X - Tak lub Nie

537 22 1
                                    

George
poczułem, że ktoś złapał mnie za dłoń i się obrocilem aby wyrwać dłoń. Jednak była to duża i silna dłoń. Spojrzałem w oczy chłopaka i ujrzałem ból. W oczach Dreama widziałem ból. Co tu się do cholery dzieje? Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Czułem się źle, po pierwsze dlatego, że tak go po traktowałem... Ale w sumie zasłużył sobie na to i sam tego chciał... A po drugie byłem na siebue zły, ponieważ się nie wyrwałem wcześniej.
- Dream puść mnie - mruknalem do niego dosyć zły. Właściwie starałem się brzmiec mile...
- Dream. Powiedziałem coś. Puść mnie... - powtórzyłem ale nic nie ustalo. Wciąż czułem się jak w pułapce. Właśnie zdałem sobie sprawę, że nigdy nie poczułem się z tych ramionach bezpiecznie... Nie zdążyłem... I raczej już nie poczuje. Nick szturchnal go w ramię delikatnie.
- Clay puść go - mruknal ale ten się nie ruszył.
- Nie. - uciął krótko a po chwili na mojej głowie poczułem ciecz. Zdałem sobie sprawę że Dream nie oddychał przez jakiś czas i teraz wziął głęboki ale nie równy oddech. Płakał. Nie przejmowalem się tym zbytnio, bo on pozwolił mi płakać. W sumie nie pozwolił... Gdy zacząłem płakać mnie przytulił, abym tego nie robił. Westchnąłem w myślach i delikatnie go objalem.
- Nie płacz. Jestem przy tobie. Wszystko jest okej - wyszeptałem do niego, bo zacząłem czuć jak uścisk się luzuje dosyć mocno a on sam oddychał plyciej. Nie. Clay nie rób tego.
- Clay. Nic się nie dzieje. Jestem tu wciąż. Jestem przy tobie. Oddychaj głęboko dobrze? Razem ze mną. - znów szepnalem i powoli oddychałem by pomóc chłopakowi. Albo robi z siebie ofiarę i wzbudza we mnie poczucie winy, albo nie poszło po jego myśli.
Stalismy tak przez kilka minut, a ja oddychałem z chłopakiem powoli i spokojnie. W końcu oddech wrócił do normy a ja odetchnalem. Nick zostawił nas samych.
- Przepraszam - usłyszałem już łagodniejszy głos niż wtedy gdy mówił o pluszaku.
- Przepraszam George. Zachowalem się swiniowato. Przepraszam cię... Naprawdę nie Chciałem. Miało być inaczej. Nie mieliśmy gadać o powrocie przy śniadaniu... Wszystko miało być inaczej - odsunął się mówiac to i gestykulowal dłońmi. Nie bardzo rozumiałem, co miał na myśli, ale patrzył mi w mówiąc to. Chciał to robić więc to robił. Ja też patrzyłem na niego bawiąc się ze stresu palcami.
- Clay... To że tego nie chciałes, nie oznacza że dobrze z tego wybrnales. Chce już do domu. Chce do domu, okej? Nie z twojej winy tylko z mojej. Na mnie już czas Clay. To wszystko co dla mnie robiłeś przez internet było zwykłym kłamstwem i nie mów, że jest inaczej. Miałem nadzieję, że zaakcpetujesz mnie takiego jakim jestem... I wybacz jestem bardxo zmęczony. Chce wsiąść do samolotu i zasnąć w drodze do domu. Zjebałeś całkiem Clay i tego nie da się już naprawić. Nie zmienisz mojego zdania o tobie. W twoim przypadku nie wiem czy można dać druga szansę. Może po prostu nie pasujemy do siebie - stwierdziłem i mogłem to stwierdzić nawet jako przyjaciel. Chociaż nie nazwał bym tego przyjaźnią.
- Byłeś moim przyjacielem. Byłeś kimś wiesz? Byłeś moim ratunkiem, osobą która sprawiała że się uśmiecham. Te wszystkie słowa... Były nic nie warte? - mruknalem znów a ten stal cicho i ledwo co oddychał, bo chyba nie chciał zakłócać ciszy.
- Nie. One były warte. Mówiłem je szczerze - powiedział i znów patrzył mi w oczy, lecz ja nie patrzyłem na niego. Nie zasługiwał na to.
- I to nie było kłamstwo George. To było prawdziwe tak jak to co do ciebie czuje. Zostań proszę. Daj mi szansę to naprawić - poprosił jeszcze na koniec po tych słowach, ale ja podjąłem decyzje. Muszę znaleźć nocleg a potem wrócić do domu. Jak najszybciej byle stąd... Do domu...
- wybacz, ale chce do domu. To nie jest mój dom i nigdy nie był. I wątpię aby kiedyś nim był - stwierdziłem i to widocznie go zabolało, bo poczułem, że już na mnie nie patrzy. Westchnął tylko i odpuścił.
- Podwieźć cię gdzieś? - zapytał, a ja nagle dostałem jakiegoś dziwnego uczucia. Przypomniałem sobie, jak gotowałem dla niego, ty wszystkie Streamy... Rozmowy przez telefon. To jak się starał dla mnie przez Clay czas. Przypomniałem sobie jka całowałem go w czoło by lepiej spał i jak pomagał mi z atakami... Nie mogłem po prostu odejść. Znaczy mogłem, ale nie do końca umiałem.
- Do centrum? - zapytałem tylko krótko i Westchnąłem nie wierząc, że sam to właśnie powiedziałem. Do motelu w nie! George!
- Centrum? Lotnisko jest... - zaczął ale ja wszedłem mu w słowo.
- Macie pustą lodowke, a ja chciałbym zjeść kolacje. - wyjaśniłem krótko i wziąłem dwie walizki niosąc je do wczesniejszego miejsca. Padalem z nóg totalnie. Byłem zmęczony jak nigdy...
- Byle szybko. Jestem padnięty - dodałem wracając ale go nie było. Stał za mną i po chwili stanął przede mną.
- Dobrze, więc ubieram buty i wychodzimy - wyjaśnił. tylko i po chwili oboje w ciszy wsiedlismy do auta. Ruszyliśmy razem do centrum i razem chodziliśmy pod sklepach a wszyscy chcieli od nas zdjęcia. Raczej ci którzy nas znali bardziej. Ze szczerym uśmiechem robiliśmy sobie zdjęcia, bo jei chcieliśmy aby to wyglądało sztucznie. Z resztą byliśmy Dream i Gnf... Musieliśmy. Kupiłem im coś na kolację, a dla nich późny obiad, jednak Dream zapłacił za mnie. Kupiłem tam kilka rzeczy dla siebie... Eh.
- No co? - zapytał niosąc karton z zakupami do auta.
- Tam są rzeczy dla mnie. Nie chciałem abyś za nie płacil - wyjaśniłem a ten bezczelnie się uśmiechał. Wbrew woli też to zrobiłem.
- Dostałem drugą szansę od George'a Davidsona. Myślisz, że chce ją zmarnować? - zapytał a ja się uśmiechnalem bardziej i wsiadłem do auta a ten po wpakowaniu jedzenia i zakupów też.
- Ale nie myśl że mnie kupisz - wyjaśniłem a ten spojrzał w moje oczy.
- Ale lubisz małe gesty - stwierdził i dał mi kwiatka którego kupił w tym samym sklepie. Uśmiechnalem się lekko i podziękowałem. Urocze z jego strony, ale to nei czyni go bohaterem w ŻADNYM stopniu.
Byliśmy w końcu w domu chłopaków, a ja zrobiłem szybka kolację i zjadłem migiem. Chwilę później leżałem na kanapie w jego pokoju. Pora na mnie. Zaraz odpłynę. Nie zdążyłem jej nawet rozłożyć gdy usnalem. Jedyne co poczułem to kocyk odkrywający moje ciało i czyjeś usta na moim czołe.

Było już rano a raczej 4:52 czyli nawet nieźle. Dream był roztrzepany i leżał a bardziej siedział na fotelu przy biurku. Okrylem go kocykiem i wykonałem taka sama rutyne jak dnia wcześniejszego. Zacząłem róbic śniadanie koło 8:46 i wtedy zjawił się zaspany Dream wtulajac mnie w niego. No przeszkadzasz Dream!
- Dzień dobry - mruknalem a ten nir kontaktujac pocałował moje czoło.
- Dzień dobry Gogy. Czy to że się zgodziles na tego buziaka stwierdza że naprawdę dostałem drugą szansę? - zapytał a ja mimowolnie się uśmiechnalem. Odsunalem się i wróciłem do zalewania herbatki. Gdy usłyszałem jego głos za sobą jak widocznie opiera się o blat
- Tak lub nie.

_______________________
~ 1118 słów
Mam wrażenie, że jest krótki, ale dobra zasypiam pisząc go. Jest 4:04 pm a ja zasypiam. Szkoła wyciąga ze mnie resztki sił. Miłego dnia!

mój ty... // DnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz