rozdział 7

1.4K 104 133
                                    

Syriusz

Tak jak wcześniej ustaliliśmy, tego wieczoru też miałem spotkać się z Remusem.

Miałem przez jakąś chwilę moment zawahania, czy to na pewno okej, że spotykamy się w tajemnicy przed chłopakami, jakbyśmy robili razem nie wiadomo co, ale z drugiej strony... Potrzebowałem tego spokoju Remusa i mogłem go zdobyć tylko wymykając się z Remusem.

Miałem jakiś spadek energii tego dnia. Możliwe, że przez to, że dzisiaj zajęcia były bardzo intensywne, a może przez to, że po obiedzie robiłem z Jamesem zasadzkę na Irytka, który w czasie śniadania postanowił porzucać balonami z farbą, ale po prostu potrzebowałem chwilę poleżeć, więc póki czekałem na Remusa po prostu leżałem i patrzyłem sobie w niebo na szczycie wieży astronomicznej.

Podniosłem się dopiero jak usłyszałem kroki Remusa i od razu się do niego uśmiechnąłem.

– Nie miałeś problemu się tutaj dostać? – zapytałem.

Było późno i tak się złożyło, że postanowiliśmy wyjść z dormitorium w różnych godzinach - żeby nie musieć czekać aż chłopaki zasną, ale też żeby nie mieli pytań.

– W sumie to nie. Jestem chyba coraz lepszy w skradaniu się i ogólnie robieniu nielegalnych rzeczy – Remus parsknął cicho.

Po tylu latach bycia huncwotem to wręcz wypada!

– Najwyższy czas Remus! – krzyknąłem, a potem zarejestrowałem, że przyniósł ze sobą kosz piknikowy. Wskazałem na niego głową. – Co tam masz?

Miał przynieść tylko kocyk, nic więcej.

Remus się uśmiechnął.

– Jedzenie, herbatkę w termosach, słodycze...

Spodobała mi się ta odpowiedź, jednak zanim rzuciłem się do koszyka, to zabrałem koc od Remusa i rozłożyłem go, żeby mógł usiąść obok mnie, co od razu zrobił, stawiając przed nami koszyk.

Więc teraz bez skrupułów rzuciłem się do tego koszyka i przejrzałem jego zawartość. A w środku było moje ulubione jedzenie, ulubione jedzenie Remusa i... Czy to moje ukochane ciastka?!

– O cholerka, kocham cię Remi!

Bo to były moje ukochane ciastka!

I to, że od tak mówiliśmy sobie, że się kochamy, powinno nam dać coś do myślenia już dawno, co nie? Bo mówiliśmy tak od naprawdę dawna i nawet dosyć często.

Remus uśmiechnął się uroczo.

– Cieszę się, że ci się zawartość koszyka podoba.

– Wszystko mi się tu podoba – wypaliłem, zanim w ogóle pomyślałem, ale z racji, że nieczęsto myślę, to nawet się nie zawstydziłem.

Bo gdybym pomyślał szerzej, to może dotarłoby do mnie wtedy, że odnosiło się to też do samego Remusa.

– Czyli miałem dobry pomysł? – zapytał.

Bo najwyraźniej też nie do końca wtedy zakodował co powiedziałem.

Pokiwałem głową.

– Wszystkie twoje pomysły są dobre.

– No nie wiem, czy wszystkie... Ale dobrze, że ten się udał.

– Wszystkie – zapewniłem, kładąc się na jego kolanach, tak jak miałem to w zwyczaju. Remus uśmiechnął się na to i zaczął głaskać mnie po głowie.

– Twoje wszystkie pomysły też są dobre. Mimo że często głupie i niebezpieczne, ale zawsze świetnie się przy nich bawimy.

– Dzięki – spojrzałem na niego z uśmiechem. – Remus...

if you love me let me know || wolfstar ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz