XVII- Clay...

447 17 1
                                    

George
Odkąd pogodzilem się z Clayem do tego stopnia że rozumiemy się bez słów jest zbyt idealnie.
Musi się coś stać, nie sadzicie?
Tamtego dnia Clay zabrał mnie do kina i do wesołego miasteczka i spędziliśmy razem mnóstwo czasu. Całowaliśmy się co chwile, jakby zaraz mieli zabrać nam siebie. Jakby miało zabraknąć czasu.
" Niezbiezpiecznie jest wierzyć w to że coś trwa wiecznie"...
Tak mawiała moja babcia i taki jest tekst jednej z piosenek daty moich rodziców. Wiem, ze to stary tekst, ale taka jest prawda i akurat ta sytuacja to pokazuje.

- Clay musze wrócić do domu - mruknalem któregoś popołudnia. Nie chciałem mu mówić dlaczego. Nie chce żeby pomyślał, że już go nie kocham i mi się znudził. Chce pobyć sam, odwiedzić rodzine... Pożyć trochę moim wcześniejszym życiem, a wiem jaki jest Dream i jak to odbierze.

- Dlaczego? Źle ci u mnie? - zapytał z uśmiechem, bo mówię tak średnio lilka razy w tygodniu.

- Nie byłem w domu od prawie pół roku. Chce zobaczyć jak na starych śmieciach i takie tam - stwierdziłem siadając obok na kanapie.
Clay spojrzał na mnie poważnie, jak gdyby miał mnie zaraz udusić tulaskami.

- Poważnie chcesz wrócić? Co z nami?- zapytał a ja wzruszyłem ramionami. Nie myślałem o tym wczesniej i gdy tu przyjeżdżalem myślałem, że za tydzień, najwyżej dwa będę w domu. Więc to co się właśnie dzieje jest dls mnie istną niespodzianka. Czas wrócić na stare śmieci i zdania nie zmienię. Chce wrócić.

- Musimy zrywać żebym wrócil do domu? Będziemy widywać się na streamach i będę często dzwonił. Wszystko będzie okej, mówię ci. Będę pisał i dzwonił i wszystko. A za jakiś czas przylece - stwierdziłem, jednak chłopak nie był przekonany. Westchnął smutnie, ale dobrze pamięta, iż obiecal mi powrót do domu kiedy tylko będę chciał.
Kocham to miejsce jak i ludzi w tym miejscu, ale mój dom, to mój kochany dom. Wszędzie jest dobrze, ale w domu najlepiej!
Wiem że sprawiłem mu przykrość. Lecz chce wrócić do domu. Musi to zrozumieć, inaczej nie jest do końca w porządku w stosunku do mnie.
Widziałem jak kupuje mi bilet na następny dzień, a następnie mnie przytulił.

- Clay... Ja przecież nie umieram. Dalej będę twój tylko wrócę do domu - pocałowałem jego czoła. Moje słowa nie poprawiły mu humoru.
Wtedy wszedł Sapnap i od razu ciekawsko usiadł obok.

- A co tu się dzieje? Clay wszystko okej? George o co chodzi? Co to ma znaczyć? Dlaczego Dream płacze i dkaczego to wygląda jakby coś się komuś miało stać. George czy ty jesteś na coś chory? Albo Clay?- mówił Sapnap długim ciągiem, prawie że w ogóle nie oddychając.

- Nie Sap.... Wracam do domu - mruknalem tylko krótko a ten się uśmiechnął.

- Clay i ty dlatego ryczysz? Od początku ci mówilem, że on tu wiecznie nie zostanie. Przyjedzie czas że będzie musiał wrócić do domu i mówiłeś że to rozumiesz, a teraz? Zachowujesz się jak dzieciak. Widzisz Karl mieszka daleko, ale nie rycze jak odjeżdża. Czekam aż znów się spotkamy nawet jeśli trwa to miesiącami. Musisz być cierpliwy jeśli Kochasz George'a. To twój chłopak, ale nie jest przedmiotem i ewidentnie chłopak ma uczucia. Ma rodzinę poza tobą i życie gdzieś tam na Florydzie. Pozwól mu wrócić, bo tylko tak sprawisz że będzie szczęśliwy - zaczął mówić Sapnap w Clay podniósł głowe.

- Wtedy gdy mówiłem, że się z tym pogodze nie był moim chłopakiem, nie kochałem go tak mocno i nie spałem wtulony w jego ciało. Nie robiłem tego, więc łatwo mi było przyswoić, ze chłopak zniknie z domu, a teraz? Gdy nie widze świata bez niego? Gdy moim jedynym celem i zajęciem jest on i jego osoba? - no i się zaczęło. Clay po tych słowach się rozpłakał. Wtulił się we mnie, ale nie prosił abym został. Widocznie nie chce abym został ze względu na jego " chore" uczucia. Myślę że tak by powiedział.

* * *

Clay Pogodził się z faktem że wracam dopiefo po 4 godzinach. Pomógł mi się spakować i już niestety nie było na nic czasu bo około 2 w nocy miałem wyjechać. Nie nawidze latać samolotami. Boje sie, że znowu nie będe mógł się przystosować do strefy czasowej. To jedyny minus podróżowania. No i hajs.
Apropo!
Chciałem Clayowi oddać pieniądze za.lot ale rzucił coś w tekście " chociaż tyle mogę zrobić, abyś był szczęśliwy" po czym uciął temat.
Mam wrażenie że jest chamski bo taką decyzje podjąłem, chociaż sam nie wiem jak mam nazwać jego zachowsnie. Nie wiem czym go usprawiedliwiac gdy nawet nie ma czym.
Myślę, że to minie gdy wrócę i zacznie tesknic.
Jeszcze tego samego dnia staral się spędzać ze mną mało czasu.

- To dlatego, że musi się przyzwyczaić do braku ciebie w jego życiu. To i tak nic nie da, bo tylko rani siebie i ciebie ale nie da się do niego Dotrzeć w takich momentach - powiedział Sapnap gdy postanowiłem podzielić się z nim informacją która mnie dręczy od tamtego momentu.
Wiem, że przesadzam i samego mnie to przerasta, ale no co zrobić w takirj sytuacji. To była moja decyzja i wciąż uważam ze była słuszna.
Reszte dnia spędziłem sam upewniając się, że wszytsko mam. Postanowiłem się przespać od razu po moim ulubionym serialu. Była 20 więc do 23 mogłem sobie spokojnie spać.
Tak też zrobilem.
Spędziłem reszte czasu tutaj na śnie, którego nikt nir przerwał.
Uśmiechnięty wstałem i okazało się, że chłopacy robią coś w kuchni.
Rozciagnalem się i tam podreptalem.

- Dobry wieczór... Jak się czujecie? Sap... Dalej chcesz mnie Zawieść na lotnisko?- zapytałem chłopaka a ten się uśmiechnął i kiwnął głowa. Obok stał Clay, który niewzruszony totalnie robił to co wcześniej. Kanapke.

- Clay. Mógłbyś mi też zrobić kanapkę? Głodny jestem - poprosiłem i starałem obok na blacie. Bez słowa dostałem kanapkę z serem i pomidorem która zjadłem w mgnieniu oka.

- Dziękuję - powiedziałem i pocałowałem jego policzek delikatnie. Ten się nawet nie uśmiechnął, więc zrobiło mi się smutno.

Około 00:30 pojechałem z Nickiem na lotnisko. Meczyly mnie myśli, więc gdy już byliśmy na miejscu i została ostatnia chwila na pogadanke, zdjąłem pierścionek.

- Daj mu. Żeby o mnie pamiętał i nie załamał się aż tak. - poprosiłem ale Nick nie przyjął. Nie wiem czemu ale znów włożyłem go na palec. Nie powiedział Nic tylko mocno mnie uściskał.

Chwilę później leciałem już do domu...

________________________
~1020 słów

Mało, ale to dlatego że jest późno i dziś miałam ciężki dzień. Dzięki za czytanie! Miłego dnia / nocy!!!

mój ty... // DnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz