Rozdział dwudziesty drugi

122 10 1
                                    

Moje ciało nie potrafiło poruszać się dobrze jak wcześniej, a co chwilę docierały do mnie kolejne bóle. Zastanawiałam się po drodze, czy nie będzie dobrym pomysłem abym wyciągnęła przedmiot z nogi, ale zdałam sobie sprawę, że przez to jeszcze szybciej sie wykrwawię. Szłam przy ścianie, która pomagała mi utrzymać się i prowadziła mnie w kierunku sali, w której musiała być jakaś zabawa, bo słychać było głośną muzykę. Teraz już nawet nie zależało mi aby utrzymać w ukryciu moją "rozmowę" z Niragim. Chciałam aby za wszelką cenę zapłacił za to co mi zrobił. Również jeśli nie uda mi się dostać do miejsca z ludźmi, to jest mała szansa, że sobię sama poradzę. Ewidentnie potrzebuje pomocy.
-Cholera...-jęknęłam czując, że powoli robi mi się gorąco i ciemno przed oczami. Zatrzymałam się by zbadać sytuację z nogą i stwierdziłam, że jeśli jej teraz czymś nie przewiąże, to się zaraz wykrwawię. Rozejrzałam się skupiając się na oddychaniu i zauważyłam jakieś otwarte drzwi do pomieszczenia. Postanowiłam tam pójść i mimo tego, że byłam przekonana, iż Niragi bez problemu trafi na moje ślady, gdyż wszędzie były plamy krwi, to i tak chciałam się gdzieś zatrzymać. Otworzyłam szerzej drzwi i wpadłam do środka upadając na podłogę. Lekko się wystraszyłam jak zauważyłam ruch po mojej prawej stronie, ale od razu się uspokoiłam kiedy zobaczyłam przed sobą Tatte.
-Boże, co ci się stało?!-od razu podbiegł do mnie wyrzucając jakieś klucze ze swoich rąk. Musiał zakryć swojej usta ręką kiedy zobaczył moją ranę.
-Daj coś...-szepnęłam po przez ciężki do złapania oddech-...coś do zatamowania.-ruchem ręki ponagliłam go wskazując na pułki od szafy, których było tu parę. Chyba trafiłam na jakiś składzik z kluczami i innym sprzętem do naprawy.
-Tak, tak, już, już...-Szybko wstał na nogi i z wyciągniętymi ręcami przed siebie, widocznie zestresowany, podszedł do szafy. Nie mógł się zdecydować w którą stronę iść, prawdopodobnie z szoku, który przeżył, ale wreszcie przeklną coś pod nosem i nie marnował więcej czasu. Pewnie sama bym tak zareagowała gdyby ktoś wszedł do mnie z nienadzka cały zakrwawiony. W tym samym czasie postanowiłam jakoś sama zatamować krwawienie własnymi rękami. Być może nie dużo to mi pomoże, ale zawsze coś może dać. Ścisnęłam tak mocno ranę, że nie mogłam się powstrzymać od krzyknięcia.
-Nada się to?- Tatta podbiegł do mnie z jakimiś dwiema koszulkami, które prawdopodobnie były do czyszczenia podłogi. Spojrzałam to na jego to na przedmiot w jego ręku. Nie było to zbyt rozsądne, wszystkie zarazki mogłyby dostać się do mojej rany.
-Nie ma tu apteczki?-spytałam czując swojej zwolnione bicie serca. Przysunęłam się rękami bliżej ściany i spojrzałam na chłopaka.
-Apteczka...apteczka...-zaczął mówić do siebie i rozglądając się to na prawo to na lewo-... Tak, tak, tak, jest!-pomachał palcem wskazującym i rzucił się na skrzynię, którą podsuną do szafy, by dostać się na samą górę.
-Pospiesz się...-szepnęłam, mimo, że chciałam powiedzieć to głośniej. Chciałam jak najdłużej utrzymać się przy świadomości.
-Jest!-głośny okrzyk zadowolenia dobiegł do mnie, pobudzając mnie tym samym. Tatta zeskoczył z góry lekko się potykając o skrzynię i raczkując po ziemi dostał się do mnie. Trzęsącymi ręcami otworzył pomarańczową skrzyneczkę i podał mi, kiedy wyciagnęłam do niego rękę. Widząc podwójnie zobaczyłam kilka bandaży i małe nożyczki, które od razu wzięłam. Uniosłam się do siadu z trudem, mając na twarzy grymas i przecięłam rozciagnięty przez chłopaka bandaż.
-Daj, poradzę sobie...-powiedział jakby nie pewny swoich słów. Postanowiłam nie stawiać oporu, teraz liczy się każda pomoc. Chłopak wyjął buteleczkę, w której znajdowała się ciecz do odkażania i nalał jej trochę na wacik-Uważaj...-ostrzegł mnie i przetarł swoje czoło wolną dłonią.
-Dasz radę?-upewniłam się zerkając na niego. Był cały blady, a jego ciało gibało się lekko, jakby miał zaraz zemdleć. Jeśli go teraz odetnie, to nie będę miała z kim współpracować.
-Tak, tak...-mruknął przyglądając się swoich drżącym dłoniom. Potem wstrząsną nimi dynamicznie jakby chciał się opanować i spojrzał na mnie.
-Gotowa?-spytał wyczekując mojej odpowiedzi. Kiwnęłam głową zagryzając zęby, a w tym samym momencie Tatta przycisnął wacik z cieczął do miejsce gdzie znajdował mi nóż. Nigdy w życiu nie czułam tak okropnego, palącego rodzaju bólu. Nie dało się tego wytrzymać... Zasłoniłam swoją ręką usta chcąc powstrzymać siebie od wydarcia się, a po moim policzku spłynęło kilka łez. Uchyliłam głowę do tyłu z ulgi, kiedy Tatta skończył odkarzać krwawiące miejsce.
-Posłuchaj...-złapałam go nagle za rękę, a on zaskoczony tym ruchem lekko podskoczył, ale skupił się na moich słowach-... Musisz pójść po Chishiya i Kuinę...-ścisnęłam mocniej jego kończynę- Przyprowadź ich tu.
-A co z tobą?-od razu zadał to pytanie nie chcą mnie tu samej zostawiać- Poradzisz sobie?
-Tak, poradzę...jakoś...-puściłam dłoń i wyjęłam z kieszeni mój dzienniczek, który teraz za sprawą mojego styknięcia miał na sobie krew- Daj to im, prawdopodobnie Chishiya nie będzie chciał pójść, bo ci nie uwierzy... Jak to zobaczy, powinien ulegnąć.-wręczyłam mu go, ale w pewnym momencie chwyciłam za jego koszulkę, ciągnąć go w swoim kierunku, aby był niski mnie-... Jeśli dowiem się, że go przeczytałeś...-ewidentnie przestraszony moim wzrokiem pokiwał nagląco głową.
-Nie-n, nie przeczytam go.-uniósł do góry obie dłonie chcąc dać mi do zrozumienia, że nigdy by czegoś takiego zrobił. Puściłam część jego odzieży i westchnęłam.
-Idź już.-wyprosiłam go gestem ręki, a on natychmiastowo wstał, ale jeszcze chwilę stał nade mną. Podniosłam na nie niego pełen niezrozumienia wzrok.
-Trzymaj się.-ścisnął swój kciuk ukazując solidarność ze mną i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Dobrze, zrobił, być może Niragi będzie chciał dokończyć swojego dzieła. Będę musiała być na to gotowa...

3 os. Pov.
Kuina wraz z Chishiya stali z daleka przypatrując się zabawom, które miały tu miejsce. Impreza basenowa, limbo, czy zwykłe wigibasy do muzyki, to nie były ich klimaty. Zresztą, mieli powód aby utrzymywać dystans, musieli podyskutować na pewne tematy.
-Arisu zgodził się nam pomóc, to powinno nam wystarczyć.-Kuina ciągnęła temat Arisu wpatrując się w bawiących się ludzi. Zauważyła gdzieś chłopaka, o którym rozmawiali. Stał wraz ze swoją koleżanką i rozmawiali na jakiś temat.
-Coś tutaj mi nie pasuje...-Chishiya skrzyżował ręce na klatce piersiowej i mruknął zastanawiając się nad czymś. Zmienia tematu miała swój powód.
-Co takiego?-dziewczyna niezbyt przejęta jego słowami zaczęła bawić się swoją wykałaczką, którą przez przypadek złamała. Przeklnęła pod nosem i schowała przedmiot do kieszeni. Chłopaka obserwował jej ruchy, ale po chwili przeniósł wzrok na na dalsze tereny. Patrzył na szklane okna, które były na całej długości pewnego korytarza. Jego uwagę nie przykuły zwykle szyby, ale to co się za nimi kryło. Zastał nam postać idącą w dobrze znanym mu kierunku, a kiedy zdał sobie sprawę kto to był zmarszczył jedynie brwi.
-Nie zastanawia cię to, że na zewnątrz, poza imprezą chodzi sobie Niragi...?-spytał nie odrywając wzroku od obrazka, który zauważył.
-Dobrze wiesz, że równie jak my trzyma się z daleka od takich sytuacji.-również podążyła wzrokiem w kierunku gdzie patrzył Chishiya.
-To dlaczego są tu wszyscy, nawet Aguni?-chłopak kiwną głową na postać, o której rozmawiał, a dziewczyna poszła za jego śladem. Wydawało jej się też to dziwne, ale wolała nie szukać nigdzie problemu. Niby wszyscy zbrojowni tutaj siedzą, ale być może nie ma to większego znaczenia.
-Tak właściwie, gdzie Chloe?-Kuina dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nigdzie jej tutaj nie widziała. Na te słowa Chishiya spojrzał na nią, myśląc nad tym samym. -Niragi na wolności, nigdzie nie widać Chloe...-dziewczyna powoli zaczęła się niepokoić. Chłopak wpadł na to już w momencie kiedy zobaczył Niragiego chodzącego po korytarzu. Czuł, że fakty powoli sie łączą-Nie podoba mi się to...-mruknęła podnosząc się i rozglądając za nową koleżanką i zauważyła, że Arisu wraz ze swoją towarzyszką zbliżają się w ich stronę.
-Widzieliście gdzieś Chloe?-spytał kiedy był już blisko dwójki stojącej na uboczu. Przez moment Chishiya zastanawiał się skąd poznał jej imię, ale zgadywał, że albo sama mu powiedziała, bo zauważył, że chyba się lubią, albo kiedy oddawał jej zeszyt to zauważył imię i domyślił się, że pewnie tak się nazywa dziewczyna. Mimo wszystko zatrzymał to dla siebie.
-No właśnie nigdzie jej nie ma...-Kuina od razu załapała kontakt z Arisu- Zaczynam się powoli martwić...-opatuliła się swoimi ręcami dookoła ramion i nerwowo się poruszała.
-Patrzyłem na to kto wchodzi i wychodzi, w żadnym momencie nie zauważyłem aby była tu.-zauważył chowając ręce w kieszenie od spodenek- Więc napewno tu nie przychodziła.
-Niragi jest na korytarzu.- Chishiya odezwał sie pierwszy raz, odpychając się od od ściany i podchodząc do reszty towarzystwa- Być może to on ją zatrzymał.-wymienił spojrzenie z Arisu.
-Chyba powinniśmy iść jej poszukać.-do rozmowy wtrąciła się Usagi, która rozejrzała się po twarzach swoich towarzyszy- Może być w niebezpieczeństwie i potrzebować pomocy.-na jej słowa Arisu przyznał jej rację.
-Może się rozdzielimy, to łatwiej będzie nam ją znaleźć.-zasugerował zdając sobie sprawę z wielkości budynku, w którym się znajdowali.
-To chodźmy.- Chishiya nie czekając na nikogo sam ruszył do przodu przechodząc przez tłum ludzi. Zaraz za nim znalazła się cała reszta.
W tym samym czasie Tatta wbiegł w drzwi, które uderzyły go w głowę. Złapała się za bolące miejsce zwijając się, ale nie marnując ani sekundy wszedł do środka. Rozejrzał się po sali i aż musiał przełknąć ślinę i otworzyć szeroko oczy z widoku ogromnej ilości bawiących się ludzi.
-Jak ja ich tu znajdę?-załamał się nie mogąc skupić się na swoim zadaniu- Dasz radę!-uderzył się ręką w policzek starając się oprzytomnieć. Wtedy jak na zawołanie zauważył grupę ludzi, których szukał, przemieszczającą się w kierunku wyjścia- Jak dobrze.-uradował się chcąc biec w ich kierunku, ale ilość ludzi mu w tym przeszkadzała. Przeciskając się i przepraszając starał się przedrzeć do szukanej ekipy, ale w pewnym momencie zauważył, że skręcają w całkiem inną stronę. Zmartwiony próbował wołać ich imionami jakie podała mu blondynka potrzebująca pomocy. Żadne z nich go nie usłyszało przez głośną muzykę i piszczących ludzi. W czasie gdy wszyscy inni się bawili w najlepsze, w jego głowie chłopak i ciele dziewczyny rozgrywała się wojna pomiędzy życiem, a śmiercią. Tatta już miał poddać się widząc dzielącą ich odległość i spróbować znaleźć ich w innym miejscu, jednak odwracając się by wyjść z tego samego wejścia zauważył, jak męska postać zmierza w kierunku, z którego przyszedł. Zrozumiał, że był to Niragi i kierował się dokładnie tam gdzie zostawił dziewczynę...

Alice in Borderland- Ostatnia szansa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz