W dzień randki, Louis miał zostać z dziadkami, dlatego też Marinette uznała, że najlepiej będzie, jeśli pojawi się u nich już z samego rana i to tam przygotuje do "wielkiego wydarzenia", jak nazwała to Alya. Jej rodzice byli zachwyceni, że ona i Adrien w końcu zdecydowali się na ten ruch i nawet tego nie ukrywali. Sabine zaoferowała nawet, że zaopiekują się Lou także przez całą noc, jeśli zajdzie taka potrzeba. Marinette zrozumiała aluzję, ale zaraz ogłosiła, że nie będzie to konieczne. Policzki piekły ją jednak za każdym razem, gdy napotykała domyślne spojrzenie matki.
Alya zadzwoniła do niej, gdy tylko przekroczyła próg mieszkania rodziców, zupełnie jakby miała jakiś radar i doskonale wiedziała, kiedy zacząć nagabywać przyjaciółkę. Nalegała, że do niej przyjedzie i pomoże się wyszykować, ale Marinette uznała to za zbyteczne.
- To tylko Adrien, Als - powiedziała, przyciskając komórkę do ramienia i wręczając Louisowi mięciutką książeczkę ze zwierzątkami, która wydawała z siebie dźwięki rzeczonych zwierzątek. Maluch był nią zafascynowany i ochoczo naśladował wszystkie odgłosy. - Idziemy na kawę, nie do opery. Nie muszę się stroić w suknię wieczorową.
Zgodnie uznali, że na początek powinni zrobić coś małego, dlatego zdecydowali się na kawę i spacer. Chociaż zgodziła się na wspólne wyjście, Marinette w tym momencie i tak lekko przerażała wizja jakiejkolwiek randki, więc nie chciała od razu organizować kolacji przy świecach. Musiała oswoić się z myślą, że w ogóle idzie na randkę. I to nie z Kotem, ale z Adrienem, co jednocześnie wydawało się jej irracjonalne i magiczne. Była podekscytowana, ale i przestraszona, bo doskonale wiedziała, że dzisiejsze wyjście to początek czegoś więcej.
Tylko czy była na to gotowa? Tak naprawdę? Wydawało się jej, że tak, dlatego się zgodziła. Ale im bliżej był termin, tym większy dopadał ją stres. Nie przypominała sobie, żeby randki z Kotem doprowadzały ją do takiego stanu. Co zatem się zmieniło? Na dobrą sprawę Adriena znała lepiej niż Kota - był to fakt, do którego długo nie chciała się przyznać. Czy nie powinna zatem podejść do tego na spokojnie? Bez obaw?
- Tak, ale... ale to wasza pierwsza prawdziwa randka! - jęczała Alya. - Nie możesz pójść w dżinsach i t-shircie! - protestowała.
- Dlaczego nie?
- Bo on codziennie widzi cię w dżinsach i t-shircie! Musisz mu się pokazać od innej strony! Włożyć trochę wysiłku, żeby zobaczył, że zależy ci na tej randce.
- Zależy. Ale nie chcę przesadzać.
Marinette westchnęła cicho i zamknęła oczy. Naprawdę zależało jej na tej randce, ale próbowała nie dać się zwariować. Miała takie głębokie przekonanie, że im bardziej normalnie będzie dziś wyglądać, tym mniejsze ryzyko, że spanikuje i wszystko zepsuje. Co jak co, ale znała swoje możliwości w tym zakresie.
- To tylko kawa. Testujemy wodę. Nie chcę, żeby sobie pomyślał, że próbuję coś przyspieszyć.
- Przyspieszyć?! Dziewczyno, poruszacie się tak wolno, że zaraz zaczniecie się cofać!
Od odpowiedzi uratował ją dzwonek do drzwi. Louis poderwał głowę, tracąc zainteresowanie książeczką.
- Adrien już jest. Zadzwonię do ciebie wieczorem - powiedziała, rozłączając się i biegnąc do drzwi. - Hej - uśmiechnęła się, na widok wyraźnie zdenerwowanego chłopaka, który kompletnie nie wiedział, co ze sobą zrobić.
Trochę jej ulżyło, że nie tylko ona jest zestresowana.
- Hej - bąknął, wyciągając w jej stronę bukiet kolorowych kwiatków.
Powinna wiedzieć, że w tym wypadku jej nie posłucha i przyjdzie z bukietem. W końcu miała do czynienia z Adrienem, który nie raz ofiarowywał jej kwiaty bez większego powodu. Przyjęła je z uśmiechem i głęboko odetchnęła ich słodkim zapachem.
CZYTASZ
Szukaj mnie
FanfictionWładca Mroku pokonany! Co to oznacza dla naszych paryskich superbohaterów? Rzecz jasna koniec z sekretnymi tożsamościami! Po latach ukrywania swojego związku przed rodziną i przyjaciółmi Biedronka i Czarny Kot nie mogą doczekać się chwili, gdy wresz...