Rozdział dwudziesty ósmy

140 9 0
                                    

Pospiesznie chwyciłam Ann za rękę ściagając ją na podłogę, aby ochronić dziewczynę przed strzałami. Dlaczego wcale mnie to nie dziwi? Od samego momentu kiedy zobaczyłam tą martwą dziewczynę, czułam, że muszą mieć coś z tym wspólnego Aguni i reszta. Ale mimo wszystko przerażenie sytuacją, które teraz miała miejsce było prze ogromne. Ludzie padali na podłogę niczym kaczki wystrzeliwane przez myśliwych na sezon. Nigdy nie byłam świadkiem zabijania ludzi, dopóki nie trafiłam do tego przeklętego świata. Widząc zakrwawione osoby, aż robiłi mi się niedobrze... Otworzone oczy, usta wypełnione krwią, wylewająca się czerwona ciecz z ran...
-Boże...-stanęłam w miejscu nagle tracąc kontrolę nad moim ciałem. Czułam, że całe moje ciało drży, a serce bije tak mocno, że czułam pulsowanie również w głowie. Nie potrafiłam oderwać wzroku od przerażającej sceny, a co dopiero zrobić jakikolwiek krok do tyłu, by się stać wydostać.
-Chodź!-do moich uszu dobiegło jedno słowo, a ręką została pociągnięta w nieznanym mi kierunku. Wciąż nieświadoma i poza światem realnym patrzyłam się przed siebie, gdzie leżeli, umierający badż już martwi ludzie. Ocnknęłam się dopiero w momencie kiedy, nagle coś spowodowało, że upadłam na podłogę, a moje ciało dotknęło leżącej kobiety z raną w głowie. Widząc to krzyknęłam przestraszona i odsunęłam się natychmiastowo do tyłu. Rozjerzałam się w koło siebie i zauważyłam Ann, która podnosiła się już z podłogi. Nie czekając dłużej, ani nie marnując więcej czasu również wstałam wciąż lekko otłumaniona. Nie obracając się za siebie i unikając strzał, które zaczęły padać niepodal mnie, pobiegłam za sylwetką Ann, która zmierzała do drzwi. Kątem oka zauważyłam, że Kuina, Usagi i Tatta stali, wyglądając z za drzwi, jakby czekali aż do nich dobiegniemy. Przynajmniej wiem, że oni są bezpieczni i nie będę się musiała o nich martwić. Narazie muszę zadbać o siebie i dziewczynę będącą przede mną abyśmy trafiły w bezpieczne miejsce. Momentalnie, chcąc zobaczyć jak daleka jest od nas wróg, spojrzałam się za siebie. Okazało się, że z przyjemnością zaczęli podchodzić do ludzi, rzucać się na nich i zabijać. Nie jestem w stanie zrozumieć jak człowiek może zrobić coś takiego drugiej osobie... Może lepiej by było gdybym nie podjęła takiej decyzji i się nie obracała... Widząc to przyspieszyłam bardziej i nawet nie zdołałam skupić się na drodze, bo zobaczyłam, że jesteśmy praktycznie na miejscu. Wbiegliśmy bez zacholamowania do środka i zamknęliśmy za sobą pomieszczenie, z którego było słychać krzyki przerażenia. Błagałam tylko w duszy aby ktoś chociaż na chwilę zabrał mi możliwość słyszenia, bo naprawdę nie dawało się tego wytrzymać. Rozejrzałam się natychmiastowo po twrzasz towarzyszy oraz sprawdzić ich sylwetki, po ich ciałach, by ocenić czy wszyscy są zdrowi.
-Wszystko okey?-spytałam poświęcając każdemu sekundę spojrzenia by zobaczyć, że wszyscy kiwają przytakująco.
-To...nie twoje?-Tatta pokazał na mnie palcem, wskazujac moje dłonie. Odruchowo spojrzałam na nie i od razu zesztywiniałam. Miała je całe zakrwawione... Spojrzałam po każdej strony, czując narastające ciśnienie we krwi. Czy ja byłam ranna? Nagle przypomniałam sobie o pewnej sytuacji sprzed chwili, gdzie wpadłam na martwą kobietę.
-N-nie, nie, to nie moje.-pokreciłam głową, automatycznie sięgając po swoje spodnie by się otrzeć. Nawet nie miałam tego w głowie, nie chciałam tego zrobić, a jednak moje ciało samo postanowiło zadecydować.
-Co im odwaliło?!-Kuina praktycznie, że krzyknęłam, mając wypisane przerażenie w oczach- Dlaczego?
-Bronią wiedźmy.-stwierdziła Usagi, która oparła się o ścianę, biorąc kilka głębokich wdechów.
-Lepiej chodźmy stąd, bo zaraz wszystko przeniesie się na całą "plaże".-nagły głos Tatty spowodował, że wszyscy zamilkli. Przytaknęłam mu, zgadzając się z jego zdaniem. Lepiej będzie odsunąć się od miejsca zdarzenia i poszukać czegoś bezpieczniejszego.
-Zaraz...-Kuina obróciła się w koło własnej osi i znowu zatrzymała stając w tą samą stronę- Gdzie Ann?-spytała marszcząc czoło, a po jej słowach wszyscy zaczęliśmy się rozglądać. Rzeczywiście... Nie było jej tam. Jeszcze chwile temu obie tutaj biegłyśmy i nagle okazuje się, że znikła?
-Dziwne...-Usagi wydala pełen podejrzeń głos, a ja od razu stanęłam w obronie dziewczyny.
-Napewno miała powód...-odezwałam się wpatrując prosto na Usagi- A nawet jeśli nie, to nie podjerzewajmy jej o nic.-surowy wzrok wbity w dziewczy spowodował, że Kuina postanowiła się dołączyć do rozmowy.
-Zostawmy to teraz.-chwyciła mnie za rękę- Musimy stąd uciekać.-tym razem mnie lekko pociągnęła. Byłam przekonana, że Usagi nie miała czegoś złego na myśli, ale z jakiegoś powodu poczułam, że jest wrogo nastawiona do Ann. Nie mogę zapewnić, że dziewczyna jest z nami szczera i można jej kompletnie zaufać, ale czuję, że nie uciekła tylko dlatego, bo miała taką zachciankę, albo nas zdradziła. Musiała pójść z jakiegoś powodu. Przynajmniej w to wierzyłam.
Po chwili wciąż wpatrywania się w siebie zdecgdowałam, że Kuina ma rację i lepiej jak najszybciej stąd uciekać. Wszyscy, wciąż słysząc wystrzały, pospiesznie ruszyliśmy korytarzem przed siebie, zastanawiając się gdzie powinniśmy się udać. Musimy się pośpieszyć jeśli chcemy wciąż żyć. W każdym momencie Aguni może wysłać na zewnątrz ludzi by powybijali tych, którym udało się uciec. Nawet jestem pewna, że tak zrobi, bardziej kwestia jest tego, kiedy... Nadal nie zdecydowani co zrobić dalej, uznaliśmy, że pójdziemy tam gdzie nas nogi poniosą. Będąc blisko już miejsca, gdzie jakiś czas temu, schodziłam z Arisu na sam dół schodów, aby zostać poddany próbie, Usagi postanowiła się z nami rozmówić.
-Skoro nie mamy gdzie się udać i nie wiemy co dalej robić, to dobrym pomysłem będzie poszukać Arisu.-obrociła się do nas przodem, ponieważ przez pewien czas szła z przodu. Po jej wyrazie twarzy widać było, że bardzo jej na tym zależy. Zresztą, z tego co zauważyłam, zawsze jeśli chodzi o Arisu to bardzo podchodzi do tego emocjonalnie. Pytanie czy ona sama ma tego świadomość.
-Nawet nie wiemy gdzie jest.-Tatta wzruszył ramionami, ale jego głos wcale nie brzmiał niemiło. Bardziej odczułam od niego zmiaszanie i niezadowolenie spowidowane biegiem zdarzeń.
-Jeśli chcielibyśmy go znaleźć, to musielibyśmy się rozdzielić.-Kuina wyznała swojej zdanie na ten temat- "plaża" jest za duża na to aby chodzić w czwórkę.
-Racja... Chociaż, rozdzielenie się, to też nie jest dobry pomysł...-westchnęłam zrezygnowana opierając swojej ciało o ścianę. Była bardzo zimna, tak samo jak klimat wiszący nad budynkiem. Kiedyś można by pomyśleć, że śmiechy ludzi i zabawa się tutaj nie kończy, a teraz? Kompletnie wszystko się pozmieniało.
-Coś zrobić musimy.-Usagi starała się na nas wymusić jakąś decyzję. Byłam pewna, że jeśli odmówimy, to sama postanowi działać i nas zostawić- Nie możemy go tak zostawić.
-Usagi, wiem, że chcesz go znaleźć...-Kuina zaczęła, zbliżając się do niej powoli- Wiem też, że reszta, tak samo jak ja, chcę ci pomóc. Ale narazie jest to jak pójście na rozstrzelanie. Nie jest tu bezpiecznie.-pokreciła glową i położyła ręke na jej ramieniu, chcąc ją wesprzeć. Dziewczyna spuściła głowę i westchnęła.
-W takim razie...-nagle ją podniosła i spojrzała na nas-...pójdę sama.-moje słowa znowu przeniosły się na rzeczywistość. Dziewczyna odbiła się nogą od ściany, o które się opierała i wyminęła Kuinę, zrzucając jej rękę. Wiedziałam, że do tego dojdzie....
-Usagi, czekaj!-pospiesznie załapałam ją za rękę- Nie możesz iść sama.-odmówiłam jej, aby nie zmieniła czegoś głupiego- A przynajmniej nie teraz.
-Ale ja muszę, nie mogę siedzieć ze świadomością, że może mu się coś dziać.-nagle spochmurniała, a na jej twarz wkradł się ból. Wypuściłam powoli powietrze z ust i odsunęłam się na moment by zajrzeć, czy za nami słychać jakieś odgłosy. Skupiłam się na dźwięku i okazało się, że kompletnie nic się nie działo. Pewnie jesteśmy na tyle daleko, że nie słychać strzelania, ale na ten moment mogłam powiedzieć, że było bezpiecznie. Ponownie odwróciłam się do reszty widząc lekki przestrach na niektórych twarzach, które domyśliłby się co chciałam zrobić.
-Dobrze, pójdziemy wszyscy.-słowa skierowane do Usagi, uderzyły w jej uszy i spowodowały szeroki uśmiech na twarzy. Gotowa by znowu wyruszyć do miejsca, z którego przyszliśmy, nie spodziewałam się, że zostanę przytulona przez dziewczynę. Usagi objęła mnie mocno, a moje ręce zostały w poprzedniej pozycji, daleko od jej ciała, tak samo jak moje nagle zesztywniałe ciało. Poczułam się dziwne niezręcznie i zszokowana, bo kopetnie nie byłam na to gotowa. Dziewczyna się odsunęła i chyba nie przeszkadzało jej moje nagle zamrarznięcie, bo wciąż miała uśmiech na twarzy.
-Dziekuje.-powiadziała to wprost w moją twarz, gdyż wciąż byłyśmy blisko siebie. Pokiwałam głową odsuwając się od niej całkowicie. Czułam się strasznie dziwnie i nie podobało mi się to... Reszta mimo początkowej niechęci i odmowy, zdecydowała się dołączyć, o ile będziemy trzymali się zdała od sali, z której dokładnie przyszłyśmy tutaj. Byłam całkowicie za tym, gdyż nawet nie chciałam myśleć o tym miejscu, a co dopiero wracać. Uznaliśmy, że przeniesiemy się na wyższe piętro, a raczej udamy się po kilku schodkach, które są wzniesieniem tylko w jednym miejscu. Było to rozdzielenie pomiędzy sala, o której mówiliśmy, oraz korytarzem, gdzie znajdują się pokoje. Właściwie to tam przetrzymywał nas Aguni. Wydaje mi się, że może być to całkiem dobre miejsce gdzie może znajdować się Arisu. Jeśli nie ma go tam, to jedynie gdzie możemy go jeszcze poszukać, to sala gdzie spotykaliśmy się kiedy żył jeszcze kapelusznik, na narady. Być może zamknął go właśnie w sali, w której rozmawiałam z nimi samotnie. A jeśli nie, to albo minęliśmy go gdzieś w tych terenach, albo jest gdzieś gdzie nie dane mi było się jeszcze tutaj dostać. Może później Kuina i Tatta na coś wpadnął, jeśli wszystkie miejsca okażą się nietrafione. Nrazie zajmijmy się tym co mamy.
Zajęliśmy swoje głowy własnymi przemyśleniami. Osobiście teraz jedyne o czym myslałam to kilkanaście minionych dni. Nawet nie wiem jak sposób wszystko tak bardzo pozmieniało... Jeszcze niespełna dwa tygodnie temu nie wiedziała co się dzieje, w jakim miejscu sie znalazłam. Po co? Dlaczego...? Martwiłam się co ja ze sobą teraz zrobię. Nagle później okazuje się, że muszę walczyć o własne życie spierając się z innymi graczami. Musiałam widzieć śmierć innych ludzi, poczuć smak zdrady, zostawić swoje emocje na bok, a co najważniejsze zmienić całkowicie swoje zachowanie. Zaczęłam jako osoba zmagająca się z własnymi myślami, nie wisząca sensu we własnym życiu, nie czując ani szczęścia, ani złych emocji, poprostu byłam. Teraz stałam się człowiekiem, który chce przeżyć i oddać ludziom, którzy nas tutaj wysłali, to na co zasługują. Muszę wiedzieć, kto jest za to odpowiedzialny.
Byłam pewna, że wszystko pójdzie zgodnie z naszym wytyczonym i przemyślanym planem, ponieważ jak do tej pory nic nas nie zaskoczyło, ani nie zmieniło naszego toru podróży. Zaskakująco nie miałam wątpliwości, że prędzej czy później uda nam się znaleźć Arisu. Wszystko posypało się w momencie kiedy z za korytarza, w którym były pokoje, zauważyliśmy jedną z osób, której się najbardziej obawiałam. Był to samuraj z tatuażami, mający ze sobą białą broń. Zatrzymaliśmy się zaskoczeni nagłym jego wtargnięciem. Najbardziej obawiałam się przedmiotu, który trzymał w dłoni... Długi, cienki miecz samurajski, zwany kataną byszczał za sprawą słońca, które w niego uderzyło. Mężczyzna stał wpatrując się w nas i bawiąc się swoim przedmiotem w dłoni.
-Co teraz?-Tatta schował się za nami wyglądając przerażony z za mojej ręki.
-Nie wiem...-szepnęłam do niego nie spuszczając wzroku z napastnika. Nagle kiedy szukałam jakiegoś rozwiązania i zastanawiałam się nad rozwiązaniem, zobaczyłam, że Kuina wychodź na przód.
-Co ty robisz?-spytałam czując, że moje serce zaraz się zatrzyma. Bałam się, że dziewczyna chce zrobić coś głupiego.
-Idzcie.-kiwnęła głową na boczny korytarz, który prowadził w to samo miejsce gdzie rozpoczęła się strzelanina. Mogliśmy nim dojść do potrzebnego nam miejsca od drugiej strony.
-Nie ma takiej opcji.-zareagowałam asertywnie wbijając w nią wzrok.  Dziewczyna lekko przechyliła głowę w moją stronę, tak, że widziałam jej profil.
-To nie była prośba...-stanowczy głos i puste spojrzenie przed siebie wykazywało, że nie żartowała. Chciałam już do niej podejść i wyjaśnić jej, że zostawienie jej tutaj nie wchodź w grę, ale zatrzymała mnie ręka Usagi. Spojrzałam na nią wzrokiem, który sugerował aby się odsunęła, ale ta ani na milimetr się nie ruszyła. Starałam się wyrwać z jej objęć, ale brunetka tylko mocniej nacisnęła. Przez sytuację, która miała miejsce dopiero teraz zauważyłam, że Kuina się od nas odsunęła i bliżej podeszła do oprawcy.
-Kuina!-krzyknęłam na nią chcąc spowodować aby do nas wróciła. Nie odwróciła się nawet...-Wracaj tu!-wrzasnęłam głośniej i już chciałam się rzucić aby ją odciągnąć, ale Usagi mocno pociągnęła mnie do tyłu- Zostaw mnie! Nie możemy jej na to pozwolić!-tym razem już błagałam aby Usagi mnie puściła- Zostaw mnie!-wyrywalam się krzycząc tak głośno, że aż gardło mnie bolało. Nie chciałam stracić dziewczyny, nie po tym jak zachował się Chishiya!-Proszę cię, nie mogę jej zostawić...!-z moich oczu wypłynęły łzy, które praktycznie przysłoniły mi obraz dziewczyny idacej wprost na mężczyznę z mieczem. Ten widok kolejny raz rozrywał mi serce na pół. Czułam, że jeśli pozwolę jej walczyć, to już nigdy jej nie zobaczę...
Moja waleczność minęła w momencie kiedy zostałam siłą zaciągnięta przez Tatte i Usagi z dala od toczącej się walki. Szczerze ich za to nie nawidziłam. Miałam ochotę się na nich rzucić i pozabijać. Jak oni mogli się tak zachować?! Jak mogli ją tak tam zostawić?! No jak?!
-Zostaw mnie...-załamana padłam na podłogę mając ochotę zostać w tej pozycji i się stąd nie ruszać. Nic kompletnie nie mało sensu... Straciłam dwie osoby, na których mi w jakiś sposób zalezało i nawet nic nie mogłam z tym zrobić...
-Musimy iść.-Usagi kucnęła przede mną i wyciągnęła w moim kierunku rękę, które odtrąciłam.
-Idź stąd...-mruknęłam odwracając od niej wzrok. W tym momencie nie chciałam na nią patrzeć.
-Zrozum, ona sobie poradzi.-strała się do mnie dotrzeć i pocieszyć, ale ja już od momentu, w którym musiałam ją tam zostawić czułam, że każda sytuacji tylko bardziej mnie dobija.
-Skąd ta pewność?!-przeniosłam na nią załzawione oczy, mając ochotę udusić ją za poprzednie zachowanie. Nawet nie w przenośni czy w za dużym słowa mówniu, naprawdę byłam do tego zdolna.
-Gdyby sobie nie poradziła, nie poszłabym tam.-chwycila za jedną moją ręke- Nie rzuciła by się tak na niego wiedząc, że umrze. Za bardzo jej zależy na przeżyciu.-tym razem chwyciła za drugą i stała się mnie podnieść na nogi- Wiem, że zależy ci na niej, widzę to...-spojrzałam głęboko w moje oczy, a ja postanowiłam jej nie przyrywać- Ale jeśli chcemy mieć pewność, że przeżyje, to musimy szybko działać, aby zaraz do niej wrócić. W taki sposób marnujemy czas.- dogłębnie przeanalizowałam jej słowa, które w jakiś sposób we mnie uderzyły. Racja... Marnujemy czas, ale wciąż nie potrafię się pogodzić z tym, że muszę ją tutaj zostawić. Właściwie z tym, że ją już tutaj zostawiłam...
-Wiem, że ci ciężko...-tym razem podszedł do mnie Tatta, który również zchylił się do mojej wysokości- Ale Usagi ma rację. Chcesz aby Kuina przeżyła, tak samo jak chcesz aby wszystko się wreszcie skończyło. W takim razie musimy iść.-również położył rękę na moim ramieniu w geście podniesienia mnie. Była to decyzja Kuiny... Tak samo jak moja by za nią pójść. Jeśli bym przyszła po nią, napewno by mi kazała wracać... W takiej sytuacji pozostaje działanie.
Otarłam łyz z twarzy i podniosłam się na nogi. Cholernie ciężko mi to powiedzieć, ale mają rację. Nie ważne co zrobię, czy będę chciał iść po Kuinę, czy pójść z nimi po Arisu wiadome będzie, że robię to tylko i wyłącznie dla dziewczyny. Różni się to jedynie tym, że jeśli wrócę się, to obie możemy z tego nie wyjść, a do tego naraże się na niezadowolenie ze strony dziewczyny. Jeśli jednak pójdę z Tatte i Usagi, jest szansa na znalezienie Arisu, który może uratować całą sytuację na "plaży" i w ten sposób mogę pomóc Kuinie. Tylko argumentacja przekonowuje mnie do tego aby zostawić bliską mi osobę i dzialać w innym miejscu. Nic im nie odpowiedziałam, tylko poszłam przed siebie w kierunku pokoi. Jeszcze głos by mi się załamał, a wystarczająco się stało, że przy nich płakałam... Tak bardzo tego nie nawidze...
Dostaliśmy się w ważnym dla nas miejscu i zaczęliśmy i intensywnie szukać chłopaka po każdym pokoju. Na szczęście wszystkie musiały być otwarte przez politykę Kapelusznika, co ułatwiło nam działanie. Do tej pory nigdzie nie było ani widać, ani słyszeć Arisu. Mam nadzieję, że przebywa gdzie tutaj, bo w innym wypadku zmarnujemy więcej czasu. I tak przez mój zastój trochę nam go przeleciało. W pewnym momencie kiedy byłam przy końcu pierwszego korytarza i wychyliłam się na kolejny, zobaczyłam, że wychodzi stamtąd pewna osoba. Zauważyłam ją dopiero kiedy zamknęłam drzwi. Stała, patrząc się wprost na mnie.
-Niragi...-mruknęłam sama do siebie kiedy staliśmy przed sobą i się na siebie wpatrywaliśmy. Chłopak zdjął swojął broń z ramienia i zaczął ją z uśmiechem przeładowywać. Widząc to zerknęłam natychmiastowo w kierunku Usagi Tatty, którzy pospeisznie przeszukiwali kolejny pokoje, akurat kawałek ode mnie. Ponowne spojrzałam na Niragiego i bez namysłu, biegiem rzuciłam się w jego stronę. Patrząc na niego, tak samo jak on na mnie, skręciłam w korytarz chroniąc się przed wystrzelonymi przez niego kulami. Tak naprawdę to pobiegłam tam tylko i wyłącznie dlatego aby odciągnąć go od zajętej dwójki. Muszę kupić im tyle czasu aby zdołali na spokojnie znaleźć Arisu. Mam tylko nadzieję, że nam się to opłaci, bo w innym wypadku naraziłam się tak bardzo, że jest szansa abym wyszłam z tego martwa.

Alice in Borderland- Ostatnia szansa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz