14. - Caleb Blythe

44 2 6
                                        

oliipati
_patrycjaq_

Zapomniała.

Kto by ją winił? Nowa praca w rodzinnej firmie, rozwijające się życie towarzyskie i zawodowe, poprawa relacji w rodzinie - to wszystko skutecznie zajmowało jej myśli nawet kiedy rozmawiała ze mną na videochacie. Nic dziwnego zatem, że zapomniała, że właśnie dziś miałem przylecieć do Warszawy. W końcu bilet był kupiony już dawno, a ja nie pofatygowałem się, żeby przypomnieć jej o dacie jego realizacji.

Część mnie nie oczekiwała wielkiego powitania. Wiedziała, że to co jest między mną a Jagodą nie zakłada rzucania się sobie nawzajem w ramiona na lotniskach. Ale była też mała cząstka mnie, która właśnie tego tego chciała i teraz była zawiedziona. Pragnęła poczuć, że Jagoda tęskniła za mną tak samo jak ja za nią i również nie mogła doczekać się naszego kolejnego spotkania. Nie, żebym miał kiedykolwiek powiedzieć o tym Jagodzie.

Stałem w hali odpraw z niewielką torbą skrywającą mój skromny bagaż, zdecydowanie zbyt mały jak na dwa miesiące mojego pobytu w Warszawie. Co jakiś czas rozglądałem się dookoła jakbym wciąż miał nadzieję, że jakimś cudem pojawi się przede mną spóźniona Wilcza Jagoda. Ale nie, przeszedłem przez całą halę do wyjścia, a jej ani śladu. Przekroczyłem próg gotowy zawołać taksówkę. Zanim zdążyłem jednak to zrobić, drogę zajechał mi ciemno srebrny samochód ze sporych rozmiarów naklejką WilCom na boku. Na chwilę przyspieszyło mi serce, a nadzieja wróciła w mgnieniu oka. Tak samo szybko jednak znikła, kiedy drzwi się otworzyły, a na chodniku stanęła kobieca stopa odziana w czarny elegancki but na obcasie. Gdzieś przed kostką rozpoczynała się rozkloszowana nogawka czarnych garniturowych spodni i w tym momencie wiedziałem, że nie mam na co liczyć. 

Jagoda Wilczek nigdy nie ubrałaby się w ten sposób. Może wiele bym dał, żeby zobaczyć ją w takiej odsłonie, ale ona prędzej przeklęłaby wszystkie sklepy obuwnicze niż pozwoliła włożyć sobie pod piętę tak wysoką szpilkę.

Ponownie przybity odwróciłem się i ruszyłem na dalsze poszukiwania taksówki. Nie zaszedłem daleko, bo zatrzymał mnie znajomy podniesiony głos dochodzący zza moich pleców.

- Miłe powitanie - te słowa skłoniły mnie do ponownego odwrócenia głowy. - Nie powiem, myślałam, że mój widok ucieszy cię choć odrobinę bardziej.

Spojrzałem zaskoczony na kobietę, która wysiadła z firmowego samochodu WilCom. Przede mną stała Jagoda Wilczek we własnej osobie. Może nie tak do końca własnej. Wszędzie rozpoznałbym tę burzę brązowych loków na głowie, okrągłe okulary na nosie i bystry błysk w oku. Ale szpilki i garnitur to coś, w czym nigdy nie wyobrażałem sobie zobaczyć szalonej czarownicy od klątw. Mimo wszystko nie miałem wątpliwości.

- Gapisz się jakbyś widział mnie pierwszy raz w życiu - na koniec zdania zaśmiała się w głos.

- Co to, k*rwa, jest? - to było pierwsze co wyszło z moich ust i chyba najgorsze co mogłem powiedzieć w tamtym momencie.

Jagoda uniosła brew i uśmiechnęła się wyzywająco.

- Ja - jej oczy zaiskrzyły się radośnie. - A spodziewałeś się kogoś innego?

Zbiła mnie tym z tropu, ale ruszyłem w jej stronę. Oparła dłoń na biodrze, a mnie tchnęła myśl, że moje wątpliwości mogły jeszcze chwilę poczekać. Gdy znalazłem się pół kroku od niej, przyciągnąłem ją do siebie, kładąc rękę na jej talii. Pocałowałem ją, przelewając w ten dotyk wszystkie emocje, które pozostawały ukryte podczas naszej rozłąki. Ona oddała ten ruch i cały świat zamglił się dookoła nas, mój bagaż leżał gdzieś porzucony na chodniku u moich stóp, a moja dłoń znalazła swoje miejsce tam gdzie zawsze przynależała, czyli wplątana w gęste kosmyki na potylicy Jagody. Wyrwałem się z tego transu dopiero kiedy ona sama się ode mnie odsunęła.

One shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz