Per. ZSRR 2 godziny po zajściu w domu Rzeszy
Siedziałem w moim gabinecie i czekałem nie wiadomo na co. Rzesza się jeszcze nie obudził. Chyba za mocno mu przywaliłem. Z jednej strony poczułem wtedy satysfakcję ale z drugiej strony szkoda mi się go zrobiło czyli totalna hipokryzja. No cóż może coś mi się na starość w mózgu poprzestawiało.
Zabrałem z domu Rzeszy jego ubrania w tym mundur który był wyjątkowo bardzo zadbany. Z butami już gorzej. No i cała reszta rupieci które są dla niego ważne. Jedzenia nie zabierałem bo nie miałem po co. Tutaj wszystko jest.
W pewnym momencie chyba nerwy mi puściły i udałem się na górę do pokoju w którym spał Rzesza. Kiedyś to był pokój Rosji. Jest najbardziej zadbany dlatego trochę go uprzątnąłem i zaniosłem tam naziste. On dalej spał. Przynajmniej tak to wyglądało. Wszedłem po cichu w głąb pokoju podszedłem do biurka i oparłem się o nie dalej obserwując Rzeszę. Wyglądał bardzo spokojnie kiedy spał. Nigdy go takiego nie widziałem. Zazwyczaj był strasznie wybuchowy i pokazał mi że niewiele się zmieniło. Pytanie tylko czy ja się zmieniłem i czy mam prawo krytykować naziste. Po pięciu sekundach miałem już to gdzieś. Nie obchodziło mnie to czy się zmieniłem czy nie. Nie obchodziła mnie również możliwa przemiana Rzeszy.
Chciałbym wszystko czasem mieć gdzieś i spróbować chociaż przez chwilę żyć w spokoju.Z przemyśleń wyrwał mnie sam Rzesza. Obudził się i podniósł do siadu. Rozejrzał się po pokoju a kiedy mnie zobaczył zdębiał. Ja tylko wyjąłem papierosa i jak gdyby nigdy nic zapaliłem. Po chwili wypuściłem dym z ust i z lekkim oraz cwaniackim uśmiechem wpatrywałem się w niemca.
Widziałem jak chce sięgnąć po broń. Tyle że jej nie miał. Zabrałem mu ją. Nie będzie do mnie strzelał na moim terenie nie ma mowy.
- Gdzie jest moja broń? Co ja tu w ogóle robię? - zapytał oschle. Ah typowy dla niego ton.
- Zabrałem ci ją żebyś nie rzucił sie na mnie to po pierwsze a po drugie straciłeś przytomność w swoim "domku" więc się tutaj przyniosłem. - odpowiedziałem i znowu zaciągnąłem się papierosem aby po chwili wypuścić dym z ust.
- Przecież cię znam. Nie zrobiłbyś tego gdybyś nie miał z tego żadnych korzyści. Więc mów. Wydałeś mnie innym krajom aby mogły mnie zabić? - wysyczał a ja się zaśmiałem.
- W sumie mógłbym wydać cię ONZ.. Dzięki za sugestie Rzesza. - widziałem jak na jego twarzy maluje się pytanie. Więc on nie wie co to ONZ.
- Czym do kurwy nędzy jest ONZ? - zapytał zmieszany.
- Organizacja Narodów Zjednoczonych. Dużo by dali za jakąkolwiek informacje o tobie. Gdybym znalazł cię z 40 lat temu. Kiedy uciekłeś i wszystko zostawiłeś na barkach syna wiele kraji zwłaszcza Polsha szczerze go nienawidziły. Teraz jest w miarę okej. -
Rzesza wyglądał jakby chciał coś powiedzieć ale się powstrzymał. Widziałem też że zasmucił się na wiadomość o swoim synku. Jednak ten smutek szybko minął. On nie chce mi pokazać że jest słaby. Nie zmienił się.
- Czemu mi pomagasz? - zapytał po chwili ciszy a ja akurat gasiłem peta. Musiałem się chwile zastanowić. Jeśli chodzi o Rzesze i sytuację w jakiej się znajduje trzeba delikatnie dobierać słowa...
- Szczerze to na początku miałem ochotę udusić cię twoimi własnymi flakami. Ale myślę że rozmowa wystarczy. - Na twarzy nazisty przez chwilę było widać strach. Ale przez niewielką chwilę. Potem lekko się uśmiechnął wiedziałem co miał zamiar zrobić dlatego mu przerwałem.
- Zanim zaczniesz swój wykład jak dokładnie pociąć zwłoki to muszę cię rozczarować. Nie o tym chce rozmawiać. - Rzesza przygasł. Czasami się go boje.Nazista sięga po swój płaszcz który leżał obok niego, wstaje i zakłada go na siebie.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Mógłbyś- - przerwałem mu. Ten przychlast mnie irytuje.
- Nie. Nie mógłbym do puki ze mną nie pogadasz. - powiedziałem ostro.
Nazista tylko się zaśmiał.
- I jak ta rozmowa ma wyglądać? Jak spotkanie po latach? Rusz głową ZSRR do cholery to się nie łączy. Przecież mnie nienawidzisz. Jestem dla ciebie tylko nazistowską kurwą. - mówił bez emocji tak jakby to była codzienność. No w sumie to jest. Ale nie w 100%.
- Mimo wszystko mógłbyś mnie wysłuchać. Więc siadaj nie powtórze drugi raz. - widać było że Rzesza walczy sam ze sobą. Ostatecznie westchnął i usiadł spowrotem. Założył nogę na nogę, skrzyżował ręce na piersi i wlepił we mnie spojrzenie swoich czerwonych oczu. Minę miał jakby go właśnie torturowali. Tyle że to była tortura. Dla niego i dla mnie. Właśnie miałem przeprowadzić najcięższą rozmowę w swoim życiu.Nie przebije jej nawet rozmowa z Rosją kiedy zapytał mnie co to seks. To było bardzo niekomfortowe tłumaczyć mu co to jest kiedy chłopak miał 10 lat
- Mam do ciebie jedno zasadnicze pytanie. Czemu mnie wtedy zaatakowałeś? - zapytałem a Rzesza wbił wzrok we mnie. Nie wiedział co ma odpowiedzieć. Jeśli spróbuje ściemniać zobaczę to. Z jego oczu da się wyczytać wszystko.
- Ja.. - podrapał się po głowie i odwrócił wzrok. Bił się sam ze sobą gdzieś w głębi. Widziałem to po jego oczach. Twarz była obojętna. - Ja nie wiem. Nie jestem w stanie odpowiedzieć. - spojrzał na mnie obojętnie. Nie kłamał. Być może jednak się zmienił.
Z moich przemyśleń wyrwał mnie szwab.
- Mógłbym pogadać z synem? - zapytał spokojnie. Tak. On się zmienił tylko przy mnie udaje że nadal jest dawnym sobą.
- Nie uważasz że to trochę za wcześnie? Co mu powiesz? Poza tym Niemcy może nadal żywić urazę do ciebie będe szczery w końcu- tutaj mi przerwał.
- Tak wiem wiem. Żałuje tego. - odpowiedział już trochę bardziej zdenerwowany.
- Żałujesz. - zaśmiałem się cicho - A to ciekawe. Wcześniej cię to chyba nie obchodziło. - dogryzam mu. Może jak będzie bardziej wkurzony to dowiem się czegoś pożytecznego.Jednak Rzesza się już nie odezwał. Odwrócił wzrok i wpatrywał się w jeden punkt.
- Co teraz ze mną zrobisz? - odezwał się po chwili ciszy szwab.
- Przecież nie wrócisz do tamtej rudery a jak tylko pojawisz się w mieście rzucą się na ciebie... - zrobiłem przerwę.-Więc jesteś zdany na moją łaskę Rzesza. - mężczyzna spojrzał na mnie. Widziałem że chce coś powiedzieć jednak ostatecznie się powstrzymał.
CZYTASZ
Wybacz mi. (III ZSRR countryhumans)
RandomRzesza po zakończeniu II wojny nie chciał odpowiadać za jej rozpętanie dlatego uciekł zostawiając wszystko na barkach swojego syna. Na jego korzyść zadziałała plotka że niby Rzesza popełnił samobójstwo. Mężczyzne męczyły koszmary oraz wyrzuty sumien...