~15~

541 37 55
                                    

Per. III Rzesza

Byliśmy właśnie w drodze nad zamarznięty staw. ZSRR wziął dwie pary łyżew.

Mein Gott jak ja dawno nie jeździłem na łyżwach. Kiedyś jako dziecko potem nie było czasu a teraz. Będzie to robił z przyjacielem. Lepiej być nie mogło.

Per. ZSRR

Dotarliśmy na lodowisko w kilkanaście minut. Szczerze cieszyłem się że Rzesza zgodził się na moją propozycje. Chciałem być blisko niego. Czułem się wtedy dobrze.

Poprzedniej nocy odniosłem go do pokoju zanim doszło do czegokolwiek ponieważ nie chciałem zrobić mu krzywdy. Poza tym coś z tyłu głowy mówiło mi że to będzie kara dla niego za to co mi zrobił...

Nie tak to ma wyglądać.

Nie chce go karać. Odzyskałem go po tylu latach. Podejrzewam że to ojciec mi to mówił.

- No i masz rację synu - mruknął dobrze znany mi głos. Wiedziałem że Rzesza go nie usłyszy.

- Wybrałeś sobie idealny moment - warknąłem zirytowany samą jego obecnością. Rzesza teraz mnie również nie słyszy. Nie mam pojęcia jak to działa a ojciec i tak mi nie powie.

- Nie ważne jaki jest moment. Muszę ci wybić z głowy tego pieprzonego niemca - warknął IR

- Teraz ci się na troskę zebrało weź spierdalaj - spojrzałem na ojca zimnym wzrokiem. Szybko jednak odwróciłem wzrok. Oczy IRa mnie przerażały. Te puste białe oczy. Dam sobie ręke uciąć że leje się z nich krew tyle że czarna.

Ja też tak będe wyglądał po śmierci?

- Odejdź - mruknąłem. Jednak ojciec nie odszedł.

- Czego nie rozumiesz?! Rzesza umiera nie da się go uratować! Nie ma żadnej komoletności! Ty też zaczniesz pękać to spotyka każdego!! - krzyknął na mnie a jego ton głosu zmroził mi krew w żyłach.

Kłamiesz.

Rzesza nie umrze.

Zostanie ze mną.

Uratuje go.

.

.

.

Prawda?

- Nie uratujesz go. Czemu jesteś taki głupi? - warknął IR. Jak ja mam go dość!

Nagle w mojej dłoni pojawił się złoty sierp który przystawiłem do gardła ojca. Tak moge przyzwać do siebie sierp i młot.

- Jeszcze jedno słowo a zabije cie poraz kolejny ale tym razem poderżne ci gardło - warknąłem wkurwiony do granic możliwości.

Może to jednak ta głupia nadzieja i naiwność utwierdza mnie w przekonaniu że uda mi się uratować Rzeszę.... Wybacz mi proszę mój egoizm...

IR parsknął kpiąco.

- Ty sam nie wierzysz że ci się to uda. Głupi komunista myśli że uda mu się uratować naziste którego ciało się rozpada. Życze powodzenia - mruknął i zniknął. Szybko odwróciłem się a sierp zniknął. Spojrzałem na Rzeszę i zobaczyłem że skrzywił się lekko.

- Rzesza? Coś się dzieje? - spytałem spokojnie. Tak jakby to do przed chwilą się stało nie miało miejsca.

- Nie nie. Wszystko dobrze - mruknął nazista. Miał już założone łyżwy. Ja też szybko to zrobiłem po czym oboje weszliśmy na lód.

Per. III Rzesza

Jazda kompletnie mi nie szła. Tak dawno tego nie robiłem że zapomniałem jak. To jest.

- Zaczekaj pomogę ci - powiedział spokojnie ZSRR. Złapał mnie za ręce i pomógł ustać w miejscu. Potem oboje jechaliśmy powoli po lodzie a ja zacząłem przypominać sobie wszystko.

- Robisz postępy - parsknął ZSRR. Ja uśmiechnąłem się wrednie

- Tak? A ty jakoś nie - mruknąłem i popchnąłem ZSRRa tak że upadł na lód po czym zacząłem się śmiać.

- Haha bardzo śmieszne - mruknął ZSRR chociaż po tonie jego głosu słyszałem że nie był zły. Czułem też że się uśmiecha. Cieszyło mnie to. Czułem się dobrze z nim obok. Jednak wiedziałem że będziemy tylko przyjaciółmi.

To trochę bolało.

Tak samo jak moja skóra na plecach w tym momencie.

Nagle plecy zaczęły mnie strasznie boleć i poczułem że pękają. Cholera czemu to się dzieje tak szybko? ZSRR na szczęście nie zauważył niczego bo starałem się nie pokazywać że cokolwiek mnie boli.

Jeździliśmy razem tak przez trzy godziny. Widziałem że ZSRR stara się zbliżyć do mnie.. Jednak czy powinienem? Przecież ja umieram. Tylko go skrzywdze jeśli zgodzę się na związek z nim.

Poza tym.. Ja nie wiem co czuje. Nie mam zamiaru się zmuszać do niczego ale jednocześnie chce zostać tutaj z sovietem. Nie chce odchodzić.

Tak będzie dla niego lepiej Rzesza. A ty nie będziesz się już męczył na tym świecie.

Ta myśl krążyła po mojej głowie cały wieczór. Odkąd wróciliśmy do domu aż do teraz. Jest 22.44 a ja zamiast spać przewracam się z boku na bok. To już nawet nie chodzi o samego ZSRRa.

Co z moim synem?

Zostawię go znowu? Kocham go i nie chce żeby cierpiał przeze mnie znowu. Tak bardzo chce żeby każdy był zadowolony ale tak się nie da.

Nagle poczułem ból na klatce piersiowej w okolicach serca. Był tak ogromy że musiałem zatkać sobie usta poduszką żeby nie krzyknąć. Moje ciało pękało a ja nic nie mogłem z tym zrobić. Jedyne co chciałem to pobyć jeszcze na tym świecie tak długo jak się da.

Jednak czy została mi odpowiednia ilość czasu?

Tego nie wiem....

-------------------------------

Wybaczcie że tak długo na rozdział czekaliście

Nie miałem weny na pisanie

Odrazu mówie że będzie złe zakończenie ponieważ tak :)

I wybaczcie że taki krótki dzisiaj :'))

~Miraz☭

Wybacz mi. (III ZSRR countryhumans) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz