ROZDZIAŁ II

27 3 47
                                    

Zabarwione czerwienią i żółcią niebo ciemniało na jego oczach, gdy zimna, cucąca dłoń ugłaskała jego zmarznięty policzek z godną podziwu delikatnością.

Bible otworzył oczy by po chwili ponownie je zamknąć i zmarszczyć brwi, jednocześnie unosząc własną dłoń by uchronić wrażliwy wzrok przed światłem.

— Czy wszystko w porządku, chłopcze?
  Bible zmusił się do spojrzenia na rozmówcę.
Kobieta o ciemnokasztanowych włosach pstryknęła długimi palcami tuż nad jego nosem, wyglądając, jakby oczekiwała bardziej wyraźnej reakcji niż grzeczne odsunięcie jej dłoni.

Czując ciepły wiatr owiewający jego plecy, Bible spiął się, a jego głowa zaszumiała, sprawiając że jego myśli ponownie utraciły dopiero co odzyskaną klarowność.
Spojrzał za siebie i serce stanęło mu w gardle na widok który zastał.

Obraz, wcześniej znany mu tylko z koszmarów i niskobudżetowych filmów science-fiction sprawił że jego żołądek zacisnął się w supeł, grożąc uwolnieniem zawartości.
Przesunął skamieniałym wzrokiem po basenach lawy, bezkarnie barłożących się na miejscu, gdzie jeszcze do niedawna znajdowały się budynki mieszkalne oraz po spękanym, trzymającym się w niektórych miejscach jedynie na słowo honoru, resztkach asfaltu.

Kobieta która wcześniej go ocuciła weszła w trajektorie jego wzroku, wyglądając groteskowo w swoich dopasowanych, eleganckich ubraniach i ułożonych włosach na tle oblicza zagłady.
—Czy uderzyłeś się w głowę? Chcesz bym zadzwoniła po pomoc? Mój mąż jest ratownikiem medycznym, mógłby się upewnić czy nie masz wstrząsu mózgu.

Bible zagapił się na nią skonsternowany.
—Pani..pani tego nie widzi? - palcem wskazał na buchającą z kraterów powstałych w ziemi tuż kilkanaście metrów obok lawę.
Czarne chmury zawisły nisko nad ich głowami.
Bezimienna kobieta odwróciła się zdezorientowana w kierunku wskazanym jej przez nastolatka, bezskutecznie próbując dopatrzeć się anomalii.

—Nie widzę niczego niezwykłego. Chyba że tak nazwałbyś mężczyznę wyprowadzającego psa. - jej oczy wróciły do niego, bardziej zaniepokojone niż przed chwilą.
— Czy jesteś pewien że o nic nie uderzyłeś? - gdy potrząsnął przecząco, kobieta zamyśliła, opierając dłoń o policzek.
— A może zjadłeś coś niestrawnego?

Podniósł się niezgrabnie na nogi, celowo ignorując jej wyciągniętą w geście pomocy rękę.
Owinął ochronnie ramionami swój rozbolały brzuch, a następnie zbliżył się kilkoma krokami do obrazu apokalipsy i wyciągnął przed siebie palce.
Nie minęła nawet sekunda zanim ją odnalazł.
Oto była, poczuł jej płaskie, śliskie i zimne oblicze pod opuszkami, drżąc na poczucie pustki, przechodzące przez jego ciało wraz z tym doznaniem. Pstryknął raz a później drugi, czując jak część napięcia z niego spływa.

Jeśli jego terapeuta nadal żyje, pomyślał przelotnie Bible,
koniecznie będzie musiał podziękować mu za ten nawyk.

Musiał wyglądać na obłąkanego, stwierdził, gdy odwrócił się, ponownie łącząc swój wzrok z tym nieznajomej kobiety.
I może był, dodała szeptem sceptyczna część jego umysłu.

Nie żegnając się z nią, oparł prawą dłoń mocniej o niewidzialną ścianę i ruszył w lewo, szukając luki (i mając szczerą nadzieje że jej nie znajdzie) w nieprawdopodobnie masywnej strukturze. Dźwięki, które wydawał niezidentyfikowany materiał w kontakcie z metalowym pierścieniem na jego palcu, przywoływały na myśl swoją piskliwością wspomnienie nauczyciela piszącego nieumiejętnie kredą po tablicy.

Czy istniała możliwość, że to wszystko było tylko pokręconym i przerażającym snem? zastanowił się, nie zatrzymując się ani na sekundę.

Wysilił mózg do przypomnienia sobie treści oglądanego lata temu filmu na youtubie, traktującym o sposobach na rozróżnienie majaku od rzeczywistości.

UlicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz