~3~

870 42 45
                                    

Per. III Rzesza

Wbiegłem do domu, zamknąłem drzwi i plecami oparłem się o nie zjeżdżając powoli na dół aż wreszcie usiadłem. Cały zdyszany powoli ściągnąłem z siebie płaszcz, zamknąłem oczy i oparłem głowę o drzwi. Mój oddech po chwili się uspokoił a ja lekko uchyliłem oczy jednak po chwili znowu je zamknąłem, zacisnąłem zęby szczerząc je. Uderzyłem pięścią w podłoge. To naprawdę był on. A ja zamiast stanąć przed nim i spróbować pogadać uciekłem jak ostatni tchórz.
- Scheiße... Scheiße.. Scheiße! Scheiße! SCHEISSE! - wrzeszczałem sam do siebie. Byłem zły. Zły na samego siebie. Chociaż zły to mało powiedziane. Jestem wkurwiony.

Wstałem powoli bo wszystko mnie bolało. Pasowało by opatrzeć te rany ale nie zrobię tego. Nawet jakbym chciał to i tak nie mam czym. Co więcej do końca zimy muszę wytrwać na tym co mam. Miałem ochotę to wszystko rzucić i się zastrzelić. W sumie.. To nie jest taki zły pomysł..... Nie. Najpierw muszę wyjaśnić kilka spraw. Nie wiem kiedy zacznę.

Ale wiem że zacznę od sowieta

Per. ZSRR

Odkąd wróciłem do domu siedziałem w moim gabinecie i analizowałem mapy oraz jakieś zapiski. Najprawdopodobniej Rzesza przez ten czas mieszkał w MOIM lesie tuż pod MOIM nosem a ja tego nie zauważyłem. Jestem pewnien że nie mieszkał tutaj od zakończenia wojny bo bym zauważył. Jestem pod wrażeniem tego że przez tyle lat radził sobie całkiem sam. Przynajmniej tak myśle że sam. Ale kto by chciał mu pomóc? Imperium Japońskie po kapitulacji zajeła się swoim synem Japonią. Faszystowskie Włochy był ostatecznie po stronie aliantów. Więcej przyjaciół nie miał. No oprócz mnie. Ale czy ja mogę nazywać się jego przyjacielem. Nie. Nie po tym co mi zrobił. Ale gdybym wrócił do czasu z przed atakiem. Wtedy myślałem że to tylko przyjaźń ale w głębi duszy chyba go kochałem. Potem to wszystko przeszło i zacząłem się go brzydzić. Żygać mi się chciało na samą myśl o nim. Dlatego się upijałem. Nic to nie dawało.

Analizowałem mapy przez kilka godzin i kiedy już miałem się poddać uderzyłem w biurko dłonią po czym wypadła z niego jeszcze jedna niewielka mapa. Podniosłem ją i uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Chyba wiem gdzie jesteś Rzesza. Szykuj się - powiedziałem sam do siebie po czym ubrałem się i odrazu opuściłem dom kierując się w stronę domku.

Nie śpieszyłem się. Jestem pewien że nazista po tym ataku wilków nie wystawi głowy za drzwi. Jestem na 100% pewny że to był on. Jednak kiedy już go spotkam. Co mu powiem? Z jednej strony mam ochotę go zajebać wyrwać flaki i wsadzić mu je do gęby a z drugiej strony.. Chce z nim wyjść na piwo. Zaśmiałem się sam do siebie. Z drugiej strony chciałbym z nim pogadać na spokojnie. Ale czy on będzie tego chciał? A od kiedy obchodzi mnie czego on chce?

Od kiedy obchodzi mnie jego los? W tym momencie się zatrzymałem. Moje zachowanie to jedna wielka hipokryzja. Najpierw wmawiam sobie jak bardzo go nienawidzę ale za chwilę mówie sobie jak bardzo za nim tęsknie. Co jest ze mną do cholery nie tak?

Mniejsza. Postanowiłem że będe go szukać. Nie wycofam się teraz.

Między drzewami już widziałem domek w którym najprawdopodobniej mieszkał Rzesza. Przyspieszyłem kroku i już po chwili znalazłem się pod drzwiami.

Próbowałem otworzyć drzwi normalnie ale się nie dało. Przewidziałem to. Wyjąłem z kieszeni niewielki drut i kilkoma ruchami w zamku otworzyłem drzwi które wydały z siebie długie skrzypnięcie.

Per. III Rzesza

Ktoś wszedł do domu. Kto? Kto mnie tutaj znalazł? Cholera jasna. ZSRR? Możliwe.

Siedziałem w sypialni co ułatwiało sprawę. Położyłem się na łóżku uprzednio sięgając po broń. Przykryłem się kołdrą po samą głowę. Najpierw chciałem udawać martwego jednak to nie wypali. Przecież to oczywiste że sowiet chce mnie zabić. Nie miałem zamiaru dać mu tej przyjemności. Nie ma mowy.

Słyszałem każdy najmniejszy krok sowieta. Słyszałem też że on gada sam do siebie jednak nic nie rozumiałem ponieważ gadał po rosyjsku. Pieprzony rosyjski. Umiem z niego tyle co nic.

Kiedy ZSRR wszedł do sypialni wstrzymałem oddech. Czułem że już mnie zauważył. Jego oczy wypalały w mojej głowie dziurę. Pamiętam jak kiedyś jego złote oczy wpatrywały się we mnie z radością. Teraz na kilometr można było wyczuć odrazę mimo że nie widziałem jego twarzy wiedziałem co czuje.

Zbliża się. Cholera jasna. Spiąłem się. Czułem jak przechodzi po mnie nieprzyjemny dreszcz. Nie mogę dać po sobie poznać że jestem przytomny. Jak tylko odpowiednio się zbliży wyskocze spod kołdry z marnym pistoletem. On pewnie jest uzbrojony po uszy. Jestem tego pewien. Nagle poczułem jak sowiet kładzie dłoń na mojej głowie i przeczesuje moje włosy tak jakby sprawdzał czy aby napewno żyje.

Teraz.

Otworzyłem oczy, odepchnąłem jego ręke, wyskoczyłem spod kołdry i wycelowałem w ZSRR. Prosto w jego głowę. Patrzyłem na niego z mordem w oczach mając nadzieję że się wystraszy. Nadzieja matką głupich. Ten przerośnięty alkoholik niczego się nie boi. A napewno nie 20 centymetrów niższego od siebie nazisty z marnym gnatem w dłoniach.
- Czego chcesz? - syknąłem. Nie. Nie. NIE. Rzesza. Psujesz wszystko. Nie tak to miało wyglądać.

Sowiet wpatrywał się we mnie jakby zobaczył ducha.
- Rzesza uspokój się. Chce tylko z tobą pogadać- - odezwał się ale ja nie dałem mu dokończyć.
- Zamknij się! Skąd mam wiedzieć że nie kłamiesz? Nie masz żadnych korzyści z rozmowy ze mną. Chcesz mnie zabić prawda? - warknąłem a ZSRR się.. Zirytował? Zawsze tak robił kiedy ktoś się go nie słuchał lub coś było nie tak jak on powiedział. Zrobił krok w moją stronę a ja się cofnąłem i wpadłem na szafe. Cholera jasna. Chwyciłem pewniej pistolet nie spuszczając z oczu sowieta.
- No mów! - wydarłem się a ZSRR spojrzał na mnie z irytacją i błaganiem.
- Mówiłem ci już a ty jak zwykle dramatyzujesz. - mówił tym swoim typowym tonem. Opuściłem broń ale nadal mierzyłem sowieta podejrzliwym spojrzeniem. Nie ufam mu za grosz.. Chyba. Z innej strony mam ochotę rzucić mu się w ramiona i przepraszać za to co zrobiłem. Ale on mnie wtedy zabije. A gdybym tak uciekł przez okno? Spojrzałem kątem oka na okno a potem na bolszewika.

Niewiele myśląc rzuciłem się w stronę okna. Kiedy już miałem wyskakiwać poczułem ból a potem urwał mi się film.

Wybacz mi. (III ZSRR countryhumans) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz