Rozdział 11

146 12 2
                                    

Lea

Wychodzimy z domu watahy. Kilka osób siedzi przy drzewie, ktoś zamiata plac, dzieci bawią się w wilczo-ludzkiego berka. Uśmiecham się na ten widok. Śmieją się w głos. Wyglądają uroczo. Nawet te małe wilczki z daleka mają w sobie pewien urok. Są niczym troszkę większe i puchate psie szczeniaczki.

– Alfo, alfo! – woła jakiś kilkuletni chłopiec i biegnie do nas.

Zatrzymuje się tuż przed nami.

– Mogę pokazać ci sztuczkę? – pyta podekscytowany, na co Sky kiwa łbem.

Chłopiec w ciągu kilku sekund zmienia się w wilczka. Biegnie na pobliską równoważnię na placu zabaw. Upewnia się, że patrzymy na niego. Wchodzi na deskę i płynnie przez nią przechodzi. Na końcu przeskakuje przez obręcz i ląduje miękko na łapach. Podbiega do nas i kładzie się na przednich łapach w formie ukłonu. Sky trąca go pyskiem, jęzorem liże po łebku i energicznie macha ogonem. To chyba jakiś rodzaj pochwały. Szczeniak patrzy na mnie.

Nie bardzo wiem, co robić. Wciąż nie ufam tym zwierzętom, ale malec jest śliczny. Wygląda na bardzo dumnego z siebie. Uśmiecham się i kucam przed nim. Ostrożnie wyciągam rękę. Malec wącha ją przez chwilę i podstawia głowę do głaskania. Gładzę go lekko za uchem. Szczeniak tylną łapką zaczyna się drapać w miejscu, gdzie głaskałam.

– Bardzo ładnie, mały.

Szczeniak liże moją dłoń i odbiega. Sky patrzy na mnie w stylu: „I co? Zjadł cię?" Wzdycham zrezygnowana.

– Ok, ok, on był uroczy. – Przewracam oczami. – Ale to nie znaczy, że jakiś kolejny wilk nie będzie chciał mnie ugryźć. – W odpowiedzi słyszę coś jakby wilcze westchnienie.

Idziemy dalej, aż dochodzimy do jeziora. Ten teren naprawdę jest ogromny. Siadamy na brzegu. Wpatruję się w spokojną toń wody. Letnie słońce ogrzewa moją skórę. Szuwary kołyszą się lekko. Gdzieś w oddali śpiewają ptaki i rechoczą żaby. Spokój tego miejsca pozwala mi na chwilę zapomnieć, że tuż obok siedzi krwiożercza bestia. No, może nie taka krwiożercza. Patrzę na niego.

Leży na brzuchu na trawie. Ma zamknięte oczy i położone uszy. Oddycha spokojnie. Lekko macha ogonem. Nad prawym okiem ma małą brązową plamkę. Wcześniej nie zwróciłam na nią uwagi, jednak teraz uświadamiam sobie, że w tym samym miejscu Sky ma pieprzyka. Te wilcze przemiany są niesamowite. Po chwili wilk podnosi powieki, jakby wyczuł, że na niego patrzę. Siada, rozgląda się i wstaje. Patrzy na mnie potem na wodę i znowu na mnie.

– Yyy... – Próbuję się domyślić, o co mu chodzi. – Umiem pływać, jeśli o to pytasz.

Podchodzi do wody i moczy przednie łapy. Patrzy na mnie i przyjaźnie skomli. Wstaję i idę w jego stronę.

– Jeśli chcesz się ze mną kąpać, to zapomnij.

Podchodzi do mnie i ciągnie za koszulkę.

– Powiedziałam nie – powtarzam stanowczo.

Wilk opuszcza uszy i patrzy na mnie maślanymi oczami. Przerośnięty szczeniak. Jakoś nie potrafię mu odmówić, gdy się tak błagalnie gapi. Chyba zwariowałam.

– Dobrze, już dobrze. – Zgadzam się, bo przecież nie będę wykłócać się z wilkiem, który nie może mówić.

Wzdycham. Ściągam ubrania aż do samej bielizny. Widzę, że Sky uważnie śledzi moje ruchy. Skanuje wzrokiem moje ciało. W jego oczach dostrzegam ogniki. Oblizuje pysk.

– No i co się gapisz? Jadłeś już śniadanie, więc nie śliń się na mój widok. – A jeśli faktycznie, ma na mnie ochotę? Pytanie tylko, w jakim sensie?

W ciele wilka [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz