Rozdział 2

5.3K 157 46
                                    

Draven

Byłem w gabinecie Brianny gdy usłyszałem krzyk jakiegoś mężczyzny. Na początku chciałem to zbagatelizować ale gdy usłyszałem głos mojej asystentki od razu ruszyłem w stronę holu. Mężczyzna wymachiwał rękami wyzywając Raven,ona stała cała zalana kawą i również krzyczała.

- Co tu się do cholery dzieję?!- oboje zesztywnieli gdy mnie zobaczyli. Mężczyzna odezwał się pierwszy

- Ta wariatka wylała na mnie kawę - Zagotowało się we mnie gdy usłyszałem jak określił Raven. Mimowolnie spojrzałem na nią, wbiła wzrok w swoje buty, włosy zasłaniały połowę jej twarzy.

- Ta " wariatka" jak to pan ujął jest moją asystentką i nie pozwolę na takie komentarze w jej stronę - Mężczyzna pobladł . Widziałam w jego oczach strach.

I o to chodziło niech się boi.

- Ja ... Nie wiedziałem... Ja - zaczął się jąkać i pocierać dłońmi o spodnie - Ja ... Bardzo przepraszam... - Jego jąkanie zaczynało działać mi na nerwy. Nakazałem mu ruchem dłoni przestać mówić.
- Jeśli już Pan przeprasza to proszę kierować te słowa do Panny West a nie do mnie . To ona jest tutaj poszkodowana - zachowanie tego mężczyzny przypominało mi zachowanie 5 letniego chłopca.

O dziwo dużo osób się tak przy mnie zachowuje.

- Bardzo Panią przepraszam...-
Tego już za wiele. Jego zachowanie jest niepoważne. Miałby kogoś takiego zatrudnić w mojej firmie. Owszem moja asystentka też czasem tak się zachowywała...no może częściej niż czasem .

- Co to do cholery ma być?!- warknąłem przez zaciśnięte zęby.

- Ile ma Pan lat, żeby w taki sposób prowadzić rozmowę. Jak już Pan przeprasza to proszę spojrzeć w oczy Pannie West i być szczerym - wokół nas zaczęła się zbierać niewielka grupka pracowników. Każdy nagle miał coś ważnego do zrobienia przy recepcji.

Cholerni kretyni.

  - Bardzo Panią przepraszam za to, że Panią staranowałem i wylałem kawę - Mężczyzna otarł czoło z potu.

- Wybaczam Panu - powiedziała lekko drżącym głosem moja asystentka.

- Dobrze a teraz Panno West proszę iść się ogarnąć do łazienki. Gdy Pani skończy zapraszam do mnie do biura...- rzuciłem jej krótkie spojrzenie . Wystarczyła sekunda patrzenia na jej buzię bym znów poczuł te dziwne uczucie w brzuchu.

Mój brat powiedziałby, że wpadłem jak chuj w pizdę. Skąd on brał te chore odzywki ?

- a Pana...- Mężczyzna się wyprostował i spojrzał na mnie 

- Zapraszam do mojego gabinetu ,bo jak zdołałem wywnioskować z Pańskich krzyków przyszedł Pan w sprawie pracy - facet pokiwał głową szybko dodając .

- Tak proszę Pana - Ostatni raz spojrzałem na moją asystentkę. Nie wiedziałem co tak cholernie mnie do niej ciągnie. To przez te oczy. Każdy gdy ją widzi nie zostawi bez komentarza jej oczu.

Raven zczerwieniały poliki co było znakiem,że czas przestać się na nią gapić. Odwróciłem się i ruszyłem w stronę windy . Kilka osób wysiadających z windy zaczęła mi się kłaniać jakbym co najmniej był jakimś królem. Wsiadłem do środka,w ślad za mną ruszył facet od wylanej kawy. Na 16 piętrze panowała absolutna cisza. Uwielbiałem ten spokój , żadnych nie potrzebnych dźwięków, spojrzeń, durnych rozmów. Całe piętro było moje.... I mojej asystentki. Jej poprzedniczki próbowały ze mną flirtować co doprowadzało mnie do szału. Ciągle rozchodził się po piętrze dźwięk szpilek, jakiejś śmiechy gdy postanowiły uciąć sobie pogawędkę przez telefon.

Little Lie | +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz