rozdział 8

1.2K 89 47
                                    

Remus

Zamurowało mnie.

To pewnie jedna z możliwie najgłupszych reakcji w takiej sytuacji, ale dosłownie mnie zamurowało. Nie potrafiłem nic zrobić. Nie mogłem się ruszyć, nie mogłem tego ani odwzajemnić, ani się odsunąć.

Bo to było przecież wszystko tak strasznie skomplikowane! Przyjaciele się nie całują! Więc dlaczego Syriusz mnie pocałował?!

Szczerze, to nie byłem nawet w stanie stwierdzić, czy mi się to jakkolwiek podobało, czy uczucie jego ust na moich było dobre. Nie potrafiłem powiedzieć, czy mógłbym chcieć to odwzajemnić, gdyby sprawa była prostsza i nie stawiałbym przy tym na szali naszej przyjaźni.

Potrafiłem myśleć tylko właśnie o tym, ile to może zepsuć. Jak wiele rzeczy może pójść nie tak.

Myślałem o tym, co się stanie jak się odsuniemy. Czy gorzej będzie, jak odwzajemnię, czy jak tego nie zrobię, czy to już ostatecznie koniec naszej przyjaźni, jeśli nie zmuszę się do jakiegoś ruchu i czy będziemy w stanie jakkolwiek normalnie ze sobą funkcjonować po czymś takim.

Naprawdę nie wiedziałem, co robić.

Na dobrą sprawę, ja nawet nie wiedziałem, czy lubię chłopaków w ten sposób!

Jak przeanalizować wszystkie takie rzeczy i podjąć tyle decyzji w tak krótkiej chwili, jaką jest pocałunek?

Odpowiedź to nie da się. I mi też się nie udało.

Nie zareagowałem w żaden sposób, a Syriusz w końcu się ode mnie odsunął i od razu poderwał na nogi.

– Przepraszam. Nie wiem co mi odbiło. Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Ja... lepiej pójdę... – spanikował, odwrócił się i zaczął dosłownie uciekać, a mnie przysięgam, że zabolało dosłownie wszystko, co mogło mnie zaboleć.

Nie chciałem, żeby ode mnie uciekał! Nie chciałem aż tak zepsuć!

– Czekaj! Syriusz! - zawołałem za nim, wstałem i pobiegłem w stronę, w którą uciekał, nadal go wołając - Zaczekaj!

Syriusz podczas ucieczki zmienił się w psa, co jeszcze bardziej obniżało szanse, żebym go dogonił, ale po zbiegnięciu ze schodów nagle się zawahał i zatrzymał.

I to była moja szansa! Nie mogłem pozwolić mu uciec i czuć się paskudnie z czymś, co zrobiłem. Z czymś, co przecież nie było jego winą.

Zbiegłem więc jak najszybciej za nim po tych schodach, błagając w myślach, żeby jednak nie zmienił zdania i nie zaczął uciekać dalej.

– Zaczekaj, proszę!

Syriusz usiadł trochę skulony na dole schodów, a ja w końcu do niego dobiegłem.

– Przepraszam. Serio. Spanikowałem – a wręcz nadal panikowałem, bo tak bardzo, strasznie, ogromnie nie chciałem, żeby czuł się przeze mnie źle.

Ale na to chyba było za późno, bo jak zmienił się z powrotem w człowieka, to nie wstał, nie spojrzał na mnie i ewidentnie czuł się źle.

Jaki ja strasznie głupi byłem, że do tego doprowadziłem.

– To ja przepraszam, nie wiem co mi odbiło...

To mi odbiło, bo na pewno mogłem to jakoś lepiej rozegrać, a tego nie zrobiłem.

– To... Nie zrobiłeś nic złego, serio, po prostu... Bo ja... - postanowiłem, że skoro już zepsułem, to postaram się chociaż jakoś wytłumaczyć - Ja nawet jeszcze nie wiem, czy lubię chłopaków w ten sposób... W sensie może, chyba, nie wiem, myślę nad tym i spanikowałem i przepraszam i naprawdę nie zrobiłeś nic złego, a ja pewnie głupio zareagowałem i nie chcę, żebyś czuł się z tym jakkolwiek źle i naprawdę, naprawdę przepraszam...

if you love me let me know || wolfstar ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz