epilog

1.4K 93 87
                                    

Syriusz

Czułem się, jakby to co się działo nie było prawdą, tylko jakąś iluzją. Piękną iluzją, która zaraz się rozmyje.

Tylko, że to wcale nie była iluzja. Remus był obok i był jak najbardziej prawdziwy. To była prawda.

I szczerze aż przez moment mnie to zmieszało. Od tygodni żyłem w przekonaniu, że to nigdy nie stanie się prawdą, a gdy nagle się stało miałem poczucie, że już nie wiem co dalej. Wystarczyło mi jednak tylko spojrzeć na Remusa i jego uśmiech, żeby wiedzieć, że cokolwiek będzie dalej, to będzie piękne, bo będziemy razem.

Więc patrzyłem na ten jego uśmiech przez prawie cały wieczór, przytulając się do niego na kanapie w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Inni uczniowie pewnie już mieli ochotę się zrzygać patrząc na nas, ale całkowicie nie zwracałem na to uwagi, bo mój chłopak miał najpiękniejsze zielone oczy na świecie i tylko w nie chciałem się teraz patrzeć.

Przerwałem to jednak w momencie, gdy Remus z szokiem uniósł głowę na wejście do pokoju i podążyłem spojrzeniem, tam gdzie on ulokował swoje.

Lily Evans i James Potter jak gdyby nigdy nic weszli do Pokoju Wspólnego trzymając się za ręce. Aż mi się mózg na ten widok zawiesił.

– Chyba przegapiłem jakiś rozdział tej opowieści...

– Przecież mówiłam ci, że zrobię więcej, niż zamierzałam... – odparła Lily z przekornym uśmiechem.

Zamrugałem na to powoli.

– I co dokładnie przez to więcej rozumiałaś? W sensie... Ja poproszę wszystkie szczegóły.

– Noo... Na przykład to, że poszliśmy w końcu na randkę... – Lily spojrzała z uśmiechem na James'a, który i tak już był w nią zapatrzony jak w obrazek. W tej chwili pewnie z nim nie szło by nawiązać kontaktu.

– W sensie że... Właśnie z niej wróciliście?

Bo dokładnie tak to wyglądało. Jakby wrócili z randki. Która najwyraźniej poszła całkiem nieźle.

– Dokładnie tak – odparła i sama utkwiła spojrzenie w Jamesie.

Spojrzałem na Remusa, z niemym pytaniem, czy chce coś powiedzieć, ale patrzył na mnie w podobny sposób jak tamci dwoje na siebie.

Autentycznie możemy teraz założyć klub zakochanych spojrzeń.

Wywróciłem oczami, bo trochę żałośnie to brzmiało, ale mimo to nie mogłem powstrzymać uśmiechu.

– Więc czy Jily jest już oficjalne, czy nie?

– To zależy... – odparła Lily.

Tak jak już mówiłem, tylko z nią była teraz komunikacja.

– Od czego?

– Czy James mnie w końcu zapyta o chodzenie... Albo zgodzi się, jak ja go zapytam...

James właśnie przeżył ciężki szok, ale odzyskał mowę.

– A chcesz żebym zapytał?

Lily pokiwała głową uśmiechając się.

– Chcę dać nam szansę James. I zobaczyć dokąd nas to zaprowadzi.

James się na to szeroko uśmiechnął i pocałował Lily, ku mojemu zaskoczeniu nie dostając za to w pape.

Chyba rok mi zajmie przyzwyczajenie się do tego.

O ile oni rok wytrwają.

– Chcesz być moją dziewczyną Lily?

if you love me let me know || wolfstar ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz