tych kart, a z tego co się orientuję masz świadomość do czego one służą.-spojrzał na notatnik i ruszył mi w powietrzu-Planuje z Kuiną...-pokazał na dziewczynę. A więc tak ma na imię-... zrobić małe zamieszanie na "plaży", ale potrzebujemy do tego sojuszników.
-A co chcecie tam zrobić?-spytałam mimowolnie zaciekawiona jego opowieścią- I najważniejsze, co będę z tego miała?
-Jeśli będzie miało się cała talię, jest szansa na powrót do normalnego świata.-powoli zaczynałam rozumieć do czego chłopak zmierza.
-Chcecie je wykraść i wrócić do rzeczywistości?-spytałam chociaż chciałam aby zabrzmiało to bardziej twierdząco.
-Bingo.-na moją odpowiedź rzucił zeszytem w moim kierunku. Spojrzałam na niego, ale nie chciałam go jeszcze podnosić.
-Czyli...-starałam się zebrać myśli- Do czego mam się wam niby przydać?
-Zobaczysz z czasem, o ile się do nas przyłączysz.-Chishiya usiadł na skraju stolika, a dziewczyna obok niego nerwowo przecierała swój policzek.
-Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?-to pytanie skierowała do niego. Czuje, że może wyjść z tego nie mały konflikt.
-Umknęło mi to...-poświęcił jej ledwo kilka sekund spojrzenia, by znowu przenieść na mnie swój wzrok. Nie czułam się zbyt komfortowo kiedy tak na mnie patrzył...
Dziewczynie się to ewidentnie nie spodobało, ale postanowiła zrezygnować z kłótni i przejść do innego tematu.
-Niestety, ale przedtem musimy jeszcze wziąść udział w przynajmniej jednej grze, niedługo kończą nam się wizy.-kiedy dziewczyna o tym wspomniała, dopiero teraz przypomniałam sobie, że sama muszę wziąść udział w grze. Został mi jeden dzień, jeśli jutro nie wezmę udział, to mogę się pożegnać z tym i naszym, normalnym światem. A branie udziału w grze z ranną ręką może utrudnić mi szansę na wygraną. Musiałam przemyśleć to bardzo dobrze... Jeśli zgodziłabym się aby dołączyć do Chishiyi i Kuiny mam większe szanse, że pójdę z nimi, a zwycięstwo w takiej grupie jest bardzo wysokie. Niestety, ale muszę przyznać rację, że chłopak daje sobie bardzo dobrze radę z grami i napewno jeśli przyłącze się do nich to nie zginę. Jest tylko jeden problem... Moja duma mi na to absolutnie nie pozwala. To by zniszczyło coś w środku mnie. Teraz tylko wybrać powiedzmy dumą, a przeżyciem... Co prawda jest jakaś szansa, że sama dam sobie radę, ale sama zaczynam w to powoli nie wierzyć.
-Zgaduje, że nie mam za dużo czasu na zastanowienie się?-spytałam podnosząc wzrok na chłopaka, który tylko delikatnie kiwną głową. Westchnęłam patrząc po podłodze. Nie mam ochoty sprzyjać się z kimś kto mnie okradł, zwłaszcza z tak irytującym charakterem, ale niewykorzystanie takiej sytuacji byłoby głupie z mojej strony.
-Hmm... Chyba nie mam za bardzo wyjścia.-wzruszyłam ramionami nadal nie będąc pewnej swojej decyzji.
-Masz, zawsze możesz odmówić.-głos chłopaka wkradł się w moje myśli- Ale nie sądzę, że w takiej sytuacji...-kiwną głową na moją rękę-...oraz takiej...-pokazał jedną z kart-...odmówisz.
-Nie rozumiem dlaczego ci na tym tak zależy.-przyjrzałam się mu. On jedynie przeskoczył z nogi na nogę nic mi nie odpowiadając. Ta cisza jeszcze bardziej mnie zaniepokoiła i sprawiła, że jeszcze bardziej czułam się zmieszana. Dlaczego mu na tym tak zależy?
-Jeśli zdecydujesz się z nami współpracować...-tym razem głos zabrała Kuina- Bedziesz musiała udać się z nami na "plaże", a przedtem jeszcze wziąść udział z nami w grze. Wydaje mi się, że powinniśmy wybrać trefl, zważywszy na wymagania.-popatrzyła to na mnie to na chłopaka wyczekując dalszych pomysłów, bądź jakiegoś sprzeciwu.
-Masz rację.-przyznał jej Chishiya- Napewno odpada pik.-od razu odrzucił ją. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że uciesze się tak z tych słów.- Również na początek nie wybrałbym karo.-słysząc to lekko się zaskoczyłam. Przecież w tym rodzaju gier odnalazłby się jak ryba w wodzie. Widząc moje zdziwienie od razu przyszedł z wyjaśnieniami.
-Nie znamy się za dobrze, ciężko mi określić twój poziom inteligencji i krytycznego myślenia.-chamski uśmiech wkradł się na jego usta. Mimo iż nie powinno to być dla mnie zdziwieniem, że użył takich słów, bo to strasznie do niego podobne, to mimo wszystko zabolało mnie to. Na moje wrogie spojrzenie jedynie zaśmiał się cicho. Powoli zaczyna działać mi na nerwach. Nie mam pojęcia jak ja chcę z nim wytrzymać współpracując w tej samej drużynie...
-Wiesz co... Chętnie się przyłącze i pokaże ci na co mnie stać.-tym razem to ja spojrzałam na niego wyzywająco. Skoro chce w taki sposób chce się zachowywać, to nie mogę być gorsza. Jak to się mówi, muszę dopasować się do towarzystwa.
-Ale przedtem oczekuje wyjaśnień.-tym co powiedziałam zwróciłam uwagę reszty- Czym jest ta cała "plaża"?-wyczekująco popatrzyłam na dziewczynę, a później na chłopaka, który postanowił mi odpowiedzieć.
-To organizacja stworzona w celu odnalezienia całej talii kart i wysłania ludzi do realnego świata.-skwitował znowu przybierając pozycję ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej.
-Więc... Czy to źle? Chyba pracują nad tym samym co wy.-podrapałam się w miejsce za uchem dalej niedoinformowana i zmieszana. Jest tu tyle wątków, że ciężko się połapać co się właściwie tutaj dzieje.
-Nie można im ufać.-dziewczyna oparła się o ścianę obok Chishiya i wyjęła ze swojej kieszeni jakiś mały patyczek, który usadowiła w swoich ustach- Zresztą według nich tylko jedna osoba wróci za pomocną jednej talii, więc musielibyśmy długo czekać. Każdy ma na sobie identyfikator.-podniosła rękę by pokazać bransoletkę-Numer jeden, dwa, czy trzy... One szybko powinny wyjść, a przez hierarchię nie mamy nic do gadania. Jeśli jednak zabierzemy karty, nie będziemy musieli czekać na kolejkę.-zamilkłam zastanawiając się nad wszystkim co usłyszałam. Wydaje się, że wszystko ma sens. Raczej nie dałoby rady tego wymyślić tylko po to aby mnie zmanipulować i wykorzystać. Chociaż i tak już zgodziłam się im pomóc, więc odwrotu nie ma.
CZYTASZ
Alice in Borderland- Ostatnia szansa
FanfictionKiedy wszyscy znikają jedyne o czym się myśli to "Czy ja oszalałam/em? Trzeba wtedy stanąć na twardej powierzchni, otrzeć pot z czoła, powstrzymać narastającą panikę i chwycić za ostatnią szansę. Walka nie będzie łatwa, ale trzeba podjąć to ryzyko...