Chishiya zabrał mnie gdzieś z dala od wszystkich ludzi, tak jakby chciał abyśmy byli sami. Lekko mnie to zaniepokoiło, bo mimo, że bardziej mu ufam niż na początku, to nie znam go tak naprawdę wcale. Ale zdecydowałam się zbędnie nie panikować, bo prawdopodobnie moje zmartwienia nie były tutaj potrzebne.
-O co chodzi?-spytałam niepewnie wchodząc powoli do jakiegoś pomieszczenia, w którym znajdował się już chłopak.
-Zostaw otwarte, bo będzie to zbyt podejrzane.-zatrzymały mnie jego słowa kiedy już chciałam zamknąć za sobą drzwi. Kiwnęłam w geście zrozumienia i puściłam klamkę.
-Więc...-zaczęłam wciąż nie rozumiejąc w jakim celu się tutaj znaleźliśmy. Podążyłam wzrokiem za jego sylwetką. Chishiya usiadł na jednym z krzeseł, które sobie przestawił prawie na środek pokoju i westchnął głęboko.
-Musisz mi powiedzieć o czym dokładnie rozmawialiście.-pewny siebie, głęboki głos wydobył się z jego ust. Pozwoliłam sobie na zerknięcie za siebie by upewnić się, że nikt teraz nie przechodzi. Bardziej rozchyliłam drzwi abyśmy mieli lepszą widoczność i przeszłam obok chłopaka również biorąc krzesło. Przystawiłam je zaraz na przeciwko niego i zajęłam miejsce.
-Wszystko...?-mruknęłam pod nosem patrząc przed siebie.
-Wszystko.-przytaknął i mogłabym dać sobie odciąć dłoń, że patrzy w to samo miejsce co ja.
-Hm...-założyłam nogę na nogę oraz krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej, zdając sobie sprawę, że każde moje słowo, oraz to ile przekaże informacji, może mieć ogromne znaczenie. Miałam wątpliwości, czy zaufać chłopakowi i powierzyć mu całą prawdę. Jeśli teraz powiem mu wszystko zgodnie z faktami, nie będzie już odwrotu- Po pierwsze... -zaczęłam, uważnie zwracając uwagę na to co teraz powiem-... Chce zacząć od tego, że byłam wraz Arisu i tą dziewczyną, kiedy wezwano mnie do kapelusznika.-stwierdziłam, że to będzie dobre podłoże do rozpoczęcia naszej konwersacji- Mogę powiedzieć parę słów o nich, jeśli dalej się zastanawiasz nad przyjęciem Arisu.-specjalnie przekręciłam twarz by na niego spojrzeć. Chłopak jeszcze chwilę patrzył przed siebie, by zaraz powoli spojrzeć na moją twarz. Czułam, że może wyczuć moje przedłużanie i stwierdzić, że chce abyśmy przeszli do sedna. Ku mojemu zaskoczeniu, chłopak kiwną głową bym kontynuowała. Najpierw chce wybadać sytuację i wiedzieć czy naprawdę mogę mu powierzyć prawdę. Nie wiem czy jest ona istotna i może jakoś ją użyć przeciwko mnie, ale skoro się o to pyta i zabrał mnie z dala od wszystkich, nawet Kuiny, to chyba ma to spore dla niego znaczenie.
-Ta dziewczyna to Usagi...-zaczęłam przypominając sobie sytuację, w której Arisu wyjawił jej imię chcąc coś jej przekazać- Pewnie już to wiesz, ale powiem, zgaduje, że jest alpinistką po tym jak wspinała się bez problemowo w grze z berkiem. Nie lubiała na początku współpracować i chciała wszystko zrobić sama, trzymając się od każdego z daleka.
Teraz trzyma się cały czas Arisu, więc jeśli weźmiemy go, to i ją w pakiecie.-zakończyłam swoją wypowiedź chwilową ciszą. Chłopak mruknął myśląc nad tym. Bynajmniej tak to odebrałam- Arisu wydaje się skupiać się na każdej grze, chce przeżyć i to bardzo, co jest jego atutem. Nie znam jego konkretnej specjalizacji... Wydaje się, że umie myśleć na tyle, że w grach opartych na logice i inteligencji może sobie poradzić. Z resztą gier nie wiem jak sobie radzi.- zrobiłam sobie chwilową przerwę myśląc nad tym, czy czegoś nie pominęłam.
-Twoje spostrzeżenia są słuszne. Brawo.-pochwalił mnie niespodziewanie. Tak bardzo się tego nie spodziewałam, że kiedy tylko to usłyszałam to spojrzałam na niego. Na nieszczęście nasze oczy się spotkały i chwilę mierzyliśmy się wzrokami- Czyli sądzisz, że możemy teraz uzyskać nie jednego, a dwóch sojuszników?-wyjął swoje ręce z kieszeni i skrzyżował ręce tak jak ja.
-Jestem więcej niż pewna, jeśli on się zgodzi nam pomóc, ona nie będzie miała nic do gadania.-stwierdziłam brutalnie- Jeśli chodzi o moją rozmowę z kapelusznikiem...-zmieniłam płynnie temat i zauważyłam, że teraz bardziej był zainteresowany. Czyli to jest bardziej dla niego cenne...- Zanim ci opowiem...-przekręciłam się do niego bokiem, by ciągle go widzieć. Chłopak zmarszczył czoło i zaintrygowany również obrócił swoje ciało w moim kierunku-...Dlaczego tak zależy ci na tych informacjach? Skąd możesz sądzić, że one coś zmienią i są cenne?-lekko zestresowana zadałam te pytania dokładnie skanując jego ciało, by doszukać się reakcji. Chishiya odsuną się lekko opierając całkowicie o oparcie krzesła i rozluźnił się. Cisza nie ustępowała. Nie miałam zamiaru pierwsza się odzywać, teraz to ja rozkładam karty, a on musibpodać mi sensowne argumenty bym mogła mu się zwierzyć.
-Skad ci się to tak nagle wzięło?-uniósł brew ku górze- Myślałem, że sobie ufamy-uśmiechną się wyzywająco, a na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. Szybko jednak się to zmieniło.
-Odpowiedz.-nagle przybrałam surowy wyraz twarzy łącząc swojej dłonie razem.
-Nie jestem w stanie ocenić czy są ważne, ale jeśli ich tak bronisz, to prawdopodobnie tak jest.-moja pewność siebie nagle uciekła zdając swoje sprawę, że chcąc zataić przed nim wszystko, właśnie się sprzedałam. Chociaż... Czy tak rzeczywiście jest? Chłopak widząc moje zmieszanie uśmiechną się dumny z siebie.
-Więc... Co to za informację?-przybliżył się lekko do mnie z pewnym siebie wzrokiem.
-Dlaczego mam ci zaufać?-to było kolejne pytanie na mojej liście. Sama ryzykownie zbliżyłam się ku niemu patrząc tylko i wyłącznie w jego oczy. Poczułam ciepły oddech, który przeszedł na moje policzki. W momencie kiedy już otworzył usta by się otworzyć, oboje przenieśliśmy wzrok na drzwi, ponieważ tam zobaczyliśmy i usłyszeliśmy nagły ruch. Okazało się, że przed nami stał nie kto inny jak Arisu. Oboje się od siebie natychmiastowo odsunęliśmy. Boże, jaki wstyd... Co on sobie pomyśli...?
-Przerwałem coś...?-spytał nerwowo drapiąc się po głowie. Czuć można było tą niezręczność.
-Nie.-oboje odpowiedzieliśmy równo, by potem spojrzeć po sobie. Boże...jeszcze gorzej...
-W pewnym sensie tak, ale nieważne.-machnęłam ręką czując, że mogę się tym pogrążyć. Zestresowana i zdezorientowana podniosłam się z krzesła, do końca nie wiedząc w jakim było to celu i co ze sobą tak właściwie zrobić.
-Może dokończymy naszą rozmowę później.-nagle zabrałam spanikowana głos odwracając się do Chishiye. Chłopak przekrzywił głowę lekko na prawo ciągle się mi przygladając.
-Tak właściwie to nie mam nic ważnego do powiedzenia...-Arisu uśmiechną się chcąc rozładować atmosferę, ale dobrze wiedziałam, że tak naprawdę mógł się stresować tak samo jak ja.
-Nie no...możecie sobie porozmawiać.-zaśmiałam się nerwowo do niego.
-Ale...ja chciałem porozmawiać z tobą.-jego słowa rozpaliły jeszcze bardziej moje policzki do czerwoności. Sparaliżowana stałam w miejscu. Chcąc się uratować zerknęłam na Chishiya. Okazało się, że patrzył się na nas uważnie.
-Nie ma sprawy.-wreszcie wstał ze sowiego miejsca z jęknięciem i powoli zaczął zmierzać do drzwi. Kiedy miał mnie już minąć, zatrzymał się i obrócił twarz w moją stronę. Stał bardzo blisko, więc mogłam usłyszeć wszystko, nawet kiedy szeptał.
-Uważaj na siebie.-w jego oczach można było zauważyć zwyczajną obojętność, ale sens jego słów mimo wszystko wywarł na mnie wrażenie. Chyba nie było mu to tak do końca obojętne... Być może ostrzgał mnie przed Arisu? A może przed kimś innym... Chłopak opuścił nas, a ja dalej stałam w jednym miejscu zastanawiając się nad tym co przed chwilą mi przekazał.
-To...idziemy?-spytał nagle, a kiedy usłyszałam jego głos zdezorientowana spojrzałam na niego.
-Tak...-odparłam, szybko wychodząc z pokoju. Miałam nadzieję, że jeszcze zastanę Chishiya na korytarzu, ale myliłam się. Całkowicie już zmikną.
Arisu zabrał mnie za budynek, którym była "plaża". To miejsce nadal należało do budynku, w którym chwilę temu wcześniej byliśmy, więc można powiedzieć, że było to podwórko "plaży". Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że nie mieliśmy być sami. Była tam też Usagi. Kompletnie mi się to nie podobało, bo myślałam, że porozmawiamy na osobności, ale w sumie nie powinno mnie to dziwić. Sama wspomniałam Chishiye, że są nierozłączni. Arisu poszedl szybciej niż ja, dlatego stał już czekając przy Usagi. Podeszłam do nich powoli, nie do końca chcąc tam być. Moje dłonie zostały włożone do kieszeni. Chyba zaczynam powoli łapać zwyczaje blondyna...
-To jest...-zaczął już brunet kiedy stałam na tyle blisko abyśmy mogli rozmawiać. Chciał przedstawić dziewczynę, ale przerwałam mu to.
-Wiem, Usagi.-wtraciłam patrząc to na niego to na nią- O co chodzi?-spytałam wcielając się w pewną siebie dziewczynę. Czasami trzeba założyć maskę, a do tego zdążyłam się już przyzwyczaić. Mogę rzec, że jestem w tym prawie ekspertem.
-Wiem, że współpracujesz z Chishiya.-zaskoczyło mnie to, że znał jego imię. Czyżby mu powiedział? Czy sam gdzieś usłyszał?
-To nic dziwnego, wiedziałeś nas dzisiaj razem.-odparłam z westchnieniem rozglądając się w różnych kierunkach.
-Tak, wiem...-parsknął poddnerwowany- Chodzi o to, że dzisiaj jak byliśmy razem w sali, to zostawiłaś to.-wyciagną rękę przed siebie w moim kierunku. Trzymał w dłoni mój dzienniczek... Szybko zabrałam go, mając nadzieję, że niczego nie przeczytał.
-Nie otwierałem go, nie martw się...-dodał chyba widząc moją panikę w oczach-Chcialem ci tylko to oddać.-zerknęłam na niego podejrzliwie, a potem przeniosłam wzrok za niego, gdzie stała dziewczyna.
-Powiedz jej.-odezwała się, a ja od dłuższego czasu zdałam sobie sprawę, że dopiero drugi raz słyszę jej głos. Zerknęłam, nie wiedząc co się dzieje, na Arisu. Chłopak otworzył usta nabierając nimi powietrze.
-Jutro mam mieć jakąś próbę, jeśli ją przejdę trafię do tutajszego rządu.-oznajmił i spojrzał na mnie wyczekująco.
-I co mi do tego?-spytałam kręcąc głową.
-Usyłyszałem od kogoś, że chcą cię też dać do tej samej próby co mnie.-wysłuchałam go uważnie- Ten kto ją przejdzie trafi do rządu.
-A druga osoba?-miałam nadzieję, że nie odpowie na to pytanie, tak jak mi się wydaje.
-Nie mam pojęcia...-wzruszyl ramionami. Westchnęłam nawilżając swojej usta i z ziemi podniosłam swój wzrok na nich.
-Dzięki za ostrzeżenie.-moie słowa były szczere. Wiedziałam, że nie musiał tego robić, a ja prawdopodobnie i tak bym się o tym prędzej czy później dowiedziała. Kwestia była tego, że przekazał mi to tak czy siak. Nawet zrobiło mi się miło z tego powodu.
-Tak właściwie to...-znowu usłyszałam jego głos kiedy już chciałam odejść. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego uważnie. Wydawało mi się przez sekundę, że Arisu zastanawia się czy chce poruszyć jeszcze jedną rzecz. Ostatecznie zrezygnował-... Nie, nic, powodzenia jutro.-lekko się uśmiechną, a ja do końca nie wiedząc jak zareagować, jedynie pokiwałam głową w geście podziękowania. Zastanawiałam się czy przypadkiem nie powinnam również mu tego życzyć, ale uznałam, że skoro już zrobiłam krok do przodu, to lepiej się nie zatrzymywać. Poszłam przed siebie nie mając pojęcia gdzie teraz się udać. Chyba wkońcu miałam wolna chwilę dla siebie... Szybko jednak moje myśli zostały przeze mnie odrzucone, bo zauważyłam, że na dachu stał Chishiya. Napewno był zwrócony w moim kierunku. Zdecydowałam, że lepiej będzie dokończyć naszą rozmowę i dopiero wtedy odpocząć. Wolę zamknąć ten rozdział.
Kiedy znalazłam się już na górze, chłopak stał zwrócony do mnie tyłem. Mimo, że narobiłam hałasu zamykaniem drzwi, które powinien usłyszeć, nadal stał w tej samej pozycji. Podeszłam bliżej, a kiedy już byłam bardzo blisko zatrzymałam się by chłopak odwrócił się do mnie. Nie zrobił jednak tego, dlatego też poszedłem pod samą barierkę, tam.gdzie stał on sam.
-Co chciał?-zapytał od razu kiedy się przy nim znalazłam.
-Oddał mi zeszyt, musiałam go zostawić w sali.-wyznałam zgodnie z prawdą. Nastała chwila ciszy, którą poświęciłam na odpoczynek dla mojego umysłu. Byłam kompletnie wykończona, a myśl, że jutro mam jeszcze brać dział w jakieś grze wcale mi nie pomagał- Kapelusznik nie powiedział mi nic wartościowego...-wyznałam mając już dość na dzisiaj udawania i ciągnięciem tego tematu. Najwyżej pożałuje tego jutro- Mam jutro brać udział w grze. Jeśli ją przejdę dostanę się do rządu, a jeśli nie... Prawdopodobnie się tam porostu nie dostanę. Arisu też ma brać w tym udział.-wszystkie informacje spłynęły po mnie jak po maśle. Nawet nie wiem kiedy stała się już ciemność... Tak dużo czasu zdążyło już minąć...
-Ufasz im?-to jedyne co wydobyło się z jego ust.
-Nie...-bez zastanowienia odpowiedziałam.
-Czyli tak...-mrukną pod nosem z westchnieniem- Musisz dostać się do rządu, potrzebne nam są informacje.-nagle podniosłam swoją głowę z barierki.
-Ty też tam należysz?-obróciłam twarz w jego kierunku widząc jego profil.
-Tak... Ale potrzebuje jeszcze twoich oczu.-jego sylwetka ani na moment się nie ruszyła, a wiatr, który teraz zawiał, zwiał mu kaptur z głowy. Nagle mrugnął oczami i odwrócił się prawdopodobnie chcąc mnie znowu opuścić. Jednak na moment znowu się zatrzymał.
-Odocznij, musisz jutro być wypoczęta.-nie odwróciłam się do niego, jedynie patrzyłam przed siebie widząc przepiękne gwiazd. Usłyszałam za sobą kroki, a potem tylko otwieranie i zamykanie drzwi. Poszedł... Jak na razie nie żałuje niczego co zrobiłam. Być może się to jutro zmieni, ale cóż, jak powiedziałam A będę musiał powiedzieć B.
CZYTASZ
Alice in Borderland- Ostatnia szansa
Fiksi PenggemarKiedy wszyscy znikają jedyne o czym się myśli to "Czy ja oszalałam/em? Trzeba wtedy stanąć na twardej powierzchni, otrzeć pot z czoła, powstrzymać narastającą panikę i chwycić za ostatnią szansę. Walka nie będzie łatwa, ale trzeba podjąć to ryzyko...