Rozdział 9

136 11 0
                                    

Lea

Do późnych godzin nocnych siedzę w pokoju. Blake faktycznie mnie okłamał, bym mu zaufała i nie uciekała, czy to Sky miesza mi w głowie? W ogóle, jakim prawem Sky zabrania mi się przytulać do Blake'a? Przecież do gammy nic nie czuję. Chyba. Obejmował mnie wyłącznie, by dać poczucie bezpieczeństwa i otarł ketchup z policzka. Nic poza tym, a Sky od razu coś insynuuje. Nie podoba mi się jego zaborczość. Owszem, coś mnie ciągnie do niego, ale na pewno nie pozwolę sobą rządzić już po dwóch dniach znajomości. Co on sobie wyobraża? Troglodyta jeden!

Po raz kolejny przekręcam się na łóżku, nie mogąc zasnąć. Wzdycham i wychodzę z pokoju. O dziwo na schodach nie spotykam moich strażników, więc na palcach idę do kuchni. Chcę się tylko napić, a czuję się jakbym popełniała przestępstwo. Wszędzie jest ciemno i nieznośnie cicho. Słyszę nawet bicie własnego serca. Odnoszę wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Wyraźnie czuję czyjeś spojrzenie. Odwracam się szybko i rozglądam, ale nikogo nie widzę. Jestem sama. Chyba wpadam w paranoję.

Wchodzę do kuchni. Zaświecam nikłe światło na pochłaniaczu nad kuchenką. Biorę szklankę z suszarki i nalewam do niej wody z dzbanka. Stoję przy oknie i patrzę na słabo oświetlony przez dwie latanie plac. Liście na drzewach poruszają się delikatnie. Wiem, że jest noc i wszyscy śpią. Brak jakiejkolwiek żywej duszy nie powinien mnie dziwić, jednak nieustannie coś mi nie pasuje. Ten spokój jest jakiś nienaturalny. Powoli skanuję wzrokiem cały plac. A może po prostu szukam dziury w całym? Może to przez kłótnię ze Sky'em?

Dobrze się czułam w jego ramionach. Nigdy wcześniej nikt nie dał mi tyle poczucia ciepła i bezpieczeństwa w tak krótkim czasie. Nie, żeby ktokolwiek kiedykolwiek mi je dał. Może właśnie przez to, że ich nie doświadczyłam, teraz odbieram je znacznie mocniej, niż powinnam? A co jeśli te wszystkie bzdury o partnerach jednak są prawdą? W końcu wilkołaki też były dla mnie jedynie legendą lub bajką wymyśloną do straszenia dzieci. Skoro jednak zobaczyłam zmieniające się dziecko i dorosłych w swoich wilczych postaciach, to partnerstwo też może być prawdą.

Iskierki. Te cholernie uzależniające iskierki przepływające przez całe ciało, gdy tylko Sky muśnie moją skórę, też są prawdziwe. Na pewno. Są jak narkotyk. Weźmiesz raz i chcesz brać już bez przerwy. I tylko Sky sprawia, że je czuję. Ani Blake, ani Hunter ich u mnie nie wywołują. Tylko Sky.

Uczucie, że jestem obserwowana, powróciło. Mocniej ściskam szklankę w dłoni. Przełykam ślinę i ponownie zerkam przez szybę. Po chwili gdzieś pomiędzy krzewami dostrzegam dwa jaśniejsze punkty. Oczy. Te same oczy, które widziałam w lesie. To ten wilk, który mnie zaatakował. Nie mam pojęcia skąd u mnie ta pewność, ale jest ona bardzo silna.

Wilk znowu patrzył prosto na mnie. Cofam się o krok. Wpadam na coś twardego i od razu odskakuję z piskiem.

– Czemu nie śpisz? – pyta lekko zdenerwowany.

Sky patrzy na mnie groźnie. Nie boję się go. Czuję, że nic mi nie zrobi. Nie skrzywdzi mnie. Tego też jestem pewna. Może to kobieca intuicja? Albo ta ich cholerna więź?

– Przyszłam się napić. Nie wolno mi? – prycham.

– Wracaj do pokoju – rozkazuje niespokojnie.

– Zaraz, chcę się napić.

Sky wyrywa mi szklankę z dłoni i z hukiem odstawia na blat. Przerzuca mnie sobie przez ramię, a następnie niesie na trzecie piętro.

– Puszczaj! – rozkazuję, szarpiąc się.

– Leż spokojnie, bo spadniesz – warczy.

– Puszczaj mnie! Co ty sobie wyobrażasz?

W ciele wilka [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz