rozdział 15

1.1K 56 49
                                    

Remus

Po przebudzeniu przede wszystkim bolała mnie głowa. W ten typowy, trochę pulsujący sposób, charakterystyczny dla kaca, co było całkowicie zrozumiałe, biorąc pod uwagę ilość alkoholu, którą wypiłem poprzedniego wieczoru.

Kac i boląca głowa szybko jednak zeszły na drugi plan, gdy reszta rzeczywistości zaczęła do mnie docierać.

Leżałem na czymś niewygodnym, najprawdopodobniej na podłodze. Ktoś się do mnie przytulał. I pachniał...

Pachniał, jak Syriusz, bo przecież był Syriuszem. Nagle dotarły do mnie wszystkie wydarzenia poprzedniego wieczoru, nie tylko ilość wypitego alkoholu.

Przypomniało mi się, jak straciliśmy kontrolę grając w butelkę, jak potem jeszcze bardziej się upiłem, próbując o tym nie myśleć i jak na ironię wróciłem do Syriusza, żeby kontynuować to, od czego chciałem uciec.

Tak blisko było, żebyśmy poszli na całość... Chociaż w sumie to, co zrobiliśmy nie było dużo lepsze. Wciąż mogło mieć koszmarne konsekwencje. I pewnie będzie je miało...

Czułem się dziwnie z tym wszystkim. Nie miałem pojęcia co myśleć, bo za nic w świecie nie oddałbym tej chwili z Syriuszem, ale...

Patrząc na niego, naprawdę przede wszystkim nie chciałem go stracić. Jako przyjaciela, jako po prostu bliską osobę w moim życiu. Kochałem go, chyba na każdy możliwy sposób, więc nie chciałem ryzykować, że jakiś głupi pocałunek cokolwiek popsuje.

Pocałunki potrafiły w końcu dużo popsuć. Niejedna wielka przyjaźń się przez nie skończyła, a to nie byłoby tego warte...

Ale prawda jest też taka, że gdy tak patrzyłem na śpiącego Syriusza, mój wzrok automatycznie zjeżdżał do jego ust, bo całowanie go było niesamowite. Nigdy wcześniej się tak przy tym nie czułem. Nie żebym miał duże doświadczenie, ale po prostu... wiedziałem, że to było wyjątkowe.

Dobijało mnie myślenie o tym wszystkim, bo czułem się, jak w sytuacji bez wyjścia. Jakby był to konflikt tragiczny. Cokolwiek bym nie zdecydował, wydawało się złe.

W końcu, żeby chociaż na chwilę przestać to analizować i nie zwariować kompletnie, wyplątałem się delikatnie z ramion Syriusza i wstałem. Zacząłem zbierać nasze rzeczy, sprzątać wszystko, żebyśmy nie zostawili po sobie bałaganu i nikt się nie zorientował, że tam byliśmy.

Wiecie, po prostu robiłem co się dało, żeby zająć myśli. I lubiłem też zostawiać po sobie porządek, tak odruchowo wręcz zawsze chciałem to robić.

Wysuszyłem więc zaklęciem wszystkie zebrane ubrania, tak samo ochlapaną podłogę, przeszedłem się kilka razy, szukając, czy jeszcze coś mogę zrobić...

Aż w końcu Syriusz się obudził.

Niby mogłem wyjść z łazienki, zanim by wstał, uciec od niego, ale nie chciałem tak tego rozwiązywać. To po prostu nie byłoby sprawiedliwe i mogłoby zaboleć Syriusza. A tego zdecydowanie nie chciałem.

– Hej - zorientowałem się, że wstał dopiero, jak się odezwał, bo byłem zbyt zajęty perfekcjonistycznym sprzątaniem.

Nie spodziewałem się więc jego głosu i z tego zaskoczenia lekko na ten dźwięk podskoczyłem, a potem spojrzałem na Syriusza , patrzącego na mnie z uśmiechem i spróbowałem się też lekko uśmiechnąć, co pewnie nie wyszło mi najlepiej. Daleko temu uśmiechowi było bowiem do normalnego, bo czułem się speszony i onieśmielony, a takie uczucia nie wywołują normalnych uśmiechów.

– Hej...

– Która godzina? - Syriusz podniósł się do siadu, a ja nie wiedziałem nawet, gdzie podziać oczy.

if you love me let me know || wolfstar ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz