Rozdział 7

4.9K 130 15
                                    

Draven

Po tym gdy odwiozłem pijanego brata do domu wróciłem do siebie. Noc minęła mi na rozmyślaniu. Czy naprawdę mogę poprosić moją asystentkę, żeby udawała moją narzeczoną? . A co jej dam w zamian? Jeśli w ogóle będzie coś chciała w zamian. Głowie mi wrzało od matołku myśli , a jeszcze dziś jest ten cholerny obiad z rodziną.

Na zegarku dochodziła 10 . Wstałem z łóżka i zabrałem się za swoją codzienną rutynę. Gdy przychodził weekend czułem dziwną pustkę. Nie potrafiłem funkcjonować poza budynkiem firmy. Czasem wychodzę się rozerwać na tenis, golf , siłownie czy tak jak wczoraj do klubu. Mam jakieś zajęcie,którego w domu mi brakuję.

Wróciłem z biegania, wziąłem prysznic i usiadłem do laptopa by zająć czymś myśli. Po 12 zadzwonił do mnie Arwan przypominając mi ,że obowiązkowo muszę się dzisiaj stawić na obiedzie. Mama musiała go mocno przycisnąć skoro tak się upominał. Półtorej godziny przed wyznaczoną godziną naszykowałem się i wsiadłem w samochód. Dziś był wyjątkowo gorący dzień, żar lał się z nieba, słońce oślepiało. Słońce odbijające się od aut przede mną doprowadzały mnie do szału. Jakiś kutas jeszcze na mnie trąbi.

Zatrąb jeszcze raz a ci wypierdole w zęby.

Ten dzień nie może się dobrze skończyć. Moje nerwy sięgały zenitu, muszę się jakoś uspokoić. Wolną ręką włączam radio. Na każdej stacji pierdolą jakieś bzdury. Z nerwów zostawiam już na byle czym . Nerwowo spoglądam na zegarek.

Kurwa zostało mi pół godziny.

W aucie rozbrzmiały pierwsze takty"I put a spell on you" od razu zesztywniałem. Wszystkie wspomnienia z wczorajszego wieczoru uderzyły ze zdwojoną siłą. Raven w czarnej obcisłej sukience zmysłowo tańcząc na środku parkietu. Jej oczy wpatrzone we mnie . Jej ciało ocierające się o mnie podczas tańca. Zapach jej skóry. Pocałunek a raczej jego brak choć tak mało brakowało. Co się ze mną działo przy tej kobiecie ? .

Wściekły i spóźnimy zaparkowałem pod domem rodziców. Ledwo otworzyłem drzwi i do uszu dobiegła mnie wrzawa głosów. Powoli wysunąłem się do salonu. Przy stole siedział Brady z okularami przeciwsłonecznymi na nosie i głową wspartą na łokciu. Usta miał lekko rozwarte i kiwał się na boki.

Ten debil śpi. Kac morderca go dopadł.

Z kuchni dochodziły gwarne rozmowy. Isabel dyskutowała z mamą na temat sosu. Arwan i ojciec wrzeszczeli coś o tym jak to Cincinnati Cyclones dało ciała w poprzednich rozgrywkach.

- Wuuuujek!!- poczułem na nodze mocny uścisk. Spojrzałem w dół i ujrzałem córkę mojego brata.

- Cześć mała szkarado - dłonią potargałem jej włosy. Cichy chichot wydobył się z jej ust. Puściła moją nogę i podniosła ręce ku górze. Wziąłem małą na ręce i ruszyłem z nią do kuchni.

- Witam całe towarzystwo - Arwan na mój widok szeroko się uśmiechnął.

- Synku jesteś. Już myślałam,że nie przyjdziesz. - mama odłożyła fartuch i podeszła do mnie całując mnie w polik.

- Wybacz mamo za spóźnię. Straszne korki były.

- Nic nie szkodzi kochanie. Skoro już jesteś możemy siadać do stołu.- Mama ruszyła do salonu za nią ojciec, który mijając mnie klepnął  mnie po ramieniu i wymruczal coś na zasadzie " Dobrze cię wreszcie widzieć" .

- Nie wierzę,że jesteś - przede mną stała Isabel w obcisłej czerwonej sukience, która idealnie podkreślała jej ciążowy brzuszek. Gęste brązowe włosy miała upięte w koka. Była piękna kobietą z klasą. Arwan gdy ją poznał chodził jak zaczarowany. Wpadał w ściany,ciągle coś wylewał nie umiał się skupić. Cała pewności siebie, którą zawsze się odznaczał nagle wyparowała. Razem z Bradym załamywaliśmy ręce nad jego zachowaniem, cztery razy się zbierał żeby zaprosić ją na randkę. Młodszy brat wreszcie nie wytrzymał i wkopał Arwana u Isabel. Kobieta była w szoku gdy się dowiedziała ,że te wszystkie dziwne zachowania to były próby zaproszenia jej. Na szczęście Isabel była oczarowana Arwanem więc brat nie skończył ze złamanym sercem. Są już razem 10 lat . Arwan dalej zachowuję przy niej jak na samym początku znajomości. Doczekali się trójki dzieci i czwarte w drodze. Jedną zarazę właśnie trzymałem na rękach. Mała Lily była istnym aniołkiem. Jej brązowe włosy otulały słodką wiecznie zaróżowioną buzię. Zielone oczy świeciły jak szmaragdy. Była istną kopią Isabel, przez co Arwan się zamartwia,że będzie musiał ganiać jej adoratorów z kijem bejsbolowym. Dwa pozostałe diabły siedziały w salonie. William i Alex bliźnięta o duszach ciemnych jak ich włosy. Wchodzili w okres nastoletni i lubili sprawiać problemy rodzicom. Najgorzej było gdy brali rady od innego diabła starszego stażem i rangą, Brady'ego. Chłopcy byli wyglądową mieszanką obojga rodziców. Brązowe włosy,brązowe z mieszanką zieleni oczy. Nie mieli co narzekać na brak zainteresowania przez płeć przeciwną.

Little Lie | +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz