Rozdział 12 - Opuszczenie szpitala

179 6 1
                                    

Marek:

Minął tydzień od kąd Kacper wybudził się ze śpiączki. Od tego czasu lepiej sypiam, więcej jadam. Jestem bardzo szczęśliwy. Nie wiem, co by było, gdyby on zmarł. Na co to życie bez niego? Od razu betonowe buciki i do Odry. Ale na szczęście Kacper się wybudził i jest już z nami!

Dzisiaj mam wolne i jadę odebrać go ze szpitala. Mam dla niego także mały prezent.

Kacper:
W końcu dzisiaj opuszczę to miejsce. Nie cierpię szpitali. Nigdy ich nie lubiłem. Nie mogę się doczekać już powrotu do pracy, do normalności. Ale do powrotu do pracy jeszcze długa droga... rehabilitacja ręki trochę potrwa. Póki co nie mam w niej pełnej sprawności. Ale nie chce się tym narazie martwić. Teraz leżę na łóżku i wyczekuje momentu kiedy Marek po mnie przyjedzie. Co prawda wypisu jeszcze nie mam, ale wiem że to już dzisiaj!

Marek:

Jest godzina 15. Przed chwilą dzwonił do mnie Kacper, że ma już wypis i mogę po niego przyjechać. Ubrałem się i zeszłem po schodach do mojego samochodu. Wsiadam i odpalam silnik.

W tym samym czasie. Szpital.

Boszz... gdzie ten Marek? Już jest po 16, a jego nadal nie ma. Przecież przejechanie drogi z jego mieszkania pod szpital zajmuje zaledwie 15 minut. Zadzwonię do niego i się dowiem, gdzie on się do cholery podziewa!!

Marek:

Kuźwa akurat dzisiaj musiał być korek na tej Legnickiej. Zawsze tak jest. Kiedy nie muszę tędy jechać, to nie ma korka. Kiedy muszę tedy jechać, zawsze jest kurwa korek.
Oho... Kacper dzwoni. Niecierpliwi się.

Rozmowa telefoniczna Marka I Kacpra:

K: Marek gdzie ty się do cholery podziewasz? Już półtora godziny tutaj czekam na ciebie.
M: Kacper, będę za 15 minut, korek był na Legnickiej i już się właśnie rozluźnia.
K: A to zmienia postać rzeczy. Sorka za te nerwy, ale od siedzenia tutaj już mi się nie dobrze robi. Wiesz ze nie znoszę szpitali.
M: Wiem, wiem. Zaraz po ciebie będę.
K: Dobra. To narazie.
M: No dozobaczenia.

Marek:

Po 15 minutach w końcu zajechałem pod ten szpital. Teraz pozostaje mi tylko znaleźć oddział chorób wewnętrznych. Widzę, że idzie jakąś pielegniarka. Jej się zapytam.

M: Przepraszam bardzo, gdzie jest oddzial chorób  wewnętrznych?
P: Korytarzem prosto aż do windy, potem w prawo do końca korytarza, i na samym końcu w lewo i będzie wielkimi literami napisane Oddzial Chorób wewnętrznych.
M: Dziękuję bardzo.
P: Proszę.

W końcu znalazłem wejście na oddzial. Weszlem i skierowałem się do sali 56, w której leżał mój brat. Przywitał mnie już w progu słowami:

K: No wreszcie. Ileż można czekać. Prawie jajo tutaj wysiedziałem.
M: A może najpierw część braciszku! Jak się cieszę że przyjechałeś.
K: To też, ale swoje też muszę powiedzieć, co nie?
M: Oh, jak ja za tym tęskniłem. Chodz tu do mnie niech cię wyściskam.
K: Dobra, dobra Marek bo mnie udusisz.
M: Dobra, idziemy już?
K: Jasne, bierz mandżur i idziemy.
M: Aż tyle tego się nazbierało?
K: No co, co? Przecież musiałem w czymś chodzić.
M: Top model...
K: Mówiłeś coś?
M: Nie, nie. Chodźmy do samochodu.
K: Ok.

Marek:

Wyszliśmy że szpitala i skierowaliśmy się do mojego samochodu. Zapakowałem bagaże i ruszyliśmy.

K: Jedź na Plac Solny.
M: Co? Ale po co?
K: Na sushi pójdziemy. Po tym szpitalu i tych ich papkach marzy mi się prawdziwe jedzenie.
M: Dobra. Ale potem jedziemy już prosto do domu okej? Bo musisz odpoczywać.
K: Okej, okej.

Marek:

Pojechaliśmy do ulubionej restauracji mojego brata, tam zjedliśmy obiadokolacje i udaliśmy się w stronę mojego mieszkania.

K: Marek, ale ty chyba pomyliłeś drogę. Powinieneś skręcić na rozwidleniu w prawo.
M: Ale jedziemy do mnie.
K: Co? Czemu?
M: Będę się tobą opiekował przez jakiś czas i pilnował, abyś się nie przemęczał i stosował do zaleceń lekarza.
K: Marek, a moje rzeczy i mój ukochany kot? Przecież musimy po niego jechac.
M: Kot i wszystkie twoje rzeczy są już w moim mieszkaniu.
K: Ty żeś to wszystko zaplanował - powiedziałem z częściowym  niedowierzaniem
M: Tak - odpowiedział uśmiechając się od ucha do ucha Marek.

Ciąg dalszy nastąpi...

Cześć!
Sorry za tak długą nieobecność i nie wstawianie rozdziałów, ale mam problemy zdrowotne. Postaram się wam to wynagrodzić i wstawiać częściej rozdziały!!!
Pozdrawiam wszystkich!!!

Policjantki i policjanci - patrol 06 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz