Rozdział 11

192 13 0
                                    

Neteyam

Pożegnałem się z Nungiem i poszedłem spać, byłem zmęczony pomimo że spałem całą noc.

Spałem do południa, później mama obudziła mnie na obiad, mało zjadłem, rodzeństwo wyszło na plażę z tatą, ja miałam nie wchodzić do wody do końca tygodnia. Gdy już miałem odchodzić od stołu i iść leżeć, odezwała się mama.
- coś jest pomiędzy Tobą a Aonungiem?- zapytała. Skąd wiedziała?
- nie.- skłamałem.
- nie kłam, Ronal mi powiedziała jak dziś spał razem z tobą.
- aa to... Y.... Może było mu nie wygodnie i położył się że mną?
- aa to... Y... Widać że kłamiesz, jestem twoją matką, zrozumiem, tylko proszę powiedz prawdę.- podeszła i trzymała mnie za rękę. Chciałem jej powiedzieć, ale nie wiedziałem kiedy, może teraz był odpowiedni moment, chyba tak, nie miałem zbytnio wyboru.
- a więc, przyjaźniliśmy się, jak pewnie zauważyłaś ale od początku czułem coś więcej i ostatnio się okazało że on też, i no tak wyszło.- opowiedziałem jej w wielkim skrócie ale wolałem żeby nie znała szczegółów.
- skoro wiedziałeś wcześniej że coś do niego czujesz, dlaczego mi nie powiedziałeś ?
- nie byłem pewny co on czuje i też może trochę się bałem?- sam sobie zadałem pytanie. Faktycznie, czemu nie powiedziałem jej wcześniej? Jest moją mamą, napeno by to zrozumiała.
- rozumiem, nie było się czego bać, jestem twoją matką, wszystko zrozumiem- powiedziałam z uśmiechem i przytuliła mnie.
Cieszę się ze tak to odebrała, teraz pozostało jeszcze powiedzieć reszcie.

Wczesnym wieczorem, gdy było jeszcze jasno, wyszedłem za dom zamoczyć nogi, poczułem większe fale, tak jakby ktoś się zbliżał, rozejrzałem się by sprawdzić kto je tworzy, nikogo nie zauważyłem, gdy się odwróciłem ujrzałem twarzy Nunga
- AAAA!- wystraszyłem się i prawie wpadłem do wody, na szczęście chłopak mnie złapał
- HAHAHAHAH! - śmiał się bardzo głośno i trzymając mnie za rękę przysunął do siebie.- ale się wystraszyłeś - śmiał się dalej.
- HA HA bardzo śmieszne, prawie wpadłem do wody i bym się znowu utopił.
- nie tym razem, znowu bym cię uratował zanim byś zdążył się topić
- właśnie, zapomniałem ci podziękować.. Dziękuję - powiedziałem patrząc się w jego piękne błękitne oczy.
- nie ma za co, nie wybaczyłbym sobie gdybym nie zdążył cię uratować- zesmutniał.
- dobra nie mówmy o tym bo się smutna atmosfera robi, a ja nie chcę być smutny.
- okej.. a więc, jak ci minął dzień?
- do południa spałem, po obiedzie rozmawiałem z mamą i jej pomagałem, a teraz siedzę sobie z tobą. A tobie?
- O czym gadałeś z mamą?- pewnie się domyślał.
- Zapytała czy coś między nami jest.
- i co powiedziałeś?
- że jest, i tak jakby jesteśmy razem, i później zaczęła gadać jak poznała tatę i jeszcze coś tam o związkach.
- podobnie jak moja.
- Czekaj, to ona wie?
- tak, dziś rano zadała mi to samo pytanie, chciałem zaprzeczyć bo chciałem żebyśmy razem jej powiedzieli, ale powiedziała że widziała jak razem spaliśmy, wtedy odpuściłem i jej powiedziałem.
- i jak zareagowała?
- dobrze, mówiłem że nie masz się czego bać.
- Serio? To super - i rzuciłem się na niego, miałem go pocałować ale poczuliśmy że ktoś idzie. To była Kiri.
- o tu jesteście, chodźcie, tulkuny przypłynęli!
Aonung wstał i od razu pobiegł, ja nie mogłem biegać ale szybkim chodem szedłem na plażę, Nung zobaczył że mi nie idzie i szedł wolniej ze mną.
Zawołał ilu, miał chwilę zwątpienia bo ja nie mogłem pływać.
- Idź ja popatrzę stąd- i uśmiechałem się, ten ukłonił się z uśmiechem żeby mi podziękować i zniknął w wodzie.
Stałem na plaży, patrzyłem jak na'vi witają się i zabawiają z wielkimi stworzeniami.

Po zachodzie słońca, rozpoczęła się zabawa na cześć ich przybycia. Parę miesięcy temu byłem na niej ale szybko mi się znudziła, teraz może będzie lepiej, mam więcej znajomych i znam tutejsze zwyczaje.
Poszedłem z rodziną, mama z tatą poszli tańczyć, Tuk ganiała za Lo'akiem który próbował zarywać do Tsireyi, Kiri nie lubiła imprez więc jak tylko zobaczyła że może się wymknąć nie zauważona wykorzystała to i po 10minutach jej nie było, ja przez to że byłem zmęczony postanowiłem sobie usiąść z dala od tańców na kamieni i patrzyć na ludzi.
- BUU- usłyszałem za moim uchem.
- AAA- wstałem i obejrzałem się za siebie, to Nung - Japierdole, możesz mnie tak nie straszyć, nie możny się witać w inny sposób?
- na przykład jaki?
- w na przykład w taki - podszedłem i pocałowałem go.
- dobra, taki mi się bardziej podoba- powiedział zadowolony- a więc czemu nie jesteś na imprezie?
- o to samo mogę zapytać ciebie.
- to nie odpowiedź na moje pytanie, ale ja ci odpowiem na twoje, a więc nie lubię imprez a po dzisiejszym dniu jestem zmęczony, zazwyczaj wolę iść spać wcześniej by wstać rano i iść do duchowego brata gdy jest mniej ludzi bo śpią po imprezie. A ty?
- normalnie pewnie tańczył bym z Tuk ale dziś nie mam siły, mimo że czuje się lepiej, wolałem sobie siedzieć i patrzeć na ludzi, ale ktoś mi przeszkodził.
- sory, możemy teraz posiedzieć razem i popatrzeć na ludzi jak chcesz.
- no pewnie- wziąłem go za rękę i usiadłem ciągnąc go za sobą.
Nung zaczął coś gadać, ale totalnie słowa mi się zlewały, nie rozumiałem nic i zasnąłem.
Obudziłem się w środku nocy w łóżku, nie było to moje łóżko więc się zdziwiłem, odwróciłem się i zobaczyłem że śpi ze mną Nung, nie narzekałem, przytuliłem się sobie i spałem dalej.

--------------------------------------------
Nie miałam pomysłu na ten rozdział więc ma 860 słów, postaram się by następne były dłuższe.


Mogło by tak być /Avatar / A+NOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz