—Co masz na myśli mówiąc że tylko ja i Zakaryan słyszeliśmy ten alarm? - zapytał mrużąc oczy i krzyżując ramiona na piersi, sceptycznie unosząc brwi w niedowierzaniu.
—A nawet jeśli to skąd mielibyście wiedzieć że on też to usłyszał?Zmarkotniały uśmiech na twarzy Finna i głośne westchnięcie Arlo, który poprawiając bladą dłonią jeszcze bladszych włosów, podszedł do niego, dźgając go w pocieszającym geście łokciem w nieosłonięty bok bolącego już brzucha.
Bible zmarszczył się, przygryzając język tak, by upewnić się że z jego ust nie wyleci żadna wiązanka nieprzystających sytuacji słów a Finn nie zdenerwuje się jeszcze bardziej niż w tamtej chwili.Margarita i Astrid stanęły kilkanaście centymetrów bliżej siebie zaczynając cichą i niedostępną dla jego słuchu dyskusję która wydawała się smutna i posępna oraz niewdzięczna patrząc po ich niepocieszonych minach. Finn wyszedł z pokoju z Arlo u swojego boku zapewne licząc że Bible złapie aluzje i podąży za nimi na krótki, poboczny korytarz usłany portretami rodzinnymi (specjalnie ominął swój własny gdy przejeżdżał po nich wzrokiem) co oczywiście zrobił, nie marnując ani sekundy dłużej.
Kiedy Finn wreszcie przystanął i odwrócił w stronę zatapetowanej ściany, tuż przed portretem przedstawiającym mężczyznę którego Bible słabo pamiętał jako swojego ojca Arlo ledwo wyhamował, jedynie cudem nie wpadając na plecy starszego.
—Skąd wiecie o tym że Armen też usłyszał alarm tamtej nocy? - zapytał ponownie, chowając zmarznięte dłonie do kieszeni spodni gdzie następnie ścisnął je w mocne pięści.
Finn podniósł głowę nadal wpatrzony w obraz.
—Zemdlałeś przed końcem ataku więc nie wiesz, ale Armen przyznał że usłyszał w głowie starszego mężczyznę powtarzającego twoje imię i buczenie jakby stada owadów.Bible zamrugał.
—Co? - widząc brak odpowiedzi spróbował się zaśmiać, tym samym dając znak starszemu chłopakowi by przestał żartować i powiedział prawdę. Jego poprzednie słowa jednak chyba musiały być prawdą bo pomimo wielu odczekanych sekund, Finn nie wyglądał jakby miał zamiar przyznać się do kłamstwa.Tak się jednak nie stało i już wtedy wiedział że rozmowa z która chwilę przyjdzie mu się zmierzyć nie będzie ani miła ani tym bardziej spokojna.
—Człowiek o imieniu Hakob go tu przyniósł. - powiedział wreszcie czarnowłosy sprawiając że Bible odetchną tylko przez jedną krótką chwilę zanim dotarło do niego ich znaczenie.
—Hakob, najlepszy przyjaciel i jego partner w interesach.Przed jego oczami wyobraźni stanęło niewyraźne wspomnienie wysokiego i niesamowicie chudego chłopaka o włosach długich i rozczochranych w każdą stronę świata.
Czy to był Hakob? zapytał sam siebie, cudem powstrzymując się przed przybraniem pozy sławnej statuy myśliciela.
Jeśli tamten chłopak rzeczywiście nim był (Bible nie mógł powstrzymać się przed zauważeniem rażącego w oczy oczywistością dysonansu) najlepszym przyjacielem Sahaka i jego prawdopodobną prawą ręką, dlaczego miałby pozwalać sobie na bycie maltretowanym przez własnego przyjaciela i współpracownika?―Zapukał do drzwi nad ranem, z przerzuconym ledwo przytomnym Armenem przez ramie i praktycznie zaczął nas błagać o pomoc i możliwość rozmowy z tobą. - przyznał Finn wreszcie odwracając się do Bible.
―W tamtej chwili byłeś już nieprzytomny i pod opieką Astrid i Silasa więc stwierdziłem że nic złego się nie stanie jeśli ich wpuścimy. Tym bardziej że jeden z nich wyglądał jakby dopiero co wyszedł z walki w oktagonie a drugi jakby przesadził z używkami i alkoholem.Bible przełknął ślinę nie odpowiadając ani nawet nie reagując ciałem tym samym nie dając Finnowi żadnego powodu by wierzyć że go słucha.
—Armen powiedział że słyszał twój głos i głos jakiegoś starszego mężczyzny więc od razu założyliśmy że to był twój dziadek. - dodał Arlo wzruszając ramionami na znak zobojętnienia i niewiedzy.
—Nadal jednak nie wiemy dlaczego ty i Zakaryan mielibyście słyszeć jakieś alarmy i głosu starych dziadków więc liczyliśmy że ty nam to wytłumaczysz gdy już się obudzisz.
CZYTASZ
Ulica
Science FictionGdzie on zaczyna żyć, dopiero gdy wszyscy inni umierają. Historia nieśmiałego Bible, który przeżywa globalną apokalipsę za sprawą (nie)szczęśliwego wypadku. O dziwo - fakt ten nie przeszkadza mu aż tak bardzo, jak mógłby się tego spodziewać. @RONNIE...