Rozdział 5

1.2K 90 49
                                    

Syriusz

Zbyt długo nie mogło być tak miło i przyjemnie, prawda?

Po kolejnych minutach z Remusem spędzonych na rozmawianiu, głaskaniu i rozmawianiu usłyszałem kroki. Remus coś mówił, ale zupełnie straciłem wątek w momencie gdy wyłapałem inny dźwięk i od razu zasłoniłem mu usta dłonią.

– Słyszysz to? – zapytałem cicho.

Chłopak kiwnął głową i wskazał nią w bok, dając znać z której strony dochodzi dźwięk.

– Musimy wiać – stwierdziłem.

Oderwał moją rękę od swoich ust.

– I to szybko – odparł i od razu wstał, ciągnąc mnie za sobą.

Złapałem go za rękę, szybko ruszając za nim i zabierając z naszego fortu tylko pelerynę niewidkę, czyli jedyny dowód obarczający bezpośrednio nas.

No i jakbym ją zgubił, to James by mnie chyba wypatroszył, ale to już szczegół.

Biegliśmy kawałek korytarzem, aż w końcu znalazłem miejsce, gdzie możemy się schować, więc szybko wciągnąłem tam Remusa za sobą. Chwilowo nie było słychać kroków, ale podejrzewam, że tamta osoba, zmierza w naszą stronę, więc zacząłem powoli rozkładać pelerynę niewidkę. W tej wnęce było mało miejsca, musiałem stać blisko Remusa i uważać, żeby nie trącić zbroi za nami, która by narobiła hałasu.

Całe szczęście z Remusem mieliśmy dobrze wypracowaną kooperację, więc przyciągnął mnie lekko do siebie i pomógł mi z narzuceniem na nas peleryny.

– Masz mapę? – zapytałem, gdy upewniłem się, że dobrze ją na siebie narzuciliśmy.

Remus skinął głową, co bardziej poczułem jako ruch przy swojej głowie, niż zauważyłem i wyciągnął kawał pergaminu z kieszeni.

– Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego – wymruczałem najciszej jak umiałem i dotknąłem mapy różdżką, żeby ją uruchomić.

Gdy wszystkie linie się ułożyły odpowiednio na papierze, odnalazłem nasze imiona na mapie, a potem spojrzałem czy ktoś zmierza w naszą stronę. I na nasze nieszczęście zmierzał.

– McGonagall.

– Cholera – mruknął Remus.

Kiwnąłem głową, zgadzając się z nim.

– Będzie wiedziała jak nas szukać...

Bo po tych siedmiu latach profesor McGonagall zdecydowanie znała już każdą z naszych sztuczek. Ciężko było ją na coś nabrać.

– Musimy się jakoś lepiej schować – stwierdził Remus.

– Gdzie?

Z racji, że ruchy mieliśmy dosyć ograniczone, to mógł mnie tylko bardziej pociągnąć w kąt tej wnęki i zaczął myśleć, ale wyglądało na to, że wyjątkowo nie ma żadnego pomysłu, dlatego ja zacząłem się rozglądać, szukając jakiejś opcji awaryjnej.

– Nie ma tu jakiegoś przejścia, czy czegokolwiek?

– Nie wiem... – odparł Remus. Również się rozglądał, ale nawet jeśli było tu jakieś tajne przejście, to nie mieliśmy o nim pojęcia.

Za to... ja wpadłem na naprawdę, naprawdę głupi pomysł.

– Mam pomysł. Ale ryzykowny.

– Jaki?

Spojrzałem na mapę. McGonagall była coraz bliżej. Musiałem to kontrolować.

– Nie ruszaj się – powiedziałem i wyszedłem spod peleryny razem z mapą.

if you love me let me know || wolfstar ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz