~6~

756 41 33
                                    

Per. ZSRR godzina 9.36

Na moją twarz przez okno spadały promienie słońca przez które się obudziłem. Podniosłem się do siadu i rozciągnąłem. Znowu obudziłem się późno jak na mnie ale ta noc była naprawdę spokojna.

Przynajmniej dla mnie.

- .. A może.. Zrobię śniadanie jak kiedyś robiłem moim dzieciom? - zapytałem sam siebie i bez chwili namysłu wstałem i szybko zacząłem się ogarniać. Zajęło mi to kilka chwil.

Stałem w kuchni i robiłem ciasto na bliny. Pamiętam jak dzieci każdego ranka prosiły mnie abym je zrobił. Szczerze mam nadzieję że Rzeszy też posmakują. Chociaż muszę przyznać że wczoraj zachował się chamsko. Ale to był cały on. Mój przyjaciel o ile tak mogę go nazywać.

Śniadanie było już gotowe. Teraz tylko zostało mi poczekać aż Rzesza się obudzi. Była 10.12 więc Niemiec spał długo jak na niego. Pamiętam że zawsze wstawał równo o 6 rano. Był bardzo ułożony jeśli chodzi o plan dnia. Zaczynał i kończył o idealnej godzinie.

Powoli zaczynałem się niecierpliwić

Aż ciekawość wzięła góre. Poszedłem po schodach na górę i dotarłem do pokoju w którym spał Rzesza. Zapukałem jednak nie otrzymałem odpowiedzi. Zapukałem kolejny raz.

Nic. Głucha cisza.

Nie powiem zirytowało mnie to dlatego wszedłem do pokoju bez pukania. Rzesza nadal spał. Tak mi się wydawało. Dopiero po chwili zobaczyłem jak mężczyzna się trzęsie i wbija paznokcie w poduszkę którą trzyma w swych objęciach. Uniosłem jedną brew i podszedłem do niego.

Przyłożyłem dłoń do czoła. Nie miał gorączki. Więc co mu jest

Nagle w momencie kiedy go dotknąłem Rzesza uspokoił się lekko. To było zastanawiające i dziwne. Bardzo dziwne.
Być może ma jakiś koszmar. Zastanawiam się jaki.

Nagle Rzesza się spiął i zaczął ciężej oddychać. Na jego czole pojawiały się krople potu. Mężczyzna mamrotał coś pod nosem jednak nic z tego nie dało się zrozumieć. Mimo wszystko sowiet zaczynał się martwić.

Rzesza nagle się obudził.

Per. III Rzesza

Poderwałem się do siadu i złapałem za gardło oraz za serce. Oddychałem szybko a mój wzrok był wpatrzony w pościel. Przed oczami nadal miałem obraz z koszmaru i dałbym sobie ręke uciąć że nadal czuć tutaj zapach krwi.
- Rzesza? - zapytał sowiet. Nie zauważyłem go tutaj. To błąd z mojej strony. Musi być bardziej uważny.

Spojrzałem na ZSRR wytrzeszczonymi oczami nadal szybko oddychając. Chciałem coś odpowiedzieć ale nie mogłem. Tak jakby ten głupi potwór z mojego snu wyrwał mi język.
- Rzesza? Wszystko okej? - to pytanie nie wiem czemu ale mnie zirytowało. Nie było dobrze. Było fatalnie.
- Jest.. Dobrze. - odpowiedziałem po chwili opanowując drgawki. Uspokoiłem też oddech. Jednak krępował mnie wzrok sowieta.

- Na pewno? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha - sowiet wydaje się być.. Zmartwiony. To dziwne. Bardzo dziwne.

- Tak. Napewno - odpowiedziałem twardo. Sowiet wstał i zbliżył się do drzwi. Obrócił się jeszcze na chwilę i zwrócił do mnie
- Śniadanie jest gotowe. Zejdź zaraz - po tych słowach sowiet wyszedł. Ja patrzyłem chwilę na drzwi i nie wiedziałem co ze sobą zrobić.

Dlaczego on to robi?

Zadałem sobie to pytanie. Mógł mnie zabić a trzyma mnie u siebie w domu. To hipokryzja. To co robię i czuje też jest hipokryzją. Ale nie przyznam się do tego otwarcie.

Nie ma mowy.

Powoli wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju. Udałem się odrazu na dół gdzie na stole leżały jakieś naleśniki a przynajmniej tak wyglądały. Po sowiecie nie było śladu. Rzesza pomyślał że to kolejny sen dlatego jego krok był niepewny.

Niemiec w końcu znalazł się przy stole. Jednak nie usiadł do niego tylko zaczął zwiedzać dom na tyle na ile mógł. Na jasno żółtych ścianach wisiało wiele zdjęć rodzinnych. Najczęściej był to ZSRR razem z dziećmi. Nie widziałem żadnego zdjęcia sowieta z ojcem. On też nigdy o nim nie wspominał a ja nie pytałem. Wtedy wydawało mi się to zbędne.
Nawet nie zauważyłem jak sowiet staje za mną i kładzie dłoń na moim ramieniu. Kolejny przykład tego że coś dzieje mi się z głową. Normalnie przewidział bym taki ruch.
- Czemu nie jesz? - zapytał ZSRR a ja spojrzałem na niego. Odsunąłem się. Dotyk sowieta wydawał się palić. Nie chciałem żeby to robił. Nie chciałem żeby mnie dotykał.
- Czekałem na ciebie. To tyle - wymamrotałem i usiadłem do stołu. Zacząłem jeść dopiero wtedy jak sowiet zajął swoje miejsce.

Czułem się cholernie niekomfortowo.

Sowiet wbijał we mnie spojrzenie a ja czułem się jak dziecko. Nienawidzę tego. Spojrzałem na sowieta zirytowany
- Jestem jakimś obrazem że tak na mnie patrzysz? - zapytałem wrednie.
- Nie. - sowiet się zaśmiał - Naprawdę się nie zmieniłeś - ZSRR patrzył na mnie a ja na niego. Jego złote oczy spotkały moje czarne jak smoła oczy. To było coś w rodzaju walki na wzrok. Której nie chciałem przegrać chodź było trudno.
- Po co to robisz? - zapytałem nagle i zbiłem sowieta z tropu.

- Co masz na myśli? - zapytał po chwili.

- To. To co robisz. Czemu jeszcze tutaj siedzę a nie jestem w łapach jakiejś organizacji. Wyjaśnij mi to. - powiedziałem zimno do sowieta. Ten zamyślił się na chwile.

Wpatrywałem się w sowieta przez jakiś czas aż zobaczyłem centralnie za nim tą samą czarną postać którą widziałem we śnie. Sowimi pazurami trzymała głowę sowieta i szczerzyła się do mnie dziwnie. Widziałem że sowietowi sprawia to ból. Ale czemu nie protestuje? Czemu się nie obraca?

"Ponieważ tylko TY to widzisz" szepnął jakiś głos w mojej głowie. Więc to nie były zwidy. To była prawda. Ale tylko ja ją widziałem.
- Zaczekaj.. Strasznie boli mnie głowa - sowiet wstał a czarna postać rozpłyneła się. Ja natomiast ciągle wpatrywałem się w miejsce w którym stała.

Kim ty jesteś? I czego ode mnie chcesz? Zapytałem jednak nie otrzymałem odpowiedzi. Poczułem się rozczarowany.

-----------------------------

Nie wiem taki średni chyba ten rozdział. Nie mam weny

Przepraszam za wszelakie błędy!!

~Miraz☭

Wybacz mi. (III ZSRR countryhumans) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz