Pov: Karl
Przespałem nie całe 2 godziny, a już usłyszałem krzyki Tommiego i Tubbo.
Otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem to buzia blondyna.
T- WSTAWAJ. JUŻ RANOOO.- ale bym mu teraz z chęcią walną w łeb.
K- Która godzina?- Tubbo spojrzał na telefon.
Tu- 7:24.- ehhh i tak już nie zasnę. Powoli wstałem i zrzuciłem blondyna z łóżka.
A- jak się czujesz z tym, że za 3 dni stąd wyjeżdżasz?- do pokoju wszedł Alex.
K- nawet mi nie przypominaj. Oczywiście cieszę się, że do niego wracam, ale nie wyobrażam sobie zaś życia bez was.
Następne trzy dni minęły mi sumer. Chłopaki mnie wspierali i organizowali nasz ostatni czas spędzony razem jak najlepiej.
Sapnap nic nie podejrzewał, normalnie gadaliśmy jeszcze w dzień przed moim wylotem.
Bałem się jednej rzeczy, a co jak zauważy rany, albo to, że moja figura trochę się zmieniła?
W dzień wylotu już o 4 byłem na nogach. Lot miałem na 9, ale mój ojciec wracał do domu o 7 co znaczył, że o tej godzinie musi mnie tu nie być.
Szczerze nie czułem tego że mam 18 urodziny, bardziej cieszyłem się lotem na Florydę.
Ubrałem się wziąłem walizki i zszedłem na dół. Tam babcia czekała na mnie z prezentem.
B- kochanie wszystkiego najlepszego. Teraz jesteś już dorosły.- przytuliła mnie- a to dla ciebie.
Z uśmiechem na twarzy przyjąłem torbę i podziękowałem.
B- otwieraj teraz.- nakazała kobieta. Nie powiem zaciekawiło mnie to jeszcze bardziej.
Zajrzałem do środka i zamarłem. Była to druga część wisiorka mojej mamy.
Z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
K- dziękuje babciu, ale naprawdę chcesz mi to dać?- spojrzałem jej w oczy.
B- twoja mama by tego też chciała. Skoro twój chłopak ma druga część to nie widzę problemu byś ty wziął tę.
Jeszcze raz przytuliłem babcię, a ona wytarała resztki moich łez.
B- dobrze leć już jest 4:40 nie zdążysz pożegnać przyjaciół.
Staruszka miła rację. Miałem do obskoczenia 5 domów i do tego lotnisko było godzinę drogi stąd.
Już z walizkami wyszedłem z domu i ruszyłem po pierwsze do domu Aleksa, Ranboo potem przyszła kolej na Tommiego.
Okazało się, że Tubbo jest u blondyna co było mi oczywiście na rękę.
Na końcu odwiedziłem Amiee, która siedział ze swoją oficjalnie nową dziewczyną.
Po wszystkim zamówiłem taxi pod dom dziewczyny i już kierowałem się na lotnisko.
Gdy dotarłem na miejsce załatwiłem wszystkie rzeczy i poszedłem na odprawę (nie wiem jak opisać to noooo)
W samolocie siedziałem obok jakiejś starszej pani która cały czas spała z głową na moim ramieniu.
Wkurzało mnie to ale nie miałem serca ją obudzić.
Po 14 godzinach lotu z głośników wydobył się komunikat, że zaraz rozpocznie się lądowanie.
Nie powiem bałem się. Za każdym razem serce waliło mi jak oszalałe. A fakt, że od mojego Nicka dzieli mnie jakieś pół godziny pokrywał cały strach.
Po wydostaniu się z lotniska zadzwoniłem po taxi.
Radość tryskała że mnie na lewo i prawo. Sam kierowca to zauważył i zapytał mnie co tak się wierce i uśmiecham.
Opowiedziałem mu nie wszystko ale to co nieznana osobą mogła by wiedzieć.
Po 20 minutach dotarliśmy na miejsce, zapłaciłem kierowcy i wyszedłem z auta. Zabrałem walizki z bagażnika i pośpiesznie pobiegłem do drzwi.
Od razu zadzwoniłem dzwonkiem, a już po chwili usłyszałem jak Dream drze się na Sapnapa by otworzył.
I stało się to na co czekałem cały pieprzony rok. Przedemną stał mój kochany brunet.
Patrzał on na mnie z niedowierzaniem po czym rzucił się na mnie.
Płakaliśmy wtuleni w siebie po chwili nasze usta złączyły się w ten wyczekiwany pocałunek.
D-Sap? Kto to by...- do pomieszczenia wszedł Clay, ale jak mnie zobaczył odjeło mu mowę. Nie chętnie odsunąłem się od mojego chłopaka i podszedłem przytulić Dreama.
S- boże dlaczego nic nie powiedziałeś. Moglibyśmy ci jakoś pomóc- powiedział zabierają mnie blondynowi i znowu się do mnie przytulając.
Nick wziął mnie na ręce. Zawahał się.
S- Karl czemu ty jesteś taki lekki?- no i super, żeby zmienić temat zapytałem gdzie jest George.
D- właśnie prowadzi streama.- po tym jak to powiedział jego oczy się zaświeciły.- sapnap bierz go na górę.
Brunet pobiegł ze mną na rękach do pokoju w którym był daltonista. Nie zastanawiając się wszedł do środka.
George od razu na nas spojrzał. Jego wzrok mówił sam za siebie.
Chłopak wstał i do z niedowierzaniem patrzył na nas.
Zszedłem z rąk Sapnapa i podszedłem do niego.
MOŻE GWIAZDKA?
========================
750 słowaOstatni mam duże problemy rodzinne i przepraszam że mało pisze. Kocham was i mam nadzieję że się podobało.
Zapraszam do obserwowania mnie i co do następnegoooo
CZYTASZ
"Nadzieja jeszcze nie umarła"KarlNap
FanfictionMłody chłopiec w drodze do umierającej matki spotyka osobę która kiedyś go uratuje