Rozdział 10

234 19 2
                                    

Aonung

Obudziłem się w środku nocy, gdy poczułem że ktoś wchodzi do mojego łóżka, wystraszyłem się ale uspokoił mnie głos który dobrze znałem
- cii.. - to Net.
Przewróciłem się na drugą stronę i przytuliłem do siebie, spaliśmy razem do rana.

Rano gdy się obudziłem Net spał na mojej klacie wtulony we mnie, wyglądał tak uroczo, nie chciałem go budzić, był weekend więc do wieczora mieliśmy wolne. Leżałem tak dłuższą chwilę i patrzyłem jak wschodzące słońce oświetla jego niebieska twarz, była piękna, ona cały był piękny.

Postanowiłem zrobić nam śniadanie, pomału wstałem starając się nie budzić chłopaka, udało się, zszedłem do części ,,salonu,, i zacząłem coś przygotowywać, nie miałem pojęcia co chłopak lubi wiec postawiłem na placki z owocami. Nie do końca zrobiłem to sam, zakradłem się do mauri rodziców i wziąłem kilka placków i owoców gdy mama nie patrzyła. Gdy wszystko było gotowe poszedłem zobaczyć czy Net nadal śpi. Nie spał, siedział na łóżku rozglądając się po pokoju.
- głodny?- zapytałem
- bardzo- wyskoczył z łóżka i poszedł za mną.
Okazało się że nigdy nie jadł takich placków ale mu posmakowały.
- Dlaczego przyszedłeś?
- nie pojawiłeś się na plaży więc myślałem że coś ci się stało, przyszedłem sprawdzić  czy wszystko ok, gdy wszedłem zobaczyłem że słodko śpisz to postanowiłem się położyć.
- sory po zebraniu zasnąłem i nie miałem jak przyjść.
- nie przepraszaj, z tobą spało mi się lepiej, nie budziłem się co kawałek i w końcu się wyspałem. Mi się podobało, a tobie?- zapytał niepewnie.
- mi też, możesz częściej przychodzić jak nie będziesz mógł spać.
- ładny masz pokój
- dzięki, mama mówi że jest zagracony i połowa rzeczy mi jest niepotrzebna ale ja nie potrafię ich wyrzucić.
- rozumiem, u nas też mama nie lubiła jak coś przynosiłem do domu, wkoncu się zdenerwowała i wszystko wyrzuciła, nie chciałem tego tracić więc znalazłem w lesie helikopter który został po walce i tam zacząłem dawać moje rzeczy.
- co to helkoter? - zapytałem
- helikopter - poprawił mnie - to taka duża maszyna, która ma ogromne śmigła i dzięki nim lata.- nie potrafiłem siebie tego wyobrazić więc zostawiliśmy jedzenie które i tak już skończyliśmy, poszliśmy na plażę i Neteyam rysował na pisaku patykiem różne dziwne maszyny i dziwnie je nazywał. Opowiadał o nich a ja go słuchałem, uwielbiałem jego głos.

Tak czas nam zleciał do południa, później poszliśmy ścigać na ilu z Lo'akiem i Rotxo. Ścigaliśmy się dość długo i zaczęło się robić ciemno, ja i chłopaki wypłynęliśmy ale Neta nie było. Szybko zanurkowałem i zauważyłem że jest odłączony na ilu i pomału odpada, płynąłem do niego jak najszybciej, złapałem go w tali i położyłem kolanach, wypłynąłem na powierzchnię i zacząłem go reanimować, obudził się i zaczął wypluwać wode ale później zemdlał, szybko zabrałem go do wioski co chwilę sprawdzając czy oddycha
- Ma'teyam- wyszeptałam.
Chłopaki płynęli za mną, gdy byłem w wioskę wziąłem chłopka na ręce i zaniosłem do Tsahik a Lo'akowi kazałem iść po ich rodziców.
Trzymałem go za ręke gdy moja matka próbowała go obudzić.
W końcu się obudził, odetchnąłem. Jego matka która tak jak ja go nie opuszczała, od razu go przytuliła.
- Musi odpocząć, napił się dużo wody, będzie spał u Aonunga, chcę mieć na niego oko bo w każdej chwili woda która w nim jest może mu zaszkodzić.- powiedziała Tsahik. Neytiri się zgodziła i popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem, nie rozumiałem co on oznacza.

Rodzina Sully poszła. Matka poprosiła mnie bym zaniósł go do swojego łóżka a ona zaraz tam przyjdzie. Wziąłem śpiącego Neta, i niosąc go szedłem korytarzem który łączył mauri rodziców i moje. Położyłem go na łóżku i usiadłem obok niego, pocałowałem go w czoło, lekko uśmiechał się przez sen.
Przyszła moja matka z koszem w którym były grube koce na których miałem spać.
- śpisz na podłodze i jak tylko zacznie się dusić albo kaszleć biegniesz do mnie, jasne?
- jasne - odpowiedziałem
Pomogła mi ścielić ,,łóżko,, nie było one tak wygodne jak moje ale dałbym radę. Matka upewniła się że idę spać i wyszła.
- Nung - wyszeptał Net.
- co tam? - odpowiedziałem zmartwiony.
- leż ze mną.
- dobrze - wstałem i położyłem się za nim przytulając go od tyłu.
Spaliśmy tak spokojnie całą noc

Rano obudziłem się pierwszy, Net nie dusił się w nocy co dobrze wróżyło, poszedłem do Mauri rodziców by coś zjeść,
- jak wam się spało? - zapytała mama gdy tylko usiadłem przy stole
- mi dobrze, Neteyam jeszcze śpi.
- mogłeś mówić że chcesz z nim spać to nie musieliśmy ścielić łóżka- powiedziała z śmiechem przygotowując śniadanie.
- skąd wiesz?- zapytałem zakłopotany
- przyszłam w nocy zobaczyć czy wszystko dobrze, wchodzę a wy tam sobie razem śpicie.
- aha. -nie chciałem żeby dowiedziała się w ten sposób, ciekawe jak Neteyam zareaguje jak mu powiem że wie i jak to odebrała.

Po śniadaniu przyszła Neytiri i razem poszliśmy zobaczyć Neta, nadal spał, tzreba było go niestety obudzić.
Tsahik go przebadała i pozwoliła pójść do domu, był na tyle silny że sam wrócił do domu, ja miałem go odprowadzić a nasze matki zostały by porozmawiać.
- jak się czujesz?- zapytałem
- całkiem nieźle ale czuję w ciele wode co jest dziwne.
- w ciągu 3 dni każdą noc spędziliśmy razem
- i za każdym razem spało mi się bardzo dobrze.

Doszliśmy do jego domu i od razu podbiegła Tuk i wskoczyła mu na ręce.
- na Eywe Tuk, kocham cię bardzo ale nie mam sił by cię nosić, przepraszam- powiedział smutny i postawił dziewczynkę na ziemi
- przepraszam- powiedziała smutna
- och Tuk, nie jestem na ciebie zły, jestem zmęczony- kucnął i ją przytulił.
Net zawsze miał dobrą relacje z siostrą, podziwiałem go za to, mam nadzieję że moja relacja z nowym rodzeństwem też taka będzie.
Pożegnałem się z nim i wróciłem do domu, po drodze minąłem się z mamą Neta, nasze matki skończyły rozmowę, spodziewałem się o czym mogły rozmawiać.

-----------------------------------------
Końcówka tego rozdziału może być słaba ale no nie miałam pomysłu i jest dłuższy rodział bo ma już prawie 1000slow.

Mogło by tak być /Avatar / A+NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz