XIX - Wyluzować?

364 14 8
                                    

George

Nie minęło dużo czasu od tamtej sytuacji. Ja i Clay świetnie się dogadujemy i staramy się poświęcać sobie jak najwięcej czasu. Rzecz w ty, iż jest to nierównomierne i jednego dnia jesteśmy w stanie gadać kilkanaście godzin, a następnego wcale. Czasem mamy tak, że kilka dni jest przerwa. Przerwa oznacza brak kontaktu kilka dni. Głównie wynika z tego, że Clay nie ma tylu czasu. Ja mam zawsze, tak naprawdę od kiedy rodzice wiedzą o nas i moi znajomi, jest całkiem znośnie. Rodzice już zdążyli zaakceptować, iż ja im wnuków nie zapewnię, chyba, że pokochają adoptowane. Dodałem rzecz jasna, że ten temat nigdy nie został poruszony przeze mnie w obecności blondyna. Nie chciałem im robić nadziei.

Przyjechał Karl. Jakoś wczoraj w nocy i śpi obecnie na mojej kanapie. Mamy również z Clay'em jedną z tych " przerw". Postanowiłem wykorzystać ten czas dla siebie. Dla moich potrzeb i zainteresowań.

Gdy rano wstał Karl zdążyłem już przygotować śniadanie dla nas obu, umyć się i posprzątać kuchnie. Chciałem aby mój przyjaciel się wyspał i na spokojnie następnego ranka funkcjonował. Powitałem go z uśmiechem, a ten zaspany usiadł do stołu i przez długą chwilę narzekał na niewygodną kanapę i mały dom.

- Mógłbyś sobie kupić większy dom. Jesteś bogaty, sławny i twoim chłopakiem jest miliarder. Nie korzystasz z tego... W dodatku, ta kanapa ma ze 100 lat, mógłbyś się zaopatrzyć w coś mniej niewygodnego - Mówił Karl przeżuwając tosty, więc wielu słów nie zrozumiałem. Miałem szczerze gdzieś co sądzi o moim wspaniałym domku. Jestem dumny z tego co mam i zapracowałem sobie właśnie na to. Dom jest dla mnie sentymentalny i nigdy bym go nie sprzedał, lubię tu być. Z resztą... Dlaczego mam wydawać skoro kiedyś zamieszkam z blondynem... Tak jak obiecywał. Szczerze? Gdy zacząłem myśleć o tym co robi humor mi zniknął.

- Znów macie te śmieszną przerwę? To przypadkiem nie tak, że to nie szkoła i nie ma przerw? Sam tak mówiłeś. To nie w porządku. On się niczego nie nauczył, przez ten wyjazd. Myślałem, że coś do niego dotarło, ale widocznie to było jak rzucanie słów o ścianę.. Musisz sobie odpuścić trochę i się wyluzować. Dziś idziemy do klubu i nie chce słyszeć odmowy. - Skwitował Karl, jeszcze zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Ani słowa nie mogłem tu dodać, bo ten nie dał mi dojść do słowa zaczynając nowy temat.

Nie słuchałem go. Ale miał rację. Za bardzo się przejmuję. Claya nie obchodzi co teraz robię i jak się czuję. On jest zajęty sobą i też chodzi do klubów, widziałem zdjęcia ze snapchata. Nie będę się ograniczał ani na chwilę. Karl ma racje, czas się wyluzować. Jesli to w ogóle odpowiednie słowo na określenie tej sytuacji... Klub... Piwo i ludzie. Nie przepadam za takimi akcjami, ale sądzę, że dam się wciągnąć na ten plan. Kocham improwizacje. Dzięki niej jestem z... Stop. Miałem przestać. No tak, ale wracając o tym co mówił Karl. Opowiadał o klubie do którego pójdziemy i że będziemy się zajebiście bawić, bo on nie ma zamiaru się ograniczać i że dopilnuje, abym dużo wypił, miał kaca albo zgonował. Nie miałem nikogo zaliczać, więc plan był akceptowalny.

Szkoda, że jeszcze wtedy nie wiedziałem co wydarzy się w klubie.

* * *

Dzień minął tak szybko, że nie zorientowałem się kiedy wybiła 20.00 na zegarze. Caaały dzień biegaliśmy po mieście szukając ciuchów do matchingu, albo szukając rzeczy i miejsc, które bedą idealną pamiątką, byśmy sobie je kojarzyli ze sobą. Skomplikowane, ale tak. Oficjalnie znaleźliśmy kilka miejsc, które dają nam vibe naszej relacji. Wolna, zdrowa i trwała. Trzy słowa, które mogłyby nam to opisać na szybko. Pewnie znalazłbym więcej, ale nie było potrzebne.

- No dobra czas się szykować.. Uber będzie po nas o 21.15. - Karl mówiąc to otwierał walizkę, ze swoimi rzeczami. Kurde świetnie się zapowiada...

Przygotowania zajęły nam sporo czasu.

Zrobiliśmy listę, którą trzeba zrobić.

1. Ubrać się.

2. Twarz i włosy.

3. Hajs.

4. Powrót.

Zacznijmy od punktu pierwszego. Założyłem granatową polówkę, brązowe luźne dresy a na to biała bluzę z suwakiem. Nie wiedziałem, czy ubrać skarpetki, także postawiłem na białe stopki a na to białe Adidasy. Założyłem naszyjnik z białego złota i położyłem na palec sygnet z mojej kolekcji. ( jestem kolekcjonerem sygnetów). Karl ubrał czerwony garnitur, czarne jeansy i białe Pumy, ale bez skarpetek. Ciekawiło mnie czemu. Ja tam nie lubię, ale to kwestia gustu.

Punkt drugi zajął mniej czasu. Nałożyłem korektor pod oczy, poprawiłem brwi, a po ustach przejechałem błyszczykiem. Włosy zmoczyłem lekko i suszarką ułożyłem, by były bardziej puszyste. Karl nie dotknął nawet włosów, za to dokładnie wykonturował twarz, usta i oczy. Podobał mi się jego styl.

Trzecia kwestia była sporna. Ja ograniczyłem się do 40 dolarów, a chłopak wyłożył na stół aż 80... Nie ma mowy, że tyle wydamy, co z powrotem... Nie mogliśmy się tu dogadać więc ustaliliśmy że weźmiemy 60 dolarów. W sensie na nas dwóch, bo to by była przesada, a nie idziemy do drogiego klubu. Karl zawsze był rozrzutny i czerpał z innych, ale nie ze mną te numery...

No i powrót. Szczerze nie miałem znajomych, którzy mogliby nas odwieźć. Nie znałem też nikogo tak zaufanego, bo nie chodze do klubów. Jednak przypomniałem sobie o jednym koledze, który często odbiera innych znajomych i zapytałem czy mógły odebrać nas koło 1.00. Zgodził się i to nawet bez zapłaty. Poinformował tylko, że w samochodzie będzie jego pijana siostra, bo też wybiera się do klubu. Załatwione!

Gdy byliśmy na 100% pewni, że NIC nie stoi nam na drodze, ( mi bardziej na tym zależało) to ruszyliśmy do czekającego ubera. Zapłaciłem, bo ja trzymałem nasze pieniądze i wsiedliśmy do auta. No to załatwione. Zabawa musi być świetna, prawda? Co może pójść nie tak? Nie może być nic źle, bo mamy wszystko dopięte na ostatni guzik.

* * *

Po wejściu do klubu od razu do uszu dobiegła muzyka, a do nosa zapach piwa. Ruszyliśmy do baru, aby zamówić coś na początek. Pogadaliśmy chwile z barmanem i weszliśmy na parkiet,lekko wstawieni. No na odwagę tak. Wiecie... Nie należę do tych odważnych play boyi... Jestem jednym z najspokojniejszych osób w ekipie. No to przenośnie rzecz jasna. Pamiętam, że podszedł do nas chłopak z kolegami i wtedy zapomniałem już...

Co się działo?

Dobrze się bawiłem?

Kiedy zasnąłem?

____________________________________

~ 1013 słów

Dziękuję za taką aktywność i lecę pisać dalej! Niedługo dobijamy do końca książki... Mam też w planach napisać coś bardziej na poważnie... Co sądzicie? Będziecie czytać?

Miłego dnia / nocy <33


mój ty... // DnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz