rozdział 1

4K 133 249
                                    

Syriusz

Dzisiejsza pełnia należała do tych średnio dramatycznych.

Gdyby nie to, że James miał patrol, a Peter do późna musiał odrabiać jakiś szlaban, to prawdopodobnie wszystko przebiegłoby dużo spokojniej, ale sam też sobie jakoś poradziłem.

No dobrze, może nie najlepiej, bo Remus jednak trochę oberwał szalejąc po Wrzeszczącej Chacie, ale to nie były obrażenia zagrażające życiu. Jedna troszkę głębsza rana na boku, którą natychmiast jak Remus się przemienił z powrotem w człowieka zacząłem czyścić i możliwe, że jakieś drobne zadrapania, które nawet nie wymagały uwagi.

Mój kochany wilczek w końcu się też obudził i pierwszy dźwięk jaki z siebie wydał to było bolesne jęknięcie.

- Hej? - odezwał się po otworzeniu oczu, gdy zobaczył, że nad nim siedzę i bawię się w pielęgniarkę.

- Kszz! - uniosłem rękę, dając mu znak, żeby nie mówił, bo mnie rozproszy. Remus łatwo rozpraszał, a to zadanie wymagało skupienia i dociągnięcia go do końca! - Pracuję.

- Czuję... - powiedział Remus i wiem, że go bolało, bo napiął mięśnie powstrzymując odgłosy bólu i schował głowę w swojej ręce.

Strasznie było mi go szkoda, ale własnie próbowałem zapobiec jego bólowi, więc nie zareagowałem. Im szybciej to zrobię, tym szybciej Remus odetchnie. Dlatego od razu jak wyczyściłem ranę, to sięgnąłem po swoją różdżkę, mając zamiar rzucić odpowiednie zaklęcia.

- Teraz może piec - ostrzegłem go i ustawiłem tego magicznego patyka nad jego raną. Zacząłem szeptać zaklęcie. - Vulnera Sanentur. Vulnera Sanentur.

Rana na jego jasnej skórze szybko się zasklepiła, nie pozostawiając po sobie nawet śladu, jednak podczas tego procesu Remus schował jeszcze bardziej głowę w zgięciu swojej ręki i dopiero gdy zabrałem różdżkę, to cicho odetchnął.

Zadanie wykonane, mówcie mi panie doktor.

- Jak się czujesz? - zapytałem, spoglądając na niego z mniejszym skupieniem, a większą dozą czułości, bo Remus po takiej nocy zdecydowanie zasługiwał na czułość.

Odwrócił głowę, spoglądając prosto na mnie.

- Dobrze... Myślisz, że będzie blizna?

Nie ważne jak byłoby źle, tak czy siak powiedziałby, że czuje się dobrze, ale tym razem nie wydawało mi się, żeby szczególnie kłamał. Wyglądał dobrze, mimo że pewnie czuł się cały połamany, to odniosłem wrażenie, że jest naprawdę dobrze.

- Nie, nie będzie - odparłem na jego pytanie. - Sam zobacz. - Przejechałem po miejscu gdzie wcześniej była rana kciukiem.- Gładziutko, zero śladów. Totalnie mógłbym zostać pielęgniarką, co nie?

Remus odwzajemnił uśmiech, który pojawił się przed chwilą na moich ustach.

- Zdecydowanie byś mógł. Świetnie ci poszło. I prawie w ogóle nie bolało.

W to ostatnie akurat nie miałem zamiaru wierzyć. W końcu strasznie się krzywił.

- Mhm... Jaaasne. Widziałem jak się krzywiłeś - dźgnąłem go lekko palcem w dołeczek w policzku. Strasznie mu tych dołeczków od zawsze zazdrościłem. - Coś jeszcze cię boli? Nie masz nigdzie więcej ran?

Odsunąłem lekko koc pod którym był, żeby zobaczyć czy na pewno nie ma tam żadnych ran, ale nic nie zauważyłem.

- Na nogach nie, ale nie wiem, czy gdzieś tu się nie obdarłem - przewrócił się z boku na plecy i pokazał na swoją szyję. Rzeczywiście było tam lekkie zadrapanie, z którego powoli sączyła się krew, ale nie miałem pojęcia skąd się wzięło, jednak to nie miało znaczenia. Po prostu wziąłem z powrotem ścierkę, którą czyściłem poprzednią ranę i tą też lekko przetarłem.

if you love me let me know || wolfstar ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz