Każdy chyba zna historie słynnego na całej Pandorze, Jake'a Sully'iego i jego rodziny... ale czy znacie ją z nieco innej strony ? Świat Pandory, Navi widziany oczami zwykłej ludzkiej dziewczyny, która tak jak reszta zaufanych biologów i naukowców...
Siedziałam właśnie sama na plaży i zastanawiała się czy właśnie tak ma wyglądać moje życie. Czy jestem szczęśliwa? Czy ja właśnie tego chcę? Eh... W trakcie dzisiejszego obiadu widziałam szczęśliwą rodzinę. Oni się kochali, wspierali , jedno dbało o drugiego, a ja... Ja tego nie miałam. Sama nie wiem dlaczego , ale zaczęło mi trochę brakować dawnego życia. Kiedy byłam człowiekiem. Teraz już nawet do nich nie wrócę. Gdyby moi rodzice mieli zamiar wrócić na Ziemie, ja nie mogłabym wrócić z nimi. To mnie przerażało. Przerażała mnie ta samotność.
-Dlaczego siedzisz tu tak sama?- usłyszałam za sobą nagle czyjś głos
-Coś się stało Mad?- zapytał inny. Odwróciłam głowę i zobaczyłam stojących za mną Rotxo i Aonung'a
-Jakoś tak...- mruknęłam pod nosem i wróciłam do swojego dumania.
Słyszałam jak chłopaki do siebie coś szepczą. Nie zrozumiałam co dokładnie i w tamtym momencie nawet mnie to nie obchodziło. Kiedy zamilkli i usłyszałam kroki pomyślałam ,że zostawili mnie w spokoju. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na horyzont. W miejsce , w którym woda styka się z niebem.
-Jesteśmy sami. Możesz mi powiedzieć o co chodzi
-Aonung?! Ty nie poszedłeś?- zapytałam przestraszona na co on się krótko zaśmiał
-Nie tam. Wolałem posiedzieć z tobą- uśmiechnął się w naprawdę miły sposób
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Wiesz co?... albo cię źle oceniłam, albo coś knujesz?- powiedziałam
-Co masz na myśli? Chodzi ci o to, że kiedy przyleciałaś tu z rodziną to was obgadywaliśmy?- zapytał, a ja posmutniałam co zauważył
-To nie jest moja rodzina... tak do końca- zwiesiłam głowę
-Nie jest?- zaciekawił się
Chłopak chwycił mój podbródek i delikatnie go podniósł. Spojrzałam na niego, prosto w jego oczy. Przez chwile zastanawiałam się czy nie powiedzieć mu o sobie prawdy... O tym, że byłam człowiekiem. Kiedy już się zdecydowałam i miałam otworzyć usta by zacząć mu opowiadać, oboje usłyszeliśmy krzyk wkurzonego Neteyam'a.
-Hej zostaw ją! Płetwy przy sobie!- krzyknął i groźnie do nas podszedł. Ja i Aonung od razy podnieśliśmy się z piasku i spojrzeliśmy na niego zaskoczeni.
-Stary o co ci chodzi?- zapytał z uśmieszkiem Aonung
- Odwal się od niej!- warknął i wskazywał na niego palcem jakby mu groził
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.