Rozdział siedemnasty

176 9 0
                                    

Nakazano mi by podejść bliżej, a raczej zostałam do tego zmuszona przez Niragiego, który prowadził mnie pod resztę czekającą na mnie. Było tam sporo ludzi, na tyle, że nie mogłam widzieć przed sobą nikogo. Wszyscy się rozsuneli, a moim oczom ukazały się dwie osoby siedzące, przywiązane i mające na głowie worki, na krzesłach oraz jedno wolne stojące obok nich.
-Idź i bądź grzeczna.-pchną mnie do przodu odsuwając się do tyłu. Miałam ochotę oddać mu za to... Czując jak boje serce bije bardzo mocno z powodu stresu powoli podeszłam bliżej. Zerknęłam pokryjomu na dwójkę osób i z jakiegoś powodu wydali mi się znajomi... Ale sama nie wiem skąd pojawiło się to w moim umyśle.
-Usiądź.-kobieta o długich, ciemnych włosach z miłym uśmiechem wskazała dłonią na puste krzesło, na które zerknęłam i nie chcąc mieć problemów zrobiłam o co prosiła- A wy możecie wyjść.-rozkazała już twardym głosem reszcie. Słyszałam tylko szuranie i kroki, które z czasem zaczęły cichnąć, potem już tylko zamykanie drzwi. Nastała cisza, w której nie czułam się za dobrze. Znajdowałam się tutaj sama jeszcze nie mając pojęcia co zrobić. Przełykając nerwowo ślinę odważyłam się by spojrzeć przed siebie. Była tam trójka ludzi. Kobieta, o której wcześniej wspomniałam, mężczyzna w okularach, oraz kolejna kobieta, tym razem o krótszych, ciemnych włosach. Na środku stojąca długowłosa kiwnęła głową na jedyne dwie osoby stojące za przetrzymywanymi osobami, a oni zdjęli worki z ich głów. Nie mogłam powstrzymać zaintrygowanie i pozwoliłam sobie zerknąć na bok.
-Arisu...-mruknęłam pod nosem widząc znajomego chłopaka. Była z nim ta dziewczyna, która brała udział wraz z ze mną czy Chishiya udział w grze z berkiem. W pewnym momencie chłopak przeniósł wzrok na mnie, a jego spojrzenie wykazywało jedynie zaskoczenie.
-To ty.-odezwał się jednocześnie zdziwimy oraz ucieszony, gdyż na jego twarzy powoli zawitał uśmiech. Kątem oka zauważyłam, że dziewczyna przewraca na tą sytuację oczami. Przez chwilę zastanawiałam się czy to dobry pomysł, że wszyscy inni wiedzą, że się znamy, mogą wyjść z tego jakieś niewygodne dla nas problemy.
-A więc znacie się.-po sali rozniósł się głos kobiety, która poprawiła swoje okulary oraz założyła, po prawej stronie,  swoje krótkie włosy za ucho.
-Cudownie...-uśmiech na twarzy długowłosej przeszył moje ciało. Wydawała się z jakiegoś powodu przerażająca...
-Czego tutaj szukacie?-znowu głos zabrała kobieta w okularach wyczekując naszej odpowiedzi. Wiedziałam, że ja napewno na nie nie odpowiem, bo sama nie wiem co tu robię. Właściwie to jestem tutaj tylko dlatego, bo związałam poniekąd swoje życie z Chishiya i Kuiną. A właśnie... Co się z nią stało? Gdzie ona jest? Naprawdę zaczynam się o nią martwić. Wiem, że nie jestem najlepsza osoba do tego, bo przecież przypominam sobie o jej istnieniu dwa razy na krzyż, ale dzieje się teraz tak dużo, że samą nawet nie mam czasu aby stać się tą samą wersja siebie co na początku. W ogóle zauważyłam, że zaszła we mnie ogromną zmiana przez to wszystko. Na samym początku byłam zdystansowana, nic mi się nie chciało, na niczym mi nie zależało, a teraz? Chociażby troska o Kuinę jest wielkim nowym krokiem dla mnie. Nigdy taka nie byłam... A raczej od wypadku rodziców wszystko się zmieniło. Mam tylko nadzieję, że niedługo będę miała szansę ja znowu zobaczyć.
-Chcemy poznać prawdę o tym miejscu...-glos Arisu ściągną mnie na ziemię- Podobno tutaj wszystkiego się dowiemy.- zamilkł wyczekując jakiś odpowiedzi kiedy wszyscy mogliśmy usłyszeć otwierając się drzwi, a w nich zauważyć mężczyznę z dłuższymi, ciemnymi, lekko falowanymi włosami, okularami przeciwsłonecznymi na oczach, zarostem oraz skromnym ubraniem. Znaczy, ubrany był w kąpielówki, a jego tors był cały odkryty, to miałam na myśli. Zaczynało się robić coraz dziwniej...
-A więc chcecie znać prawdę.-wszedł niczym władca z rozłożonymi ręcami, a przy jego boku znajdowało się dwóch mężczyzn. Czyli to jest ten cały kapelusznik...?-Tutaj ją znajdziecie.- z uśmiechem na ustach przyszedł się po sali aż wreszcie trafił na miejsce gdzie stali inni. Nie odrywając od niego wzroku przyuważyłam, że pociągną za coś, a obraz za nimi się zmienił- Oto odpowiedź.-powiedział dumnie, a naszym oczom ukazała się prawie pełna talia kart. Zgaduje, że tamta dwójka była zaskoczona tym, mnie to zbytnio nie przejęło. W sumie nie wiedziałam, czy mam udawać zaskoczenie czy zachowywać się normalnie. Wiedziałam od Chishiyi o talii, ale nie miałam pojęcia jak dużo oni wiedzą o mnie. Raczej wątpię aby wiedzieli o mojej współpracy z chłopakiem. A raczej wiedzą, ale nie znają naszego celu. Dziwne by było jakby wiedzieli- Oto nasz cel.-wskazał na karty- Chcemy zebrać wszystkie i wysłać pierwsza osobę do normalnego świata, który znamy.-wyjaśnił. Również to wiedziałam wczesniej-  W ten sposób współpracując wreszcie wyślemy wszystkich!-zatrzymał się tuż przy tablicy z kartami i rozłożył tryumfalnie ręce chcąc pokazać swoje dokonania. Czekał chwilę aby wszyscy zalali go oklaskami, ale nikt tego nie zrobił. Wreszcie odchrząkując złożył ręce na swoich biodrach po obu stronach. Powołanie wraz z przerwami na pytania Arisu, Kapelusznik wyjaśnił nam, a raczej im, że muszą podjąć decyzję czy chcą się do nich przyłączyć i pomoc w zebraniu praktycznie kilku brakujących kart.
-Na plaży obowiązują pewne zasady.-zaczął nadal stojąc w tej samej pozycji, czyli odwrócony do nas tyłem. Po pewnym czasie wyczekiwania obrócił się do nas- Pierwsza, chodzimy tylko i wyłącznie w strojach kompielowych.-wskazał na wszystkich, którzy byli w sali ukazując tym samym, że każdy z nich miała na sobie nie więcej niż dwa ubrania. Jedną dolną i jedną górną- W ten sposób unikniemy przechowywania nielegalnej broni.-uśmiechną się do nas serdecznie- Poza tym możecie robić co chcecie, ćpać, pić alkohol, zapraszać inne osoby do pokojów.-uniósł do góry jedną brew z miną, która sugerowała nam wszystkim tylko jedna rzecz.
-A co jeśli odmówimy?-po słowach chłopaka na sali zapanowała cisza, a mężczyzna z okularami na oczach nachylił się przed nim z powagą na twarzy- Ostanie i zarazem najważniejsza zasada, to... Zdradę każemy śmiercią.-nikt się nie odzywał co sugerowało, że brali tą jedną zasadę bardzo poważnie. Kiedy usłyszałam słowa mężczyzny uniosłam swoją głowę wyżej, która jeszcze chwilę temu była spuszczona. Przełknęłam ślinę zdając sobie sprawę, że tak naprawdę będziemy stąpać po bardzo cienkiej linie. Jeśli odkryją co tak naprawdę chcemy zrobić, to jedyną naszą nadzieją będzie ucieczką i ukrywanie się przed nimi, bo jeśli nas znajdą, to zabiją...
-To co?-kapelusznik spojrzał na nich wyczekująco. Ostatecznie oboje zgodzili się przystać na jego propozycję. Wcale mnie to nie zaskoczyło, w takiej sytuacji też bym nie odmówiła.
-A ty.-wreszcie przemówił do mnie. Podniosłam na niego spanikowany wzrok- Pójdziesz ze mną.-kazał mi wstać i wyprowadzić tamta dwójkę. Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Równie dobrze mogła to być pułapka i mogłabym już pożegnać się ze swoim życiem. Może Niragi mu coś nagadał... Albo odkrył co ja i Chishiya kombinujemy.... Mam nadzieję, że to żadno z tych scenariuszy. Wraz z nim wzięto mnie do osobnej sali z dala od wszystkich, co jeszcze bardziej mnie stresowało. Oprócz mnie i jego były jeszcze trzy inne osoby, te same, które pierwsze przykuły moja uwagę. Wydaje mi się, że należą tutaj do jakiegoś rządu u to oni w większości tutaj dowodzą.
-Proszę, usiądź, poczęstuj się.-wskazał na krzesło, kiedy od razu weszliśmy do środka. Chciał nalać mi jakiś ciemny alkohol, ale zasłoniłam szklankę przede mną sugerując, że nie mam ochoty.
-Ja podziękuję.-odezwałam się chcąc brzmieć na pewną siebie i usiadłam tak jak poprosił. Muszę chociaż trochę przełamać strach i pierwszy raz nie pokazać, że nie jestem trzęsącym.sie kurczakiem. Zależało mi na tym aby widzieli we mnie trudnego przeciwnika.
-Cóż...-zabrał butelkę i sam sobie nalał. Zaraz potem usiadł na swoim miejscu zakładając nogi na stół przede mną, a za nim stanęła cała reszta grupy. Wpatrywali się we mnie uważnie. Ani trochę mi się to nie podobało- Pewnie nie wiesz co tak właściwie tu robisz?-wypowiedział te słowa, a potem napił się alkoholu nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Zgadza się.-skrzyżowałam swoje ręce na klatce piersiowej i pozwoliłam sobie przekonać ślinę. Patrzyłam to na niego to na resztę próbując zorientować się w sytuacji.
-Mamy dla ciebie propozycję.-kobieta z długimi włosami znowu obdarzyła mnie uśmiechem.
-Prozycje?-powtórzyłam zaskoczona.
-Bardziej zaznajomienie z umową, bo wiemy, że masz ochotę się do nas przyłączyć.-kapelusznik odstawił szklane i ściągną nogi. Złączył wszystkie swoje palce i przybliżył się, opierając się o stół-Prawda?
-A kto dał wam taką informację?-spytałam dociekając bardziej. Szczerze tylko jedna osoba przychodziła mi do głowy, ale nie wiedziałam czy jestem na dobrej drodze.
-Wydaje mi się, że samą dobrze o tym wiesz.-uśmiechną i westchnął oddalając się.
-Chishiya... Zgadza się?-na moje słowa mężczyzna jeszcze szerzej się uśmiechnął, co jeszcze bardziej mnie utwierdziło w przekonaniu, że mam rację.
-Dostaliśmy od niego pewna sugestie...-zaczął mężczyzna, który stał z tyłu za kapelusznikiem.
-Podobno dobrze sobie radzisz z grami, więc mogłabyś być nam przydatna.-dokończyła za niego kobieta w spodenkach umi krótkimi włosami.
-Hm...-mruknęłam zastanawiając się nad ich słowami. Chishiya... Wiem, że było to specjalnie abym bez podejrzeń mogła tutaj przebywać, ale mogliśmy to inaczej załatwić... Być może tylko przesadzam- Faktem jest, że przebywałam dużo czasu z Chishiya i rozmawialiśmy na temat tego miejsca.-podniosłam na ich swój wzrok że stolu- Wiedziałam czym się zajmujecie już przed przybyciem tutaj.
-Wiemy, właściwie to zadaniem Chishiya było cię tu sprowadzić.-kontynuowała brunetka z okularami.
-Jeśli uda ci się zdać jedną naszą próbę...-zaczął kapelusznik, a ja zerknęłam na niego. Jaka próbę...?- To dostaniesz szansę aby zasiadać wśród naszej rady.-wskazał na resztę za sobą- Oczywiście do niej należy jeszcze kilka osobę, ale my z nich wszystkich jesteśmy najważniejsi.-wyjaśnił mężczyzna z zarostem- Jestem numerem jeden i zwą mnie kapelusznik.-wskazał na siebie- Pewnie już mnie kojarzysz.-uśmiechną się szeroko- To Ann.-pokazał na kobietę w okularach przeciwsłonecznych, które ściągnęła i spojrzała na mnie pewna siebie- Mira.-potem potem przeniósł rękę na kobietę o długich włosach, która miała na sobie chustę przewiązana w koło swoich bioder. Mam nadzieję, że nie będę musiała mieć podobnego stroju, nie czułabym się tak komfortowo- oraz Kazuryu. Niestety jeden z nas Aguni...-słysząc to imię od razu się spieszyłam-...i jego grupa...ludzi, nie mogła na razie tu być, ale poznasz ich za niedługo.
W mojej głowie prężyły się myśli kiedy pierwszy raz ich spotkałam. Niestety, ale zdążyłam się już z nimi zapoznać...
-Za niedługo znowu się tutaj zobaczymy, ale najpierw musimy ustalić co dokładnie z tobą zrobić...-słysząc głos Kapelusznika popatrzyłam na niego- Tak jak słyszałaś przedtem, jeśli postanowisz nas zdradzić... Potraktujemy cię tak samo jak innych zdrajców.-poważny wyraz mężczyzny wywołałam we mnie dreszcz strachu- A teraz musimy cię niestety wyprosić.-wskazał na drzwi i gestem ręki nakazał wstać i opuścić tutejsze miejsce. Bez problemów zrobiłam to o co prosił. W głębi serca chciałam i taks tamtąd wyjąć jak najszybciej. Kiedy znalazłem się nań zewnątrz moim oczom ukazało się dwaj ludzie stojący tutaj na straży. Wymieniłam ich, a w głowie miałam tylko jedna myśl...: "Muszę porozmawiać z Chishiya".

Alice in Borderland- Ostatnia szansa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz