Quatre

435 9 6
                                    

POV Sue

Po zajęciach, wyszłam z uczelni i wsiadłam do auta. Gdy dojechałam do Penthouse'u zobaczyłam listonosza. Gdy już otwierałam drzwi ten mnie zatrzymał, i chciał wręczyć mi prezent.


-Witam Pani Suzanne Smitch ? ~Uśmiechnął się, i chciał wręczyć mi paczkę~

-Tak, a od kogo ta paczka? ~Zapytałam zdekoncentrowana~

-Nadawca anonimowy. Prosiłbym o podpis tutaj ~Wskazał palcem gdzie mam podpisać, chwilę później przekazał mi paczkę i odszedł~

***

Byłam naprawdę zszokowana, dlaczego ktoś miałby mi kupić tak śliczne kwiaty i praliny? A no tak Kylian Mbappè.. Jestem okropnie wkurzona, ale z drugiej strony słodkie.

***

Sue Czemu to zrobiłeś? Dlaczego wysłałeś mi te kwiaty i praliny?

Kylian Musiałem, bardzo mi się podobasz, to jest taki mały prezent ode mnie..

Sue Czy ja się nie wyraziłam jasno ?! Nie chce żebyś wysyłał mi niczego. Przestań to robić bo serio cię zablokuje.

***

Szkoda mi było tych kwiatów, więc wsadziłam je do wazonu który ładnie przystrajał mi kuchnię. Mama wyjechała na bardzo ważną wycieczkę służbową, i nie będzie jej kilka miesięcy. Postanowiłam zrobić prezent Mily i dać jej wolne.

Usiadłam w salonie i zaczęłam jeść praliny, do momentu gdy telefon mi nie zaczął dzwonić. Wzięłam go do ręki a na wyświetlaczu ukazała się moja przyjaciółka Chloè. Szybko odebrałam.

-Słyszałam że masz wolną chatę, mogę wbić prawda hahah?

-Jasne, śmiało hahah.

-Okej będę za niedługo. Do zobaczenia :))

***

Po rozłączeniu się odłożyłam praliny, i ogarnęłam trochę dom. W ciągu 30 minut zjawiła się Chloè. Szybko otwarłam jej drzwi a ta się rozgościła. Oczywiście nie mogło by się obyć bez zapytania o kwiaty..

-Sue skąd ty masz takie piękne kwiaty ?? ~Zapytała dziewczyna nalewając sobie wody~

-Od Kyliana.. Zanim coś głupiego powiesz prześladuje mnie ten człowiek od wczoraj... Dziś był nawet u mnie na uczelnii, i zapłacił mi za jedzenie o które go nie prosiłam ~Zaczęłam kiwać głową na boki zażenowana, a Chloè prawię zakrztusiła się wodą~

-No grubo sobie chłopak leci, a może dasz mu szanse. Spróbuj chociaż ~Oznajmiła, dalej pijąc wodę~

-Nie ma szans, ty lepiej opowiadaj jak ci się układa z Sergio ~Uśmiechnęłam się do niej, co szybko odwzajemniła~

-No powiem ci bardzo ciekawie.. Jutro mamy taką jakby randkę więc się bardzo ekscytuję ~Była podekscytowana, widziałam że bardzo zależy jej na tym chłopaku~

-Oooo kochana to powodzenia ci życzę hahah

***

Rozmawialiśmy jeszcze dobre 2 godziny, aż w końcu byłyśmy tak zmęczonę, że Chloè poszła do siebie a ja się rozluźnić. Nalałam sobie gorącej wody do wanny, wlałam wino do lampi i położyłam obok na szafkę, i szybkim krokiem wskoczyłam do wanny.

Po jakimś czasie zorientowałam się że minęło dość sporo czasu od kiedy siedzę w wannie. Była już godzina 23, wiec wodę spuściłam i wyszłam. Po zrobieniu wieczornej rutyny i umycia zębów położyłam się spać.

***
Niestety z rana musiał mnie obudzić budzik. Zerwałam się z łóżka nieco wcześniej by przygotować śniadanie i się trochę ogarnąć. Zeszłam na dół, już od wczoraj po głowie chodziły mi omlety, dorzuciłam do tego świeże pomidorki, oraz trochę zieleniny. Zrobiłam sobie również herbatkę borówkowe. Po zjedzeniu odstawiłam rzeczy do zmywarki i poszłam się ogarniać.

-W co by się tu ubrać....   ~Myślałam stojąc przed garderoba~

Ostatecznie wybrałam ciemno niebieski dzwony, oraz biały obcisły top na długi rękaw. Dopasowałam do tego czarna torbę z Michaela Korsa. Wchodząc do łazienki umylam żeby i zrobiłam lekki makijaż.

Na dziś wybrałam czarne porshe. Włączając auto, skierowałam się w stronę piekarni aby kupić sobie coś do jedzenia.

-Dzień dobry co Pani podać?   ~Uśmiechnęła się miła ekspedientka i czekała na wybór~

~Poproszę kanapkę z szynka i sałata oraz jakieś dobrego poczusia   ~Oznajmiłam wyciągając kartę~

-Oczywiście. Czy to będzie wszystko ?   ~Zaczęła pakować wyznaczone przeze mnie jedzenia do torebek~

~Tak to będzie wszystko. Kartą   ~Zapłaciłam, oraz odebrałam jedzenia~

Wchodząc na sale, czułam ze jakoś dziwnie się czuję. Może dlatego ze za niedługo miał mi przyjść okres. Zajęcia minęły szybko choć bardzo dużo informacji, no i oczywiście zapowiedziany egzamin za tydzień. Warto byłoby się pouczyć...

Po drodze do samochodu złapał mnie bardzo silny ból brzucha. Skręciłam się z bólu aż ktoś mnie złapał i zaprowadził na pobliska ławkę.. Był to Antonie Griezmann..

-Hej, nic ci nie jest? ~Zapytał zmartwiony~

-Niee, spokojnie jestem cała. To tyle skurcze przed okresowe hahah ~Wstałam z ławki idąc w stronę auta~

-Nie masz szans ze zostawię ci tu samą. Wsiadaj do mojego auta. ~Zaśmiał się otwierając mi drzwi od samochodu~

***

Nie zaprzeczając wsiadłam do nowiutkiej G klasy. Powiedziałam mu adres, i zaprowadził mnie pod same drzwi.

-Dziękuje co bardzo, ale wiesz ze nie musiałeś? ~Zaśmiałam się przytulając go na znak wdzięczności. Chłopak szybko to odwzajemnił i w między czasie dał mi swój numer, jakby coś się działo.

Rozdział 5 za niedługo!!! Do zobaczenia , miłego czaytania ❤️❤️

Mon Amour ;I Kylian MbappéOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz