Rozdział 5

1K 71 4
                                    

(rozdział zawiera scenę przemocy fizycznej wobec dziecka)



Delilah

Przystałam na propozycję Wilka, dlatego muszę wykombinować, jak jutro czmychnąć z domu tak, by nie zauważył tego ojciec. Boję się to zrobić, ale jednocześnie odczuwam nie małą fascynację na myśl, że znów go zobaczę.

Oczy tego chłopaka mają w sobie coś, co mnie uspokaja.

– Delilah! – Ryk niosący się z dołu rozrywa mi bębenki.

To nie jest dobry znak.

Zresztą... żadne słowo wychodzące z ust ojca nie zwiastuje niczego dobrego.

Wstaję z łóżka i wychodzę z pokoju. Schodzę cichutko po schodach, by nie rozzłościć go tym, że jestem za głośno. Staję w progu i z mocno walącym sercem czekam na to, co ma mi powiedzenia.

Albo do wykrzyczenia.

Jak zwał tak zwał.

– Tutaj, w tym miejscu – wskazuje palcem na półkę w lodówce, na której jeszcze wczoraj leżało jego mięso. – Leżał stek. Nie wiesz przypadkiem, gdzie on jest?

Zapewne leży gdzieś w ściółce w lesie, aczkolwiek mogły go już zeżreć jakieś zwierzęta. Nie mam pewności. Wiem natomiast, że wczoraj nie myślałam racjonalnie i spakowałam go do koszyka, by zwabić wilki, które rozszarpały mnie na maleńkie kawałeczki. Zanim jednak do tego doszło, stchórzyłam i chciałam wrócić do domu. Potknęłam się, przewróciłam, a stek musiał wypaść mi właśnie wtedy z koszyka. Jego brak zauważyłam dopiero w domu, bo byłam tak pochłonięta nową znajomością z chłopakiem z lasu, że nie przyszło mi do głowy by sprawdzić, czy on nadal tam jest.

Tak. Właśnie tak powinnam była mu odpowiedzieć. Ja natomiast zdaję sobie sprawę z tego, że mój ojciec wychwyciłby tylko pomiędzy wierszami, że wyszłam z domu, spotkałam się z kimś, a przy okazji zgubiłam jego obiad. Zupełnie nie zwróciłby uwagi na to, że jego córka jest już tak przygnieciona życiem pod jednym dachem z szaleńcem, który chce zrobić z niej dziwkę i oddać jakiemuś innemu psycholowi, że miała myśli samobójcze.

Nie. Co to, to nie. Nigdy by tego nie wychwycił. Dlatego pomijam głupie tłumaczenia (w jego zamyśle brzmiałyby głupio, nie w moim) i ze ściśniętym gardłem mówię:

– Nie wiem.

Zaciskam powieki, czekając na ból, który nie nadchodzi. Otwieram jedno oko, a ojciec patrzy na mnie z uśmiechem godnym miana Jokera.

– Delilah, Delilah. – Kręci głową karcąc mnie, aż kulę się w sobie. – Twoje kłamstwo nie zostanie ci darowane.

Wiem. Nawet gdybym powiedziała prawdę, on i tak wymierzyłby mi karę. Zawsze tak jest, więc lepiej, że nie zdradziłam mu sekretu wczorajszej nocy. Poza tym... obiecałam Wilkowi, że nikt się o nas nie dowie.

– Przepr..

– Daruj sobie. – Zbywa mnie machnięciem ręki. – Wróć do swojego pokoju.

Zdziwiona odwracam się, a kiedy robię malutki krok, moje plecy przeszywa ból tak ogromny, że upadam na kolana. Dech więźnie mi w gardle, a z oczu płynie potok łez. Próbuję chwycić powietrze, ale coś dusi moje płuca. Serce kłuje mnie mocno, że nie mogę się poruszyć. Wyglądam niczym ryba wyciągnięta z wody i wyrzucona na brzeg.

– Wstawaj. – Spokojne polecenie ojca jest niczym ogień, do którego właśnie zostaję wrzucona. – Wstawaj, Delilah.

Zmuszam serce, aby się uspokoiło i przestało uciskać moją klatkę. Mam wrażenie, że ono skurczyło się ze strachu i nie wie teraz, jak wrócić do prawidłowego rytmu.

Czerwony Kapturek i Wilcze Serce   (+18! ) JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz