Aonung potrzebował pięciu sekund przebywania z młodszym bratem tajemniczego Na'vi by zrozumieć jak bardzo go nie lubi.
Lo'ak, bo tak się nazywał, był zdecydowanie odwrotnością spokoju i opanowania. To nie tak, że sam Aonung był taki sztywny, ale czasem pewne sytuacje wymagały odrobinę powagi, by chociaż docenić to co chcą zrobić dla ciebie inni.- To miejsce gdzie najczęściej przebywamy. Zbiera się tu większość zwierząt.
- Dzieci uczą się tu pływać.
Tsireya szturchnęla brata w bok w zamian za jego kąśliwą uwagę.
- Tu zawsze jesteście bezpieczni- kontynuowała.- Możecie siedzieć w wodzie do woli. Jestem Tsireya- przedstawiła się w końcu, a potem wskazała na swojego brata.- To Aonung, mój denerwujący brat.
- Lo'ak- przedstawił się niższy z braci. Podał Tsireyi rękę i z wielką przyjemnością uścisnął ją, co w Aonungu wywołało jedynie niechęć.
Lo'ak tak bardzo się puszył... W dodatku niezaprzeczalnie chciał zbliżyć się do Tsireyi, a Aonung miał zasady i jedną z nich było chronienie własnej siostry przed łapami dziwnych, szemranych typów.
- Miło mi cię poznać.
- To Kiri- przedstawił siostrę.- I Tuk. No i jest jeszcze mój brat.
Pierwsze co Aonung zauważył w najstarszym synie Toruka Makto, to to jaki był cichy i spokojny. Nie popisywał się, nie rzucał specjalnie w oczy, on spokojnie stał i czekał na swoją kolej jednocześnie wciąż trzymając na rękach Tuk. Gdy usłyszał, że brat wspomniał go w rozmowie, odstawił Tuk na pomost i uśmiechnął się z wielką gracją i opanowaniem.
- Neteyam- skłonił się lekko, tak jak przystało na powiernika plemienia Omaticaya. Dokładnie tak, jak zawsze Aonunga uczył ojciec.
- Będzie trochę problem z tymi ogonami- przerwała Tsireya.- Nie pomogą wam w pływaniu, ale może jakoś się wyrobicie.
Tsireya widocznie nie miała tak negatywnego wrażenia o zadufanym w sobie Lo'aku i wiecznie obrażonej Kiri.
- Naprawdę się wam spodoba- uśmiechnęła się do Lo'aka, zachęciła ich gestem dłoni i wskoczyła zwinnie do wody. Po kilku sekundach wynurzyła się na powierzchnię, wciąż rezolutnie się śmiejąc.
Aonung nie miał pojęcia jakim cudem była taka chętna do pomocy obcym. Zrobił to samo, jednak ze znacznie większym grymasem na twarzy i poczekał aż cała czwórka pójdzie w ich ślady.
- Po prostu- nie umiał do końca zebrać myśli.- Róbcie to co my, zanurkujemy i zobaczycie rafę.
Zanim jednak doczekał się odpowiedzi, zanurzył się cały w przyjemnie ciepłej wodzie by wraz z siostrą spłynąć bliżej dna. Zauważał jak cała reszta zostaje nieco z tyłu, chciał płynąć dalej, ale Tsireya zdecydowanie się nie zgodziła. Zwróciła się w stronę nowych przybyszy i zachęciła ich dłonią do zwiększenia tempa. Nie doszło do tego, bo cała trójka chcąc złapać oddech w pośpiechu wypłynęła na powierzchnię.
Mógł spodziewać się, że ani trochę nie będą potrafili zrobić nawet tak prostej rzeczy.
Znudzony wypłynął na powierzchnię patrząc z wyższością na Lo'aka, a potem zbliżył się do starszego z braci, , którym zdecydowanie łatwiej będzie mu nawiązać jakiś kontakt i zaczął od nowa.
- Musicie nauczyć się oddychać.
- Bardzo śmieszne- Lo'ak zaczął jak zwykle w nieodpowiednim momencie.- Oddychać, co za kretyn.
- Lo'ak! Oni chcą nam pomóc- skarcił go brat.- Jesteś skończonym idiotą jeśli tego nie doceniasz.
Jednak młodszy wiele nie zrobił sobie z jego tłumaczeń. Odpłynął jak najdalej od brata, którego pouczeń nie znosił i zagadał nową koleżankę.
CZYTASZ
Ma Teyam ¤ Neteyam x Aonung
FanfictionAonung choć nie był zawsze najgrzeczniejszym dzieckiem, zawsze trzymał się jednej surowej zasady postawionej przez ojca- nie zapuszczać się do lasu w głębi lądu. Ich dom był w morzu, ono dawało im życie, a on tego przestrzegał. Pewnego dnia jednak d...