cz.3

174 10 0
                                    

-Ej no stara- Mówi waląc pięścią o drzwi
-Idź stąd.Muszę przemyśleć pewne rzeczy
-Tylko błagam nie płacz
-Postaram się
-No dobra już idę...już robie krok stawiam drugi zaraz trzeeci-
-Zamknij się-Przerywam wkurzona
-Dobra już dobra-powiedział , po czym sobie poszedł
I co ja mam zrobić?-Powiedziałam sama do siebie poczym wsadziłam ręce w kieszeń i nagle poczułam kawałek papieru na którym były cyfry.Przypominając sobie czyj to numer spojrzałam na zegarek.Dwunasta, zadzwonie do niej o siedemnastej a teraz pójdę trochę popracować.Szef nigdy nie ma wolnego taki los.-Szłam po komputer gdy nagle usłyszałam,że telefon mi dzwoni.
-Halo-odebrałam
-Siema Whisky
-Anastazja?
-Nie, ksiądz po kolendzie
-Dziwne macie te kolendy
-Dobra tam , ja w innej sprawie.Jestem godzinę drogi od ciebie , mogła bym wpaść?Muszę ci coś powiedzieć-oznajmiła to z wyczuwalną ekscytacją w głosie
-Dla swojej starej przyjaciółki zawsze mam czas
-Super to będe za godzinę albo półtorej,bye
-No czekam-powiedziałam odkładając słuchawkę
-STACHU-Krzyknełam
-Już ci przeszło?-Spytał zdezorientowany chłopak
-Nie ,ale mamy gościa
-Nosz...Kto znowu?
-Twoja ulubiona dupa
-Anastazja???-Zapytał nadzwyczaj uradowany
-W rzeczy samej
-Jak ja jej nie widziałem od czasu..no wiesz
-Tak wiem , ja też ,ale jakiś kontakt utrzymywałyśmy
-Sami psychopaci na tym świecie są...lepiej żeby ta nowa twoja laska nie dowiedziała się o niej
-Stare dzieje ,teraz ma chłopaka albo już narzeczonego.Po naszym ostatnim wybryku obie dużo straciłyśmy ,ale byłyśmy młode i głupie .Teraz nie pozwolę ,aby to się powtórzyło , zmądrzałam.
-Gadasz jak mój dziadek
-Dzięki-Powiedziałam sarkastycznie po czym wyszłam z pokoju. Udałam sie w kierunku kuchni i zaczełam wyciągać produkty z lodówki
-Co ty robisz?
-Zamierzam coś ugotować.Nie wypada witać gości bez niczego , przynajmniej tego matka mnie nauczyła.
-Wielki boss ,mafioza ,Szef wszystkich szefów łapie za gary. Czekaj bo niedowierzam -Zażartował po czym wyciągnął telefon i udawał że mnie nagrywa
-A spierd-nie dokończyłam ,bo kolega upadł z hukiem na ziemię
-Wszystko okej? -Zapytałam,śmiejąc się , lecz gdy zobaczyłam że Stasiek się nie rusza przestałam.
-Ej stary ,kurwa wstawaj , nie wkurwiaj mnie , bo zadzwonie po karetkę.. no kurwa co jest-Powiedziałam przerażona gdy moje szturchanie i bicie nic nie dało sięgnełam po telefon i wykręciłam numer alarmowy.- Halo..Tak...Ulica canva trzynaście..Jest nieprzytomny...oddycha..
Karetka przyjechała około dziesięć minut po wezwaniu .Zabrali mojego kumpla a ja próbowałam ogarnąć co się właśnie stało. Gdy trochę oprzytomniałam pomyslałam ,że wypadało by powiadomić Marka o tym ,że jego chłopak wylądował w szpitalu.Wziełam telefon i wybrałam jego numer.
-Halo
-No co tam?
-Mam złe wieści
-Co sie stało?Ej ty płaczesz,mam przyjechać?
-Twój chłopak jest w szpitalu
-Ha ha , bardzo śmieszne..Naprawdę myslałem ,ze cos się stało-Powiedział a ja nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi
-No ale ja nie kłamię
-A ja nie mam chłopaka-Oznajmił
-A Stachu?
-Jak ja go nie znam nawet osobiście,tylko z twoich opowiadań
-Nie rozumiem
-Coś jeszcze ? Czy dalej będziesz mi zawracać dupę? bo mam pare spraw na głowie i bardzo docenił bym gest nie zawracania mi dupy-powiedział poczym nie czekając na moją odpowiedź się rozłączył a ja zaczynałam powoli łączyć fakty.

𝑩𝒂𝒍 𝒃𝒐𝒈𝒂𝒕𝒚𝒄𝒉 || 𝑮𝒊𝒓𝒍𝒙𝑮𝒊𝒓𝒍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz