Rozdział 29

4.2K 121 7
                                    


Rozdział może zawierać błędy, które poprawie w wolnej chwili.

Miłego czytania:*

Draven

Nie mogłem myśleć o niczym innym tylko o mojej asystentce siedzącej obok mnie na miejscu pasażera. Cichutko jęczała gdy wsuwałem dwa palce w jej ciasną szparkę. Zataczałem powoli koła nie chcąc zrobić jej krzywdy. Pamiętam jak bardzo cierpiała kiedy zrobiłem to po raz pierwszy na Bali. Teraz było inaczej, śmiało wypychała biodra do przodu błagając o więcej. Czułem jak mój kutas pulsuje. Coraz trudniej było mi się skupić na prowadzeniu auta, jeszcze jakiś chuj na mnie trąbił mimo, że ja miałem pierwszeństwo.

A może jednak nie? Kurwa nie wiem. Liczy się tylko moja słodka Raven.

Draven... – kobieta zajeczała co zadziałało pobudzająco na mojego członka.

– Ciii... kochanie zaraz będziemy w domu.

Wysunąłem palce po czym znów je wsunęłem.Kolejna salwa jęków rozniosła się po aucie. Ten dźwięk był dla mnie cudowną melodią, mogłem ich słuchać godzinami. Kątem oka widziałem jak ciężko oddycha, z każdym ruchem palcy ściskała mocniej moje udo. Każdy jej dotyk utrudniał mi trzeźwe myślenie. Pragnęłam patrzeć na jej słodką buzię kiedy penetruje ją palcami. Odwróciłem głowę w jej stronę. Kosmyki włosów lepiły się do jej zaczerwienionej buzi. Przygryzała nabrzmiałe wargi tłumiąc jęki. Chciałem ugryźć ją w te piękne usteczka. Wyjalem z niej palce i przyciągnęłam za głowę do pocałunku. Pociągnąłem ją za włosy przez co zajęczała prostu w moje usta. Zjechałem pocałunkami na jej szyję. Ssałem i przygryzałem jej delikatną skórę. Pokaże całemu światu, że ta kobieta należy do mnie. Już żaden kutas pokroju Briana z biura albo sflaczałego angielskiego naziora nie będzie się do niej przystawiać.

– Draven... – wychrypiała ciężko dysząc – skup się na drodze.

Obcałowywałem całą jej szyję, sunąłem w górę po jej żuchwie aż doszedłem do ucha.

– Draven... – czułem jak napiera dłońmi na mój tors – Draven auto!

Wszystko działo się tak szybko. Krzyk Raven, oślepiające reflektory auta nadjeżdżającego z nad przeciwka, który jechał na tym samym jebanym pasie co my. Złapałem za kierownicę i z całej siły zakręciłem w lewo. Nie mogłem złapać kontroli nad autem. Pisk opon przywodził najgorsze myśli, paznokcie Raven wbijające się z całej siły w moje przedramię działało otrzeźwiajaco. Wiedziałem, że muszę bezpiecznie zahamować. Dla niej. Przez następne kilkanaście sekund miałem ochotę zwymiotować z kilka razy. Gdy auto wreszcie się zatrzymało dotarło do mnie, że przez ten cały czas wstrzymywałem oddech.  Wzięłam głęboki wdech i przyjebałem z całej siły w kierownicę. Obejrzałam się w bok by zobaczyć w jakim stanie jest moja asystentka. Leżała wręcz wtulona w fotel i się nie ruszała. Nie mogłem zarejestrować ruchu jej klatki piersiowej.

– Raven...

Kobieta zamrugał kilka razy i odwróciła się w moją stronę. Wypuściła powietrze z płuc i opadła głową na moje ramię. Złapałem ją za biodra i przeciągnąłem na swoje kolana. Objąłem ją zamykając w szczelnym uścisku. Gładziłem ją po włosach i całowałem w czubek głowy.

– Przepraszam... – wyszeptałem – Przepraszam. Wybacz mi.

Trzymałem w ramionach cały mój świat. Przez moją głupotę mogłem ją stracić. Straciłem kontrolę tak jak lata temu. Nie mogę pozwolić by do tego doszło drugi raz. Szeptałem w koło przeprosiny ma przemian całując ją po głowie. Czułem te drobne dłonie błądzące po moim torsie.

Little Lie | +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz