9. - Matty Cash

116 4 2
                                        

Dla Sofie_Shade1864
Spełniam marzenia

Wielka arena, głośne wrzaski, brudne siedzenia, a w tym bałaganie ja. Siedząca na niskim niebieskim krzesełku, które wbijało się w moje uda, jakby chcąc mi przypomnieć o tym gdzie się znajdowałam nawet jeśli starałam się zamknąć oczy i odciąć od rzeczywistości. Nigdy nie uznawałam, że piłka nożna mnie nudzi. Sprawa zmieniła się dopiero, kiedy zostałam zmuszona do tego meczu po czterech godzinach trudnej rozprawy bez możliwości odpoczynku.

Zaledwie dwie godziny temu, siedziałam na sali sądowej, słuchając zeznań obracających się wokół nieumyślnego zabójstwa, zemsty i kradzieży jakiegoś transformatora (cokolwiek by to nie było), a teraz byłam na stadionie w tej samej czarnej obcisłej sukience do kolan oraz czerwonych szpilkach. Moja krwistoczerwona szminka odbiła się na papierowej słomce wbitej w pokrywkę kubka zwietrzałej coli, a lokowane włosy wydostawały się ze starannie ułożonego koka. Domniemany facet moich snów siedział na krzesełku obok skupiony na grze, co jakiś czas spoglądając na mnie jakby chciał sprawdzić czy wciąż byłam w tym samym miejscu. Nie zamierzałam na siłę ratować tego co było między nami, to dawno już się skończyło. Oboje czuliśmy, że oficjalne zerwanie było tylko kwestią czasu. On nie był tym czego oczekiwałam, ja nie byłam tym, czego on potrzebował.

Myślę, że ten mecz miał był gestem pokoju, sprawić, że nasze rozstanie odbędzie się łagodnie i po przyjacielsku. Ja też nie chciałam mijać go na ulicy, udając, że nawet go nie kojarzę - to było poniżej mojej godności. Mogłam więc przeczekać do końca gry, ukrywając moje zmęczenie i po prostu ciesząc się grą.

Pod koniec meczu zdążyłam zapomnieć o moim nieadekwatnym stroju i wykańczającej rozprawie, co zastąpiłam głośnymi krzykami poganiającymi lub obrażającymi naszą reprezentację piłki nożnej. Obserwowałam jak rozgrywają się ostatnie akcje, w napięciu oczekując ostatecznego wyniku. Licznik coraz bardziej zbliżał się do pełnej liczby dziewięćdziesięciu minut, kiedy ja unosiłam się z plastikowego krzesełka, po czym z hukiem na nie opadałam z powrotem. A kiedy w ostatniej minucie piłkę przejął Cash prący prosto na bramkę, balansowałam z nerwów na lewej szpilce, prawą oparłam na belce pod siedzeniami. Prowadził piłkę szybko, ale uważnie, aż ta niespodziewanie wpadła prosto do bramki. Podskoczyłam z miejsca, wydając z siebie wrzask, o który w życiu bym siebie nie podejrzewała, ale ekstaza jaką odczułam w tym momencie wzięła nade mną górę.

Nie odczuwałam bólu w pięcie rozchodzącego się po każdym kolejnym skoku, a jedynie podekscytowanie zwycięstwem - to było coś, czego potrzebowałam po ciężkim dniu. Mecz zakończył się, a ja już miałam wychodzić, gdy mój towarzysz złapał mnie za rękę. Jego druga dłoń pocierała kark w skrępowaniu, a brązowe oczy nie chciały spotkać moich.

- Pewnie wiesz, że zaprosiłem cię tu, bo... - zaczął niepewnie, ale przerwałam mu zanim by się tłumaczył.

- Wiem. Już czas to zakończyć - uśmiechnął się z wyraźną ulgą, słysząc to. Ja za to uśmiechnęłam się, bo to miała być szybka sprawa bez ukrywanej zawiści. Uścisnęliśmy się na zgodę, a następnie ja ruszyłam ku wyjściu, zostawiając mężczyznę kilka metrów za mną.

Przedzierałam się między ludźmi labiryntem korytarzy, kiedy z mojej torebki zaczął wydobywać się dzwonek telefonu. O takich godzinach zazwyczaj kontaktowano się ze mną w sprawach służbowych, dlatego musiałam odebrać połączenie. Rozejrzałam się wokół i dostrzegłam jeden boczny korytarz niezapełniony przez ludzi. Dopchałam się do niego, wyjęłam komórkę z torebki, a potem odebrałam. Był to zwyczajny telefon od klienta trwający zaledwie pięć minut, ale wciąż był ważny dla renomy mojej kancelarii. Kątem oka zauważyłam drzwi z napisem WC ukryte za zakrętem. Jako jedyne nie wydawały się być okupowane, więc zdecydowałam, że tam będę mogła w ciszy przesłać klientowi potrzebne dokumenty. Weszłam do ładnego zadbanego pomieszczenia o szarych płytkach na ścianach i szerokich umywalkach, które błyszczały w białym świetle lamp na suficie.

Stanęłam przy jednej ze ścian, a następnie oparłam się o nią plecami. Dobre dziesięć minut przeglądałam pliki na moim telefonie, kolejno wysyłając odpowiednie mailowo do kancelarii oraz klienta. Gdy już kończyłam i miałam wychodzić drzwi do łazienki się otworzyły, a ktoś przez nie przeszedł. Automatycznie zerwałam się z miejsca i nawet nie patrząc przed siebie, ruszyłam do przodu. Zrobiłam co do mnie należało, powinnam więc już wyjść. Nie przewidziałam jednak, że jedna z moich szpilek natrafi na małą kałużę wody, a ja polecę twarzą na podłogę. Telefon wypadł mi z rąk, kiedy nieelegancki pisk wydobył się z moich ust. Tymczasem nie upadłam na podłogę, tylko zastygłam w powietrzu pod niebezpiecznym kątem. Odczuwałam ucisk na talii i ramionach, co nieco zbiło mnie z tropu. Spojrzałam w górę, by spotkać parę zaniepokojonych oczu. Szybko podniosłam się i stanęłam na własnych nogach.

- Dziękuję - powiedziałam do nieznajomego, dopiero mu się dokładniej przyglądając.

Mężczyzna przede mną był wysoki - przewyższał mnie nawet w 10 centymetrowych szpilkach, miał stosunkowo jasne włosy, mokre, opadające na czoło. Uśmiechnął się nieznacznie, odgarniając kosmyki z twarzy. Zmrużyłam oczy w zastanowieniu, lecz zajęło mi zaledwie kilka sekund, by zdać sobie sprawę kto to był. Przede mną stał sam Matty Cash - członek reprezentacji Polski, ten który strzelił ostatnią bramkę dzisiejszego meczu. Co jeszcze bardziej zaskakujące - nie miał na sobie koszulki. Zanim zdążyłam zapatrzyć się na nagą klatkę piersiową, sięgnął po coś za moimi plecami, skąd wziął biało czerwony kawałek materiału. Wciągnął przez głowę t-shirt reprezentacji, a ucisk na moim ramieniu wrócił.

- Wszystko w porządku? - zapytał głęboki głos, kiedy duża dłoń powoli tworzyła okręgi na materiale sukienki na lewym barku.

- Tak, tak - odpowiedziałam szybko, mocno ściskając w rękach skórzany pasek od torebki. Starałam się odwzajemnić jego uśmiech. Chyba mi się to udało, bo mężczyzna zaśmiał się cicho.

- Przepraszam, że cię przestraszyłem - zamieniliśmy jeszcze kilka grzecznościowych zwrotów, po czym ja wyszłam z łazienki. Tłumy zdążyły się już znacznie przerzedzić, kiedy szłam do samochodu. Dopiero na fotelu kierowcy rozluźniłam się, kładąc głowę na kierownicy.

⚽⚽⚽

Już w domu przeszukiwałam torebkę w celu znalezienia mojego portfela. Miałam w nim ważną wizytówkę, ale torebka zdawała się być pusta po ówczesnym opróżnieniu jej z wszystkiego, co nie było czarnym skórzanym portfelem.

Miałam się już poddać, kiedy mój telefon zawibrował kilkukrotnie na drewnianym blacie. Chwyciłam za urządzenie, naciskając zieloną słuchawkę. Bez sprawdzenia numeru przyłożyłam komórkę do ucha.

- Słucham? - zapytałam, przedstawiwszy się zawodowo.

- Chyba znalazłem twój portfel - powiedział znajomy głos w słuchawce. - Z tej strony Mattew Cash. Chciałabyś się spotkać na kawę?

One shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz