Rozdział 6

1.6K 99 76
                                    

Remus

Obudziłem się czując jakiś dziwny ciężar na nogach. Taki zupełnie inny od zwiniętej kołdry lub przerzuconej poduszki. Był dużo cięższy od tego i... trochę jakby się ruszał? W sensie unosił się lekko i opadał, jakby oddychał i chyba to właśnie to sprawiło, że będąc jeszcze w półśnie, otworzyłem oczy, żeby sprawdzić, co to, mimo że była jeszcze zbyt wczesna pora na wstawanie.

Nikt chyba nie będzie zaskoczony, jak napiszę, że tym dziwnym ciężarem okazał się Syriusz w formie psa, prawda? Ja też nie byłem. Syriusz czasem miewał takie noce, kiedy przychodził spać z którymś z nas. Najczęściej, kiedy coś było nie tak i nie czuł się najlepiej, ale teraz... Poprzedniego wieczoru chyba wszystko było okej. Nie wyglądał, jakby źle się czuł, albo czymś martwił, więc wysnułem wniosek, że może przyszedł do mnie tak po prostu... Poleżeć ze mną...

Rozczuliło mnie to jakoś. Patrząc na niego z taką myślą, że może po prostu chciał mojej bliskości i dlatego tu przyszedł, poczułem, że robi mi się tak przyjemnie ciepło w środku.

Syriusz czasem wzbudzał we mnie to uczucie, to nie było nic nowego, ale zawsze je lubiłem, więc uznałem, że istotne będzie zaznaczyć, że się pojawiło...

Tak czy inaczej, z powodu tego uczucia, a może po prostu tego, że to wydawało mi się najbardziej oczywistą i naturalną rzeczą, jaką mógłbym zrobić w tej sytuacji, podniosłem się w końcu do siadu i zacząłem delikatnie głaskać Syriusza. Tak, żeby się nie obudził, ale też oczywiście w miejscach, w których najbardziej lubił być głaskany będąc w tej formie.

A on zaczął na to machać ogonem przez sen... Co było naprawdę przeurocze, więc uśmiechnąłem się i zacząłem go jeszcze drapać za uchem. To był tak słodki widok, jak on tak robił... Ale nie miałem czasu się bardziej nad tym zastanowić lub tego podziwiać, bo po chwili Syriusz się jednak obudził, podniósł i wszedł mi na kolana. Zaśmiałem się na to cicho i już totalnie zacząłem go głaskać, drapać, no wiecie, pełen pakiet.

Syriusz schował głowę w moich brzuchu, co znowu było urocze, ale wtedy obudził się już James i trochę wyrwał nas z tej małej bańki, gdy się odezwał, rejestrując rzeczywistość.

– Coś się stało? - kiwnął głową na Syriusza, marszcząc brwi, bo tak, jak wspomniałem, najczęściej Syriusz robił coś takiego, kiedy miał zły humor, ale uśmiechnąłem się lekko, uspokajająco, informując przez to, że nie o to chodzi i nic się nie stało.

– Nie wiem. Obudziłem się i znalazłem psa w łóżku - odparłem obracając sytuację w lekki żart.

– Ale to Syriusz, co nie? - dopytał James.

Powiedziałbym, że zrobił to żartem, ale szczerze, to z nim nigdy nie można było być pewnym, czy w takich chwilach żartuje, czy naprawdę nie ogarnia. Uznałem jednak, że tym razem wezmę to za żart i z odpowiedzią pójdę w tą stronę.

– Mam nadzieję, bo jak nie, to będziemy musieli się zajmować kolejną przybłedą. A jedna nam już wystarczy.

Syriusz podniósł głowę do góry, a potem przewrócił się na plecy i zgiął łapki w ten przeuroczy sposób, jak to pieski zwykle robią, gdy leżą.

– Sprawdź może czy nie ma pcheł jak już się tak daje - skomentował to James, a Syriusz spojrzał na niego i warknął.

Parsknąłem i zacząłem go głaskać po brzuchu, żeby się uspokoił.

– Może lepiej nie, bo jeszcze mnie ugryzie i jakąś wścieklizną zarazi.

– No to może uśpić go trzeba jak taki agresywny?

if you love me let me know || wolfstar ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz