Rozdział 8

233 17 0
                                    

Neteyam

Wczorajsza noc była spełnieniem moich marzeń, po tym jak uratowałem Nunga, on mnie pocałował i oboje zasnęliśmy w siebie wtuleni. Chciałbym żeby ta chwile trwała wiecznie. Ale niestety obudziły nas dźwięki z wioski, dźwięk rogu jakiegoś z morskich zwierząt był głośny i było go słychać z daleka. Popatrzyliśmy na siebie i zastanawialiśmy się o co chodzi.
- jest ranek, pewnie nas szukają- powiedział Nung
- musimy wracać, co powiemy rodzicom?
- nie wiem, może prawdę?
- ale... Dla mnie to wszystko dzieje sie za szybko, nie wiem czy jestem gotowy, nie chodzi o to że nie lubię cię, bo lubię bardzo, ale... Nie rozumiem, boje się.
- Net, jak nie chcesz to nie musisz się ze mną spotykać a o wczorajszym możemy zapo- przerwałem mu
- ale je chcę się z tobą spotykać, odkąd cię zobaczyłem, tylko boje się reakcji rodziców, i co na to Eywa... - powiedziałem w strachu, bałem się.
Nung podszedł do mnie i mnie przytulił, ja wtuliłem się w niego i popłakałem.
- Net, nie bój się, przejdziemy przez to razem,powiemy kiedy będziemy gotowi - odsunął się i czule mnie pocałował, uwielbiałem smak jego ust, czułem go drugi raz w życiu ale od razu się w nim zakochałem, w jego ustach i w nim całym, uwielbiałem jego dotyk, to jak mnie patrzył, jak do mnie mówił, krótko mówiąc był idealny. Niechętnie się odsunąłem przerywając ta piękna chwilę i spojrzałem na śpiącego ikrana, Nung zrozumiał że musimy wracać. Wsiedliśmy i polecieliśmy do wioski.
Na masz widok znowu rozległ się dźwięk rogu, i okrzyki.
Super, pomyślałem, teraz się już cała wioska dowie że coś jest na rzeczy.
Zleciłem na plażę i zsiedliśmy, czekał na nas Olo'eyktan i tata, będzie źle.
- Aonung synu, gdzie byliście?- powiedział z złością. Syn mu nie odpowiedział, w końcu nie przemyśleliśmy tego co powiedzieć, postanowiłem improwizować.
- Olo'eyktanie wybacz, to moja wina, chciałem się poduczyć jazdy na ilu i nasza lekcja się przeciągnęła, Aonung chciał wracać ja nalegałem by jeszcze się pouczyć, nie wiem kiedy zasnęliśmy na plaży, przepraszam.
- Synu Toruka Makto, nie masz za co przepraszać, to że chciałeś poznać nasze plemię nie wymaga przeprosin, tylko następnym razem wracajcie do domu wcześniej i nie śpijcie na dziko- jego głos był już spokojny ale było w nim nieco podejrzenia.
Popatrzyłem na Nunga, on już patrzył na mnie wcześniej, jego oczy wyraźnie mówiły dziękuję.
Wudz odwrócił się do kilku na'vi zebranych za nim i oznajmił że nic nam nie jest. W końcu mój ojciec wziął mnie za nadgarstek i zaciągnął mnie daleko od zebranych, zdążyłem spojrzeć na Nunga ale on był zajęty rozmowa z Tsireyą.
- synu co ty wyprawiasz, nie możesz tak znikać na noc nic nie mówiąc
- przepraszam ojcze, już nie będę
- no ja mam nadzieje, nie możesz wychodzić sam w obcym terenie.
- nie byłem sam, był zemną Nung, on zna te tereny- zdałem sobie że użyłem jego przezwiska.
- yhm, a więc coś między wami jest? - powiedział to jakby był jakimś detektywem
- co-o, nie, jesteśmy przyjaciółmi.- tego pytania się nie spodziewałam
- jak coś to zawsze możny pogadać- i odszedł.
Czy on coś podejrzewał? Nie możliwe. jak? Tak bardzo było po nim widać?
Chłopak stał chwilę w miejscu po czym udał się na ,,ich plażę,, i by pomyśleć, jak się okazało ktoś już tam myślał, to Nung.
- Hej- powiedziałem a ten się lekko wystarczył
- cześć - zamilkł na chwilę. Usiadłem koło niego tak że nasze ramiona się dotykały - dziękuję, nie wiedziałem co wtedy powiedzieć, o czym rozmawiał z tobą ojciec? jeśli mogę wiedzieć.
-powiedział że następnym razem mam wracać a noc do domu... pytał się czy jest coś między nami...
- serio pytał, myślisz że wie?
-nie wiem, jest dość podejrzliwy, a to że powiedziałem że zasnęliśmy mógł różnie odebrać,
- co odpowiedziałeś?
- że jesteśmy przyjaciółmi
- okej - i objął mnie w tali i przyciągnął do siebie, przez moje ciało przepłynęła fala ciepła jego dotyku. Siedzieliśmy tak, w każdej chwili mógł ktoś nas zobaczyć ale w sumie, to jebać, kocham go i chcę żeby wszyscy to widzieli, wtedy oderwałem się od niego i patrząc mu w zdezorientowane oczy pocałowałem go, a on odwzajemnił pocałunek.
Usłyszeliśmy że ktoś idzie, odsunęliśmy my się od siebie, to była Tsireya
- Widziałam! - krzyknęła z uśmiechem

------------------------------------------------

Nowe rozdziały będę starała się dodawać raz na dzień wieczorem.

Mogło by tak być /Avatar / A+NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz