Rozdział jedynasty

205 10 3
                                    

Czas ruszył, a wraz z nim na sali widać było przez szyby, że rozległo się krzyczenie do siebie, aby móc się porozumieć.
-Cóż za zaskoczenie.- spodziewałam się, że będzie miało to miejsce. Każdy chce przeżyć, nawet nie myśląc nad innymi rozwiązaniami.
Woda powoli zaczęła się napełniać w naczyniu, a razem z nim mój strach. Nie potrafię pływać, a wizja oceanu i istot żyjących w nim ani trochę mnie nie interesowała, wręcz powodował znane uczucie przerażenia. A przebywanie w zamkniętej przestrzeni jak ta, wydawała się jeszcze gorsza. Dziwne, że wcześniej nie zdałam sobie sprawi jak panicznie się tego boje.
Wzięłam głęboki wdech i przyjrzałam się swojemu celowi. Kod... Wydaje się to jedno z najprostszych zadań tutaj, wystarczy, że ktoś z drużyny poda mi prawidłowe liczby i będę mogła odetchnąć z ulgą. Spojrzałam w kierunku Chishiya, ponieważ był o wiele bliżej niż Kuina. Nie zdziwiło mnie to kiedy zbliżył się do krawędzi ściany i zerknął na mnie. Dźwięk wydobywający się z sześcianu był przytłumiony, co było kolejnym utrudnieniem w pomaganiu sobie. Facet obok mnie mógł wydzierać się najgłośniej jak potrafił, a do mnie przechodziły ledwo jakieś słowa, których i tak nie rozumiałam. Chłopak wyją z kieszeni kartkę i wskazał abym zrobiła to samo. A więc po to mu to było... Przed grą kiedy dowiedzieliśmy się o zasadach Chishiya poprosił abym wyrwała ze swojego zeszytu trzy kartki i dała każdemu. Wtedy nie wiedziałam po co mu to potrzebne, a przecież porozumiewanie się w taki sposób będzie o wiele łatwiejsze. Zdając sobie sprawę z planu działania, jak najszybciej wyjęłam kartkę i podeszłam pod ścianę wyszukując Kuiny. Kiedy ją znalazłam dziewczyna robiła to samo. W pewnym momencie znalazłyśmy się wzrokami. Pokazałam jej kartkę, a ona zrozumiała od razu o co chodzi. Potem znowu wróciłam do krawędzi z chłopakiem i napisałam na kartce:
-Mam kod, a ty?- bez namysłu napisał coś i przystawił do ściany abym mogła odczytać.
-Zagadka.-kiedy to zobaczyłam odetchnęłam z ulgą. Wydaje mi się, że sobie sam poradzi z tym.
-A jak brzmi?-tym razem to ja przyłożyłam kartkę. Chciałam wiedzieć aby ewentualnie go asekurować. Minęłam chwila, a znowu dostałam wiadomość od niego.
-Nie istotne, poradzę sobie z tym. Zaraz dam ci kilka przykładów kodu, a jak znajdziemy odpowiedni to zajmijmy się Kuiną.-na taki obrót spraw nie byłam przygotowana. Mimo, że uważam go za złego i niewartego uwagi człowieka, teraz zaimponował mi.
-W porządku.-powiedziałam na głos wiedząc, że i tak nikt mnie nie usłyszy i przytaknęłam mu kiwnięciem głowy. Chishiya oddalił się i zaczął przyglądać się innym graczom, albo klatkom z daleka, stojąc wygodnie, tak jak zwykle. Wydaje mi się, że szuka rozwiązania. W takim razie teraz miałam chwilę aby sprawdzić jak dużo czasu nam zostało. Minęło ledwie siedem minut, a poziom wody sięgał mi ponad skarpetki. Widząc to lekko się zaniepokoiłam. Nie chciałam być zmuszona do próbowania pływać na takiej przestrzeni. Wydaje się, że najpierwsza miałabym pływać, jeśli patrzylibyśmy po wzroście. Tego chyba najbardziej się obawiam, że zanim uda mi się wpisać kod, to woda zaleje mnie po sam czubek głowy. Wyrzuciłam tą wizję ze swojej głowy by nie tracić czasu. Wkońcu obiecałam sobie, że koniec z takimi myślami. Sprowadziłam swoje spojrzenie na Kuine, która rozglądała się po klatkach innych, pewnie szuka rozwiązania. Współczuję jej, że jak na razie musi radzić sobie sama, gdyż jest najdalej od nas. Chciałam zapukać w szybę, ale zdałam sobie sprawę, że pewnie mnie nie usłyszy. Patrzyłam na nią łudząc się, że wreszcie na mnie spojrzy.
-No proszę cię...-westchnęłam mówiąc sama do siebie. Wkońcu postanowiłam, że raz się żyje, może uda jej się to usłyszeć. Zaczęłam pukać w szybę najmocniej jak potrafiłam. Wiedziałam, że raczej nie pęknie, była na to za twarda. Nie przyniosło również to efektu. Zrezygnowana już chciałam się poddać kiedy nagle napotkałam jej wzrok na sobie.
-Wreszcie...-odetchnęłam z ulgą. Wzięłam kartkę do ściany i wskazałam na napisane jakiś czasem temu "Mam kod, a ty?". Nie chciałam marnować miejsca, być może jeszcze się nam przyda. Chociaż przecież mam cały zeszyt... Właśnie dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Dziewczyna szybko napisała to co chciałam wiedzieć i okazało się, że musi podać wynik jakiegoś działania. Kiedy je zobaczyłam aż otworzyłam szeroko oczy. Było ono ogromne.
-Poradzimy sobie.-napisałam chcąc dać jej otuchy, mimo, że widziałam jej zmartwione spojrzenie, które sama byłam blisko by wykonać.
Szybko, ledwo idąc już w wodze prawie po kolana podeszłam do szyby bliżej Chishiya. Nie myśląc napisałam informacje dla niego, stukając w szkło. Wiedziałam, że może mnie nie zauważyć, ani usłyszeć, ale może wyczuje, że się na niego patrze. Nawet nie minęło kilka sekund, a chłopak odwrócił wzrok na mnie. Nie wiecie jak się w tamtym momencie ucieszyłam i zaskoczyłam jednocześnie. Dosłownie jakbyśmy mieli połączone ze sobą mózgi.
-Kuina ma zagadkę matematyczną, musimy jej jakoś pomóc.-moje błagalne spojrzenie wymusiło na nim uśmiech.
-Podaj mi je.-ucieszyłam się kiedy to zobaczyłam. Z entuzjazmem ruszyłam w kierunku dziewczyny. Chyba czekała na mnie, bo stała przylepiona do szyby w moim kierunku.
-Podaj mi działanie.-pisałam tak szybko, że nauczycielka z mojej byłej szkoły napewno by nie mogła mnie rozczytać. Kuina nie była mi dłużna, bo sama nie wiem kiedy skończyła pisać. Przepisałam je uważnie i ze stresem ruszyłam spowrotem. Chishiya przepisał je sobie i od razu dał mi nową wiadomość.
-Spróbuj ten kod: 12516.-nie czekając podeszłam pod kłudke i z trzęsącymi się ręcami starałam się ustawić kod na taki jaki został mi podany.
-Nie wierzę!-krzyknęłam widząc, że świeci się na zielono. Niestety moja radość nie trwała długo, bo spostrzegłam jedną istotna rzecz. Woda ani na moment nie przestała płynąć. Dlaczego? Przecież wyskoczyło mi, że kod jest poprawny. Podeszłam do  Chishiya unosząc już ręce do góry aby nie zamoczyć kartki.
-Woda dalej płynie, ale kod jest poprawny.-przystawiłam kartkę do szyby. Chłopak poświęcił mi krótką chwilę, by zaraz potem napisać coś co totalnie zmiotło mnie z planszy.
-To gra zespołowa.-czułam jak jego spojrzenie zagląda wgłąb mojej duszy. Przez moment nie mogłam oderwać od niego wzroku. Wydawało mi się jakby chciał wyczytać wszystkie moje emocje. Opanowałam się dopiero po jakimś czasie kiedy chłopak z chamskim uśmiechem odwrócił wzrok. No tak...to gra zespołowa, wszyscy członkowie muszą odgadnąć swojej zadania, dopiero wtedy drzwi się otworzą.
-Daj mi chwilę, rozwiąże zadanie Kuiny, a potem swoje.-na jego odpowiedź jedyne co mogłam w tym momencie napisać to, to:
-Nie umiem pływać.-miałam dylemat czy mu to napisać, bo przecież co go to może obchodzić, ale wolałam komuś dać znać, że jest taka sytuacja. Chishiya kiwną tylko głową w geście, że rozumie i odszedł zagłębiony w swoją kartkę. Poziom wody sięgał mi już do klatki piersiowej, a panika powoli zaczęła brać nademną kontrolę. Postanowiłam nie czekać i skupić się na zadaniu Kuiny, być może mi się uda coś zrobić, chociaż bardziej wydaje mi się, że spędzę nad tym sporo czasu, który mi się nie zwróci. Ale co ja mam innego robić? Tylko to mi pozostało z przydatnych w tym momencie rzeczy. Wgłębiłam się w tok cyfr, których sens w ogóle nic mi nie mówił. Zdecydowałam się poświęcić temu jak największe skupienie. Czas mijał, a woda była praktycznie przy mojej brodzie. Przez co kompletnie nie mogłam się skupić.
-Boże święty...-jęknęłam spanikowana czując, że zbiera mi się na wymioty. Ja naprawdę nie chce zginąć w taki sposób... Wydaje się to najgorszą śmiercią jaka na ten moment mogę sobie wyobrazić, zwłaszcza, że nie potrafię pływać. Zacznę panikować, wierzgać się, błagać o złapanie oddechu, jednocześnie wiedząc, że to mój koniec. Nie chce takiego końca!
Nie wiem jakim cudem, ale usłyszałam pukanie po prawej stronie. Przeniosłam wzrok w kierunku dźwięku, gdzie zobaczyłam Chishiya.
-Oddychaj.-to jedyne co napisał na kartce. Chyba zdał sobie sprawę w jakim mogę być stanie. Mimo, że nienawidzę sytuacji, w których ktoś widzi mnie w najgorszym momencie narazie nie to było mi w głowie. Poszłam za radą chłopaka i starałam się jakoś opanować. Marnie mi to wychodziło, bo za każdym razem kiedy było już lepiej znowu wracały mi te okropne myśli.
-Musisz teraz podać wynik Kuinie, rozumiesz?-podpierałam się o dwie strony ściany aby moje broda była na wierzchu wody. Ledwo co widziałam na oczy, powoli robiło mi się ciemno. Czułam jakby moją głowa była na tyle ciężka, że przechylała mi się to na prawo, to na lewo, aby tylko upaść do wody. Oddech przyspieszył, a wszelkie bóle w okolicach skroni nawróciły.
-Musisz podać tylko wynik...-tyle zdołałam przeczytać z kartki, na której napisał chłopak. Zebrałam się w sobie i zaparłam się w góry by zobaczyć wynik.
-Zaraz zwymiotuje...-powiedziałam sama do siebie chćąc, ale nie mogąc złapać się za głowe. Wypuściłam kilka razy powietrze i jeszcze raz zaparłam się do góry. Udało mi się zobaczyć tylko jedną liczbę.
-Jeszcze raz.-motywowałam się jak mogłam, by wreszcie walcząc o życie podnieść się o wszystkich siłach najwyżej jak mogłam. 2671. Te liczby były napisane na kartce. Szybko, praktycznie mając już w wodzie usta, jakimś cudem udało mi się dostać do miejsca gdzie czekała na mnie jedna z naszej drużyny. Chyba tak bardzo pragnęłam przeżyć, że samą siłą woli się tam znalazłam. Wyjęłam jedną mokrą rękę z wody, w której trzymałam długopis i widząc krople wody spadające na kartkę napisałam dużymi literami wynik działania by Kuina mogła go od razu zauważyć. Nie patrzyłam nawet czy tam stała, chciałam tylko zobaczyć otwierające się drzwi i wodę, która wylewa się z sześcianu, w którym praktycznie pływałam. Również z powodu paniki nie czekałam za długo na to aż dziewczyna wpisze wyniki, tylko zanużyłam obie ręce puszczając kartkę i długopis. Starałam się utrzymać na powierzchni za wszelką cenę. Woda jednak mi na to nie pozwoliła, bo już nie miałam jak złapać powietrza. Musiałabym się wynurzyć, a w moim przypadku nie było to już możliwe. Czułam jak powoli się duszę, a obraz zmienia co chwilę barwy. Nie potrafiłam już powstrzymać zamkniętych ust, które nabierały wody do mojego organizmu. Bałam się, okropnie się bałam, że to już mój koniec. W pewnym momencie poczułam jak całkowicie ubywa ze mnie życie, a wraz z nim i cała nadzieja.

Alice in Borderland- Ostatnia szansa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz