Aonung tak naprawdę nie umiał już wtedy zasnąć.
Neteyam był tak ciekawą dla niego postacią, że żałował, że nie został z nim dłużej. Może wtedy wyciągnąłby z młodego Sully więcej. Dlatego gdy tylko nadszedł ranek, odczuł ulgę, że nie musi dłużej leżeć bezcelowo i myśleć nad tym co i tak nie miało już większego znaczenia. Widząc pierwsze promienie słońca wybiegł na zewnątrz, rozejrzał się po morzu, ale nikt jeszcze nie pływał poza kilkoma rybakami szykującymi się do wypłynięcia poza rafę. Był tam kilka razy z Rotxo i resztą przyjaciół, ale zazwyczaj bez wiedzy jego ojca. Zawsze coś jednak ciągnęło go do tego co surowo zabronione.Westchnął wciąż chłodnym powietrzem i zastanowił się co tak naprawdę może jeszcze zrobić, zanim wstanie reszta i zostanie zaciągnięty do kolejnych lekcji przeżycia tych leśnych stworzeń.
- Spałeś trochę?- Tsireya zaczepiła go chwilę później kładąc mu dłoń na ramieniu.- Bo wyglądasz marnie.
- Średnio. A ty czemu nie śpisz?
- Obudziłeś mnie- ziewnęła.- Nie umiesz być dyskretny, niestety.
Mruknął coś niezrozumiałego przewracając oczami, choć w głębi było mu trochę głupio. Zeskoczył wprost do chłodnej wody i wzdrygnął się na nieprzyjemne uczucie. Zanurzył się cały, by po wynurzeniu odrzucić mokre włosy do tyłu i związać je w koka, tak by nie zachodziły mu do oczu. Podziwiał siostrę, a jednocześnie jej nie rozumiał, że wytrzymuje z tak długimi lokami bez denerwowania się na nie gdy przyklejały się do mokrej skóry.
Ta widząc jego poranną rutynę zaśmiała się tylko i powoli zsunęła z pomostu do wody by spokojnie przyzwyczaić się do jej temperatury.- Musimy dzisiaj pokazać im Ilu.
- Spokojnie, na pewno jeszcze nie wstali- pokręcił głową.
- Nie? Neteyam wygląda na dość rozbudzonego.
Aonung od razu rzucił okiem w stronę, gdzie wpatrywała się Tsireya, faktycznie Neteyam próbował właśnie zmusić się do wskoczenia do zimnej wody. Siedząc na pomoście wysunął w stronę tafli nogę i samymi palcami dotknął jednej z mniejszych fal. Wzdrygnął się, a potem skrzywił.
- Ale co on robi?
- Przełamuje się, powinieneś być dumny- zaśmiała się dziewczyna i ruszyła w jego stronę.
Aonung tym razem nie odważył się zbliżyć. Ich nocna rozmowa należała do tych bardziej prywatnych, nawet jeśli wcale wiele sobie nie powiedzieli. Niekoniecznie chciał nagle rozmawiać z nim w taki sam sposób przy innych.
Z jakiegoś powodu wydawało mu się, że wtedy rozmowa mogłaby wyglądać kompletnie inaczej.Poza tym nie chciał by jego siostra wiedziała, że się spotkali.
- Zaczekam- rzucił tylko, gdy ta była już w połowie drogi.
Chciał popływać chwilę sam, zanim znowu wpadnie w sidła rodziny Sully. Zawołał swojego Ilu i łapiąc się go zniknął pod taflą wody.
*
- Żeby żyć w naszej wiosce, musicie nauczyć się kontrolować Ilu. Tworzenie więzi to nic osobliwego, ale gdy już to zrobicie- Tsireya tłumacząc gromadzie, złączyła się ze zwierzęciem więzią i złapała za jego siodło- zaczyna się prawdziwa lekcja. Ale jest nas za dużo na jedną mnie, musimy się podzielić. Kiri, weźmiesz Tuk i Rotxo pokaże wam jak to zrobić. Nung zrobi to samo z tobą, Neteyam.
- Zaraz- Aonung pokręcił głową.- Z całym szacunkiem dla Neteyama, ale kto zarządził taki podział?
- Ja, a kto?
CZYTASZ
Ma Teyam ¤ Neteyam x Aonung
FanfictionAonung choć nie był zawsze najgrzeczniejszym dzieckiem, zawsze trzymał się jednej surowej zasady postawionej przez ojca- nie zapuszczać się do lasu w głębi lądu. Ich dom był w morzu, ono dawało im życie, a on tego przestrzegał. Pewnego dnia jednak d...